Notatki: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 24: | Linia 24: | ||
Gównouprawnienie | Gównouprawnienie | ||
+ | |||
+ | |||
+ | |||
+ | |||
+ | == Proza Życia == | ||
+ | Zanim mnie ocenisz czy zbesztasz spróbuj zrozumieć .... | ||
+ | Spróbuje krótko . W wieku 31 lat wyszłam za mąż , mamy dwie córeczki - 2,5 roczku i roczek . Ślub bez miłości , którego się okropnie bałam , mąż praktycznie nigdy mi się bardzo nie podobał ani fizycznie czy psychicznie . Poznaliśmy się na dyskotece - on zauroczony moim tańcem , ciałem , ja w nim tym - że nikt do tej pory "nie zrobił mi tak dobrze - czyt. NAJLEPSZY SEX ever (na czwartym spotkaniu przy winie). Zero dumy , czyli znajomość od dupy strony ... Dowiedział się przypadkiem niedługo po zaręczynach gdy w moim telefonie w historii znalazł wyszukiwana frazę : SLUB BEZ MIŁOŚCI ... Coś tam się wytłumaczyłam i mimo to jesteśmy małżeństwem 3 lata ... | ||
+ | Przed ślubem praktycznie się nie kłóciliśmy ... Byliśmy można powiedzieć fajna para . Ciągle brakowało mi tylko jednego najważniejszego : szczerego prawdziwego uczucia (miłości ) fascynacji , tego samego poczucie humoru itd . Ale zawsze mogłam na niego liczyć ! Odpowiedzialny , pracowity , dobre serce , zabawny ... No i był ! | ||
+ | Wyszłam za mąż z obietnicą i nadzieja że będę kochać , dla dobra rodziny i naszych przyszłych dzieci .. jednak jak to się mówi do miłości nikogo nie można zmusić , albo jest albo jej nie ma ... | ||
+ | Wydawało mi się tylko przez chwilę że byłam zakochana . | ||
+ | Gdy sobie zdałam sprawę , byłam już zmęczona , zniechęcona poszukiwaniem miłości na nowo , po kilku a nawet kilkunastu nieudanych związkach (pierwszy 7lat) ... A bardzo chciałam mieć dzieci ! | ||
+ | Decyzję o ślubie traktuje jako największą osobista PORAŻKĘ ŻYCIA. Ja wrażliwa , uczuciowa , romantyczna , artystyczna dusza związałam się z tzw Prostym (żeby nie powiedzieć niekiedy prostackim czy chamowatym) chłopakiem ze wsi , 4 lata młodszym , niskiego wzrostu sprawiającego że nigdy w jego ramionach nie czułam się jak mała dziewczynka . (Wychowana przez mamę przy pijącym awanturującym się ojcu , kompletnie nieobecnym w moim życiu ) | ||
+ | Od razu po ślubie zaszłam w ciążę . Pierwszy rok z hormonami nie był najgorszy . Wszystko się zaczęło kompletnie psuć od drugiej ciąży . To już nie był ten sam człowiek za którego wyszłam za mąż . Poniekąd się do tego przyczyniłam - będąc kolokwialnie mówiac Zołzą zniszczyłam resztki jego uczucia do mnie . Chociaż nie czułam się jakoś wielce kochana , jedynie na początku naszej znajomości . Później Zaczął odplacac mi się tym samym - wieczna krytyka , pretensjami, brakiem docenienia , wsparcia , wiecznym niezadowoleniem . Nie jesteśmy ze sobą szczęśliwi . Brak szacunku , zaufania , zrozumienia ., Panuje wszechobecna wzajemna niechęć . Kompletnie się nie dogadujemy - w sprawach małżeńskich , wychowaniu dzieci , światopoglądzie , można powiedzieć we wszystkim ! Okazało się , mimo tego że urodziliśmy się tego samego dnia - że kompletnie się nie dobraliśmy ... | ||
+ | Próbowałam terapii ... Psychoterapeuta stwierdził po 5 sesjach że nie mogę brać całej winy na siebie , po opisie sytuacji stwierdził i u męża liczne zranienia z dzieciństwa i zalecił wspólna terapię . Mąż na nią się nie zgadza , kategorycznie zaprzecza ... | ||
