Stephen Baskerville - Rozwód jako rewolucja

Z Patriarchat.pl
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Tekst autorstwa Stephen'a Baskerville'a, wiosna 2003. Źródło: [1]

Wersja Polska

Od około trzydziestu lat w świecie zachodnim trwa cicha rewolucja. Większość ludzi jest teraz zaznajomiona ze społecznymi konsekwencjami eksplozji rozwodów: wzrostem liczby domów z jednym rodzicem i masowym wzrostem liczby dzieci bez ojca. Do powszechnej świadomości dotarła także puszka Pandory z problemami społecznymi, które się z nią wiążą. Praktycznie każda poważna patologia osobista i społeczna może być powiązana z brakiem ojca bardziej niż z jakimkolwiek innym pojedynczym czynnikiem: brutalną przestępczością, nadużywaniem substancji odurzających, nieplanowanymi ciążami, wagarami, samobójstwami i wieloma innymi. Brak ojca znacznie przewyższa zarówno ubóstwo, jak i rasę jako predyktor dewiacji społecznych.

Problemy te same w sobie są wystarczająco alarmujące. Rzadko docenia się fakt, że są one również odpowiedzialne za ogromny wzrost władzy i zasięgu państwa. W rzeczywistości tak samo jest z samym rozwodem. W przeciwieństwie do skutków społecznych, polityczne konsekwencje rozwodów są prawie w ogóle niezrozumiałe, ale ostatecznie mogą być najbardziej destrukcyjne.

Rezultatem trzech dekad nieskrępowanego rozwodu jest to, że ogromna liczba osób - w tym wielu urzędników państwowych - ma obecnie interes zawodowy i finansowy w zachęcaniu do rozwodów. Dzisiejszy rozwód to nie tylko zjawisko; to reżim - rozległe biurokratyczne imperium, które przenika rządy krajowe i lokalne, z powiązaniami w sektorze prywatnym. W Stanach Zjednoczonych rozwody i opieka nad dziećmi stanowią ponad połowę sporów cywilnych, stanowiąc dojną krowę sądownictwa i przynosząc zatrudnienie i zarobki wielu urzędnikom publicznym i prywatnym, w tym sędziom, prawnikom, psychoterapeutom, mediatorom, doradcom, pracownikom socjalnym, agentom zajmującym się egzekwowaniem alimentów na dzieci i innym.

Ten rozwijający się przemysł wywodzi się z wpływu rozwodu na dzieci. Rewolucja rozwodowa doprowadziła do powstania publiczno-prywatnego kompleksu przemysłowego złożonego z prawników, pracowników socjalnych i psychoterapeutów zajmujących się problemami dzieci, a zwłaszcza dzieci w domach samotnych rodziców. Wiele z nich to kobiety o feministycznych poglądach. Bez względu na to, z jakim pietyzmem wypowiadają się na temat trudnej sytuacji dzieci pozbawionych ojca, biednych i agresywnych, faktem jest, że ci praktycy mają interes w stworzeniu jak największej liczby takich dzieci. Sposobem na to jest usunięcie ojców.

W dzisiejszych czasach powszechne jest, że ojcowie są w niekorzystnej sytuacji w sądach rozwodowych na całym świecie, jeśli chodzi o opiekę nad dziećmi. W dzisiejszym żargonie politycznym przypisujemy to "dyskryminacji" i "uprzedzeniom ze względu na płeć". Nie jest to jednak połowa prawdy. Istnienie sądów rozwodowych i ich ogromnego personelu zależy od rozbitych domów z jednym rodzicem. Pierwszą zasadą sądu rodzinnego jest zatem: usunąć ojca. Tak długo, jak ojcowie pozostają ze swoimi rodzinami, praktycy rozwodowi nic nie zarabiają. Dlatego pierwszą rzeczą, jaką robi sąd rodzinny, gdy wzywa ojca w sprawie rozwodowej - nawet jeśli nie zrobił nic złego i nie zgodził się na rozwód - jest pozbawienie go opieki nad dziećmi. Podczas gdy matki również podpadają sądom rozwodowym, ojcowie są ich głównymi rywalami.