+ | Mieszkamy sami w moim domu który jest przepisany na mnie | ||
+ | . Nie wiem co mam robić . Nie poradzę sobie sama ani finansowo ani w opiece nad dziećmi . Jestem kompletnie bezradna i zdołowana ciągłymi kłótniami które odbijają się na dzieciach . Nie chcę im fundować tego samego życia jakie sama miałam . Mąż dodatkowo praktycznie codziennie pije głównie piwo, (twierdzi że jest koneserem ) czasem dwa (tak było odkąd się znamy , zawsze Mi to przeszkadzało ). Żarówno psycholog jak i ja uważamy że jest uzależniony od pewnej ilości alkoholu we krwi . Więc dodatkowo boje się że kiedyś będzie gorzej , że będzie coraz więcej pić , chociaż on twierdzi oczywiście co innego .. | ||
+ | Co robić zwłaszcza z myślą o dobru dzieci ? Tak trudno dziś o uczciwego człowieka. A myśl o znalezieniu prawdziwej miłości wydaje mi się nierealna , zwłaszcza na ten moment . Tak bardzo chciałabym żyć w zgodzie i prawdzie ze sobą ! Co powiedzą kiedyś moje dziewczynki jak dorosną i zapytają czy kochałam ich tatusia ? | ||
+ | A może ja nie umiem kochać ??? Na pewno jestem niedoskonała , z ciężarem DDA, poraniona , brak mi pewności siebie . A mąż na dokładkę powiedział mi że cała moja rodzina ma problemy więc to genetyczne..i obarcza mnie większą winą za wszystko . Obecnie jest beznadziejnym mężem i ojcem . Do roli ojca uważam ciągle nie dorósł.. wiecznie się wymiguje z opieki nad nimi , całe wychowanie spoczywa na moich barkach ... Dużo pracuje ... |
Wersja z 22:18, 31 lip 2021
https://www.focus.pl/artykul/dlaczego-kobiety-kochaja-drani-neurobiologia-milosci-i-szczescia
- Nauka Chińskiego
- Celibajt
- Sport
- Testosteron
- Preppers finansowy
- Prepping miejski
Jaka powinna być kobieta (3U):
- Uległość
- Ugodowość
- Umiejętności szanowania mężczyzny
Jaki powinien być mężczyzna (3P):
- Protect
- Provide
- Procreate
- Łzy kobiety są prawdziwe tylko kiedy jest sama
- N2LeIWShglA?t=321
Gównouprawnienie
Proza Życia
Zanim mnie ocenisz czy zbesztasz spróbuj zrozumieć .... Spróbuje krótko . W wieku 31 lat wyszłam za mąż , mamy dwie córeczki - 2,5 roczku i roczek . Ślub bez miłości , którego się okropnie bałam , mąż praktycznie nigdy mi się bardzo nie podobał ani fizycznie czy psychicznie . Poznaliśmy się na dyskotece - on zauroczony moim tańcem , ciałem , ja w nim tym - że nikt do tej pory "nie zrobił mi tak dobrze - czyt. NAJLEPSZY SEX ever (na czwartym spotkaniu przy winie). Zero dumy , czyli znajomość od dupy strony ... Dowiedział się przypadkiem niedługo po zaręczynach gdy w moim telefonie w historii znalazł wyszukiwana frazę : SLUB BEZ MIŁOŚCI ... Coś tam się wytłumaczyłam i mimo to jesteśmy małżeństwem 3 lata ... Przed ślubem praktycznie się nie kłóciliśmy ... Byliśmy można powiedzieć fajna para . Ciągle brakowało mi tylko jednego najważniejszego : szczerego prawdziwego uczucia (miłości ) fascynacji , tego samego poczucie humoru itd . Ale zawsze mogłam na niego liczyć ! Odpowiedzialny , pracowity , dobre serce , zabawny ... No i był ! Wyszłam za mąż z obietnicą i nadzieja że będę kochać , dla dobra rodziny i naszych przyszłych dzieci .. jednak jak to się mówi do miłości nikogo nie można zmusić , albo jest albo jej nie ma ... Wydawało mi się tylko przez chwilę że byłam zakochana .