Po wyeliminowaniu ojca, państwo funkcjonalnie zastępuje go jako opiekuna i żywiciela rodziny. Pozbywając się ojca, państwo stwarza sobie również wiele problemów do rozwiązania: ubóstwo dzieci, znęcanie się nad nimi, przestępczość nieletnich i inne problemy związane z samotnymi rodzicami. W ten sposób machina rozwodowa jest samonapędzająca się i samorozwijająca. Dobrowolny rozwód jest cudownym narzędziem, które pozwala na nieskończoną ekspansję władzy rządowej.

Rozwód bez orzekania o winie jest odpowiednikiem pomocy publicznej dla klasy średniej, tworząc domy z jednym rodzicem wśród zamożnych, podobnie jak opieka społeczna wśród biednych. W Stanach Zjednoczonych, gdzie rozpoczął się ten trend, wszystkie główne instytucje branży rozwodowej zostały pierwotnie stworzone jako pomocnicze dla opieki społecznej: sądy dla nieletnich/rodzinne, egzekwowanie alimentów na dzieci, usługi ochrony dzieci. Rozwód bez orzekania o winie rozszerzył te "usługi" na klasę średnią, ponieważ tam były pieniądze, a wraz z nimi władza polityczna.

Podobnie jak opieka społeczna, rozwody z udziałem dzieci są niemal w całości napędzane przez kobiety. Chociaż rządy niezmiennie twierdzą, że ojcowie "porzucają" swoje dzieci, nie ma dowodów na to, że jest to prawdą, ani nawet na to, że ojcowie zgadzają się na większość rozwodów. Ostrożni badacze, tacy jak Sanford Braver z Arizona State University, konsekwentnie stwierdzają, że co najmniej dwie trzecie rozwodów jest wnoszonych przez kobiety, zwykle bez podstaw prawnych. Jednak prawnicy i feministki podają znacznie wyższe odsetki. Shere Hite, popularna badaczka kobiecej seksualności, stwierdziła, że "dziewięćdziesiąt jeden procent kobiet, które się rozwiodły, twierdzi, że to one podjęły decyzję o rozwodzie, a nie ich mężowie".

Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę niemal nieodparte emocjonalne i finansowe zachęty, jakie branża oferuje matkom do rozwodu, w tym automatyczną opiekę nad dziećmi oraz nadzwyczajne alimenty i inne nagrody finansowe, niezależnie od jakiejkolwiek winy z ich strony. Kanadyjsko-amerykański zespół badawczy odkrył, że "to, kto dostanie dzieci, jest zdecydowanie najważniejszym elementem decydującym o tym, kto złoży pozew o rozwód". To, co nazywamy "rozwodem", stało się w efekcie rodzajem zalegalizowanego porwania rodzicielskiego.

Gdy ojciec traci prawo do opieki nad dziećmi, staje się pod wieloma względami banitą i przedmiotem grabieży ze strony różnych urzędników. Jego kontakt z własnymi dziećmi staje się kryminalizowany, ponieważ może zostać aresztowany, jeśli spróbuje zobaczyć się z nimi poza dozwolonym czasem i miejscem. W przeciwieństwie do kogokolwiek innego, może zostać aresztowany za natknięcie się na swoje dzieci w miejscu publicznym, takim jak zoo czy kościół. W Stanach Zjednoczonych ojcowie są aresztowani za telefonowanie do swoich dzieci, gdy nie są do tego upoważnieni lub za wysyłanie im kartek urodzinowych. Ojcowie są rutynowo wzywani do sądu i poddawani przesłuchaniom dotyczącym ich życia prywatnego. Ich dokumenty osobiste, konta bankowe i domy muszą zostać otwarte i przekazane urzędnikom państwowym. Wszystko, co ojciec powiedział swojej małżonce lub dzieciom, może zostać wykorzystane przeciwko niemu w sądzie. Jego osobiste nawyki, ruchy, rozmowy, zakupy i relacje z własnymi dziećmi są przedmiotem dochodzenia i kontroli ze strony sądu.

Pomimo zakazu osadzania w więzieniu za długi, ojciec może zostać uwięziony bez procesu za niepłacenie nie tylko alimentów na dzieci, ale także honorariów prawników i psychoterapeutów, których nie wynajął. Sędzia może wezwać prawnie nieskazitelnego obywatela, który zajmuje się swoimi sprawami i nakazać mu oddanie swoich zarobków lub pójście do więzienia.

Zgodnie z logiką mimowolnego rozwodu, rozwód jest wymuszany nie tylko na jednym z rodziców, ale na obojgu. Innymi słowy, matki są nie tylko zachęcane do rozwodu zachętami finansowymi, ale także zmuszane do niego groźbami wobec swoich dzieci. W zeszłym roku Heidi Howard otrzymała nakaz od Departamentu Usług Społecznych Massachusetts, by rozwiodła się z mężem lub straciła dzieci, choć władze przyznały, że żadne z rodziców nie stosowało przemocy. Kiedy odmówiła, pracownicy socjalni odebrali jej dzieci i próbowali odebrać parze prawa rodzicielskie. Reporter Massachusetts News, Nev Moore, twierdzi, że takie przypadki są powszechne w Massachusetts.

Prawo rodzinne kryminalizuje obecnie prawa tak podstawowe jak wolność słowa i wolność prasy. W wielu jurysdykcjach krytykowanie sędziów sądów rodzinnych lub publiczne omawianie spraw z zakresu prawa rodzinnego jest przestępstwem. Pod pretekstem "prywatności rodziny" rodzicom zabrania się publicznego ujawniania, w jaki sposób urzędnicy państwowi przejęli kontrolę nad ich dziećmi. W Australii przestępstwem jest publiczne wypowiadanie się na temat sądów rodzinnych, nawet bez wspominania o konkretnych sprawach.

W Australii, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii sądy rodzinne zamknęły strony internetowe prowadzone przez grupy ojców. Wielka Brytania, Australia i Kanada wskrzesiły archaiczne przepisy zabraniające krytykowania sędziów w celu ścigania grup ojców. W Stanach Zjednoczonych sędziowie nie mogą być pozywani, ale mogą pozywać obywateli, którzy ich krytykują. Konfiskata mienia może być również wykorzystywana do kryminalizacji opinii politycznych. W następstwie jego zeznań w Kongresie USA, krytycznych wobec sądów rodzinnych, Jim Wagner z Georgia Council for Children's Rights został pozbawiony opieki nad dwójką swoich dzieci i nakazano mu zapłacić 6 000 dolarów honorariów prawnikom, których nie wynajął. Gdy nie był w stanie zapłacić, został aresztowany.

Wydaje się, że narastająca histeria związana z "przemocą domową" jest w dużej mierze podsycana w podobnym celu. "Cały ten przemysł przemocy domowej polega na próbie odebrania dzieci ich ojcom" - pisze felietonista Irish Times, John Waters. "Kiedy zabiorą ojców, zabiorą matki". Donna Laframboise z kanadyjskiego National Post zbadała schroniska dla maltretowanych kobiet i doszła do wniosku, że stanowią one "punkty kompleksowej obsługi rozwodów", których celem nie jest ochrona kobiet, ale promowanie rozwodów. Schroniska te, często finansowane ze środków federalnych, wydają oświadczenia przeciwko ojcom, które są akceptowane przez sędziów bez potwierdzających dowodów, aby uzasadnić odebranie im dzieci. Specjalne sądy ds. przemocy domowej w Kanadzie mogą teraz usuwać ojców z ich domów i zajmować ich domy na podstawie samego zarzutu przemocy domowej.