Gdy sobie zdałam sprawę , byłam już zmęczona , zniechęcona poszukiwaniem miłości na nowo , po kilku a nawet kilkunastu nieudanych związkach (pierwszy 7lat) ... A bardzo chciałam mieć dzieci !
Decyzję o ślubie traktuje jako największą osobista PORAŻKĘ ŻYCIA. Ja wrażliwa , uczuciowa , romantyczna , artystyczna dusza związałam się z tzw Prostym (żeby nie powiedzieć niekiedy prostackim czy chamowatym) chłopakiem ze wsi , 4 lata młodszym , niskiego wzrostu sprawiającego że nigdy w jego ramionach nie czułam się jak mała dziewczynka . (Wychowana przez mamę przy pijącym awanturującym się ojcu , kompletnie nieobecnym w moim życiu ) Od razu po ślubie zaszłam w ciążę . Pierwszy rok z hormonami nie był najgorszy . Wszystko się zaczęło kompletnie psuć od drugiej ciąży . To już nie był ten sam człowiek za którego wyszłam za mąż . Poniekąd się do tego przyczyniłam - będąc kolokwialnie mówiac Zołzą zniszczyłam resztki jego uczucia do mnie . Chociaż nie czułam się jakoś wielce kochana , jedynie na początku naszej znajomości . Później Zaczął odplacac mi się tym samym - wieczna krytyka , pretensjami, brakiem docenienia , wsparcia , wiecznym niezadowoleniem . Nie jesteśmy ze sobą szczęśliwi . Brak szacunku , zaufania , zrozumienia ., Panuje wszechobecna wzajemna niechęć . Kompletnie się nie dogadujemy - w sprawach małżeńskich , wychowaniu dzieci , światopoglądzie , można powiedzieć we wszystkim ! Okazało się , mimo tego że urodziliśmy się tego samego dnia - że kompletnie się nie dobraliśmy ... Próbowałam terapii ... Psychoterapeuta stwierdził po 5 sesjach że nie mogę brać całej winy na siebie , po opisie sytuacji stwierdził i u męża liczne zranienia z dzieciństwa i zalecił wspólna terapię . Mąż na nią się nie zgadza , kategorycznie zaprzecza ... Mieszkamy sami w moim domu który jest przepisany na mnie . Nie wiem co mam robić . Nie poradzę sobie sama ani finansowo ani w opiece nad dziećmi . Jestem kompletnie bezradna i zdołowana ciągłymi kłótniami które odbijają się na dzieciach . Nie chcę im fundować tego samego życia jakie sama miałam . Mąż dodatkowo praktycznie codziennie pije głównie piwo, (twierdzi że jest koneserem ) czasem dwa (tak było odkąd się znamy , zawsze Mi to przeszkadzało ). Żarówno psycholog jak i ja uważamy że jest uzależniony od pewnej ilości alkoholu we krwi . Więc dodatkowo boje się że kiedyś będzie gorzej , że będzie coraz więcej pić , chociaż on twierdzi oczywiście co innego .. Co robić zwłaszcza z myślą o dobru dzieci ? Tak trudno dziś o uczciwego człowieka. A myśl o znalezieniu prawdziwej miłości wydaje mi się nierealna , zwłaszcza na ten moment . Tak bardzo chciałabym żyć w zgodzie i prawdzie ze sobą ! Co powiedzą kiedyś moje dziewczynki jak dorosną i zapytają czy kochałam ich tatusia ? A może ja nie umiem kochać ??? Na pewno jestem niedoskonała , z ciężarem DDA, poraniona , brak mi pewności siebie . A mąż na dokładkę powiedział mi że cała moja rodzina ma problemy więc to genetyczne..i obarcza mnie większą winą za wszystko . Obecnie jest beznadziejnym mężem i ojcem . Do roli ojca uważam ciągle nie dorósł.. wiecznie się wymiguje z opieki nad nimi , całe wychowanie spoczywa na moich barkach ... Dużo pracuje ...