Rozwód, a nie przemoc, jest również przyczyną eksplozji zakazów zbliżania się, które są rutynowo wydawane bez dowodów wykroczenia, oddzielając ojców od ich dzieci i domów. Niemal 90% sędziów w Nowej Południowej Walii przyznało, że nakazy zabezpieczające były stosowane podczas rozwodów - często za radą adwokata - w celu pozbawienia ojców dostępu do ich dzieci. Elaine Epstein, była prezes Massachusetts Women's Bar Association, pisze, że zakazy zbliżania się są rozdawane "jak cukierki". "Wszyscy wiedzą, że zakazy zbliżania się i nakazy opuszczenia mieszkania są przyznawane praktycznie wszystkim, którzy się o nie ubiegają", a "fakty stały się nieistotne" - donosi.

Ojcowie są dodatkowo kryminalizowani poprzez obciążenia alimentacyjne na dzieci, które stanowią finansowe paliwo machiny rozwodowej, gwarantując jednostronny rozwód i dając wszystkim zaangażowanym dalsze zachęty do odbierania dzieci ich ojcom. Rządowe twierdzenia o niezapłaconych alimentach na dzieci stanowią jedną z najbardziej nieuczciwych i destrukcyjnych mistyfikacji, jakie kiedykolwiek narzucono opinii publicznej. W badaniu finansowanym przez rząd USA Sanford Braver odkrył, że większość ojców płaci w pełni i na czas, a "szacowane" zaległości nie pochodzą z oficjalnych rejestrów, ale z ankiet przeprowadzonych wśród matek. Ustalenia Bravera nigdy nie zostały obalone przez żadnego urzędnika ani naukowca. Jednak coraz bardziej drakońskie "represje" i aresztowania są kontynuowane.

Latem ubiegłego roku magazyn Liberty opublikował udokumentowane dowody na to, że "ojcowie-niedoszli ojcowie" są w dużej mierze dziełem urzędników państwowych i funkcjonariuszy organów ścigania, którzy są zainteresowani ściganiem przestępców. W większości jurysdykcji wytyczne dotyczące alimentów na dzieci są ustalane przez pracowników organów ścigania, odpowiednik policji ustanawiającej prawo. Urzędnicy ci mogą oddzielać dzieci od ich ojców, nakładać niemożliwe do spełnienia zobowiązania alimentacyjne, a następnie więzić ojców, którzy nieuchronnie nie płacą.

Procesy o alimenty działają na zasadzie domniemania winy, gdzie "ciężar dowodu może zostać przeniesiony na oskarżonego", zgodnie z amerykańską Krajową Konferencją Ustawodawców Stanowych, która sprzyja agresywnemu ściganiu. Wbrew prawu zwyczajowemu i Konstytucji Stanów Zjednoczonych, sądy orzekły, że "nie wszystkie postępowania o naruszenie obowiązku alimentacyjnego wobec dziecka, zaklasyfikowane jako karne, mają prawo do procesu przed ławą przysięgłych", a "nawet niezamożni dłużnicy niekoniecznie mają prawo do adwokata". Tak więc zubożali rodzice, którzy tracą swoje dzieci dosłownie "bez własnej winy", są jedynymi oskarżonymi, którzy muszą udowodnić swoją niewinność bez adwokata i bez ławy przysięgłych.

Wynikiem tego są sprawy takie jak Darrin White z Kolumbii Brytyjskiej. Nie mając żadnych dowodów wykroczenia, White'owi odmówiono wszelkich kontaktów z dziećmi, eksmitowano go z domu i nakazano płacić ponad dwukrotność jego dochodów jako alimenty na dzieci i małżonka oraz koszty sądowe za rozwód, na który nigdy się nie zgodził. White powiesił się na drzewie. "Nie ma nic niezwykłego w tym wyroku" - powiedział sędzia Sądu Najwyższego Kolumbii Brytyjskiej, który wskazał, że sędzia zastosował standardowe wytyczne dotyczące wsparcia.

Ojcowie doprowadzeni do samobójstwa przez sądy rodzinne są uznawani przez urzędników w Kanadzie, Australii i Wielkiej Brytanii. Epidemia samobójstw została udokumentowana przez Augustine'a Kposowa z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Journal of Epidemiology and Community Health. Kposowa przypisuje swoje odkrycie bezpośrednio orzeczeniom sądów rodzinnych, chociaż doniesienia medialne o jego badaniu podkreślały brak "sieci wsparcia" dla ojców.

Dlaczego tak rzadko słyszy się sprzeciw? Chociaż konserwatywne media się budzą, cisza konserwatywnych polityków jest ogłuszająca, biorąc pod uwagę, że każde proroctwo dotyczące niebezpieczeństw związanych z aktywizmem sądowym, biurokratyczną agresją i ideologicznym ekstremizmem znajduje potwierdzenie w wojnie z ojcami. To, co jest być może najbardziej diaboliczne w branży rozwodowej, to jej zdolność do kooptacji tak wielu ludzi, w tym jej krytyków. Tworząc problemy do rozwiązania - a następnie wydając rządowe pieniądze na ich rozwiązanie - machina ta sprawia, że wszyscy są zainteresowani dziećmi bez ojców. Nawet krytycy mają interes w tym, by mieć co krytykować.

W Kanadzie i Stanach Zjednoczonych ustawodawstwo dotyczące przemocy domowej przekazuje federalne pieniądze do stanów/prowincji i gmin. Pieniądze te są często przeznaczane na "egzekwowanie prawa", choć efektem jest przekierowanie ich ze ścigania przestępców na ściganie ojców. Podobnie, egzekwowanie alimentów na dzieci jest napędzane przez płatności federalne wynagradzające samorządy lokalne za każdego zebranego dolara, wypełniając lokalne kasy i dając urzędnikom motywację do wyciskania dochodów (po tym, jak wymusili rozwód) od tylu ojców, ilu mogą znaleźć.

Szczególnie wątpliwe są rządowe przedsięwzięcia mające na celu "promowanie ojcostwa", które rozdzielają dotacje dla samorządów lokalnych i organizacji rzekomo w celu "łączenia ojców z ich dziećmi". Są one jednak oparte na uprzednim oddzieleniu ich od siebie. To, co jest reklamowane jako program ułatwiający "dostęp i odwiedziny", oznacza nadzorowane centra kontaktowe, w których ojcowie muszą płacić, aby zobaczyć swoje dzieci w instytucjach. "Zachęcanie do dobrego ojcostwa" oznacza sponsorowane przez państwo reklamy telewizyjne z aktorami przedstawiającymi ojców porzucających swoje dzieci. Jeden z amerykańskich stanów otrzymuje federalne pieniądze na wdrożenie "Pięciu zasad ojcostwa", w tym: "obdarzaj uczuciem moje dzieci" i "okazuj szacunek matce moich dzieci przez cały czas". Nie sposób nie zastanawiać się, jakie kary państwo będzie nakładać na ojców, którzy nie okażą wystarczającego "uczucia" i "szacunku".

Przymusowy rozwód jest narzędziem nie tylko despotycznych sędziów, pozbawionych skrupułów prawników i doktrynalnych feministek, ale także nowej klasy politycznej, której interesem jest poddanie prywatnych zakątków życia kontroli państwa. Dwóch konserwatywnych naukowców argumentowało niedawno w Journal of Political Economy, że ogromna ekspansja machiny rządowej w XX wieku wynikała w dużej mierze z uzyskania przez kobiety prawa głosu. Kobiety, znacznie częściej niż mężczyźni, głosowały za stworzeniem państwa opiekuńczego. Ale: "Dlaczego mężczyźni i kobiety mieliby mieć różne interesy polityczne?" pytają John Lott i Larry Kenny. "Gdyby nie było rozwodów... interesy kobiet i mężczyzn wydawałyby się ściśle ze sobą powiązane". Założenie ich pytania zachęca do odpowiedzi: "Wraz ze wzrostem liczby rozwodów lub porzuceń, więcej kobiet będzie ponosić koszty wychowania dzieci". Konserwatyści zaakceptowali feministyczny argument, że ramię państwa jest niezbędną tarczą obronną, aby chronić kobiety przed kosztami rozwodu, przypisywanymi męskiej dezercji. Jednak porzucenie przez mężczyznę nie jest główną przyczyną rozwodów. Państwo opiekuńcze i ekspansywny rząd nie są zatem obroną przed rozwodem, ale jego warunkiem wstępnym. Rozwód jest bronią polityczną i to ofensywną, promowaną przez te same biurokratyczne i ideologiczne interesy, które podkopują i upolityczniają ojcostwo oraz rozszerzają władzę i zasięg państwa, aby poradzić sobie z konsekwencjami.

Co zatem może powstrzymać marsz machiny jednostronnych rozwodów?

Jednym z tematów intelektualistów, którzy sprzeciwiali się ideologiczno-biurokratycznym dyktaturom Europy Wschodniej, była "polityka niepolityczna", przeciwstawianie się ideologii nie ideologią przeciwną, ale nieideologią, przeciwstawianie się upolitycznieniu poprzez odtworzenie zwykłej działalności "społeczeństwa obywatelskiego" i życia prywatnego. Jeśli jakakolwiek grupa powinna dziś przyjąć tę filozofię, to właśnie ojcowie. Mimo wszystkich wysiłków na rzecz "przywrócenia ojcostwa" poprzez programy takie jak Fathers Direct, ostatecznie jedynymi, którzy mogą je przywrócić, są oczywiście sami ojcowie. Niemal z definicji, tylko ojcowie mogą naprawdę "uratować dzieci" poprzez ponowne stworzenie rodziny z ich udziałem.

Czyniąc to, ojcowie mogą również mieć potencjał, aby rozpocząć odkupienie kultury politycznej, która od trzydziestu lat pogrąża się w bagnie permanentnego buntu. Ich obecna trudna sytuacja wskazuje, jak daleko "rewolucja" rozwodowa doprowadziła nas wszystkich do nowego, odważnego, quasi-freudowskiego świata, w którym nie tylko tradycyjne instytucje są atakowane i poniżane, ale także osoby prywatne, po prostu dlatego, że zajmują najbardziej podstawową pozycję ludzkiego autorytetu, głowy rodziny. Zobaczymy, czy sprostają temu wyzwaniu.


Wersja Angielska

For some thirty years now a quiet revolution has been waged throughout the Western world. Most people are now familiar with the social consequences of the divorce explosion: the growth of single-parent homes and massive increase in fatherless children. The Pandora's box of social problems this has released has also reached general awareness. Virtually every major personal and social pathology can be traced to fatherlessness more than to any other single factor: violent crime, substance abuse, unwed pregnancy, truancy, suicide, and more. Fatherlessness far surpasses both poverty and race as a predictor of social deviance.

These problems are alarming enough in themselves. What is seldom appreciated is that they are also responsible for a vast expansion in the power and reach of the state. In fact, so is divorce itself. In contrast to its social fallout, the political consequences of divorce are hardly understood at all, yet they may ultimately be the most destructive.

The result of three decades of unrestrained divorce is that huge numbers of people — many of them government officials — now have a vested professional and financial interest in encouraging it. Divorce today is not simply a phenomenon; it is a regime — a vast bureaucratic empire that permeates national and local governments, with hangers-on in the private sector. In the United States divorce and custody comprise over half of civil litigation, constituting the cash cow of the judiciary and bringing employment and earnings to a host of public and private officials, including judges, lawyers, psychotherapists, mediators, counsellors, social workers, child support enforcement agents, and others.

This growth industry derives from the impact of divorce on children. The divorce revolution has spawned a public-private industrial complex of legal, social service, and psychotherapeutic professionals devoted to the problems of children, and especially children in single-parent homes. Many are women with feminist leanings. Whatever pieties they may voice about the plight of fatherless, poor, and violent children, the fact remains that these practitioners have a vested interest in creating as many such children as possible. The way to do it is to remove the fathers.

It is commonplace today that fathers are disadvantaged in divorce courts everywhere when it comes to child custody. In today's political jargon we attribute this to “discrimination' and “gender bias'. But this does not convey the half of it. Divorce courts and their huge entourage of personnel depend for their existence on broken, single-parent homes. The first principle of family court is therefore: remove the father. So long as fathers remain with their families, the divorce practitioners earn nothing. This is why the first thing a family court does when it summons a father on a divorce petition — even if he has done nothing wrong and not agreed to the divorce — is to strip him of custody of his children. While mothers also fall afoul of divorce courts, fathers are their principal rivals.

Once the father is eliminated, the state functionally replaces him as protector and provider. By removing the father, the state also creates a host of problems for itself to solve: child poverty, child abuse, juvenile crime, and other problems associated with single-parent homes. In this way, the divorce machinery is self-perpetuating and self-expanding. Involuntary divorce is a marvelous tool that allows for the infinite expansion of government power.

No-fault divorce is the middle-class equivalent of public assistance, creating single-parent homes among the affluent as welfare did among the poor. In the United States, where the trend began, all the major institutions of the divorce industry were originally created as ancillary to welfare: juvenile/family courts, child support enforcement, child protection services. No-fault divorce extended these “services” to the middle class because that was where the money was, and with it political power.

Like welfare, divorce involving children is almost wholly female-driven. Though governments invariably claim that fathers “abandon” their children, there is no evidence this is true, nor even that fathers agree to most divorces. Cautious scholars like Sanford Braver of Arizona State University consistently find that at least two-thirds of divorces are filed by women, usually with no legal grounds. Yet lawyers and feminists report much higher proportions. Shere Hite, the popular researcher on female sexuality, found “ninety-one percent of women who have divorced say they made the decision to divorce, not their husbands.'

This is hardly surprising, given the almost irresistible emotional and financial incentives the industry offers mothers to divorce, including automatic custody plus windfall child support and other financial rewards, regardless of any fault on their part. A Canadian/American research team found that “who gets the children is by far the most important component in deciding who files for divorce.” What we call “divorce” has in effect become a kind of legalized parental kidnapping.

Once the father loses custody, he becomes in many ways an outlaw and subject to plunder by a variety of officials. His contact with his own children becomes criminalized in that he can be arrested if he tries to see them outside of authorized times and places. Unlike anyone else, he can be arrested for running into his children in a public place such as the zoo or church. In the United States fathers are arrested for telephoning their children when they are not authorized or for sending them birthday cards. Fathers are routinely summoned to court and subjected to questioning about their private lives. Their personal papers, bank accounts, and homes must be opened and surrendered to government officials. Anything a father has said to his spouse or children can be used against him in court. His personal habits, movements, conversations, purchases, and his relationship with his own children are all subject to inquiry and control by the court.

Despite prohibitions on incarceration for debt, a father can be jailed without trial for failure to pay not only child support but the fees of lawyers and psychotherapists he has not hired. A judge can summon a legally unimpeachable citizen who is minding his own business and order him to turn over his earnings or go to jail.

As the logic of involuntary divorce plays itself out, divorce is forced on not only one parent but both. Mothers are not only enticed into divorce with financial incentives, in other words; they are being pressured into it by threats against their children. Last year, Heidi Howard was ordered by the Massachusetts Department of Social Services to divorce her husband or lose her children, although authorities acknowledged neither parent had been violent. When she refused, the social workers seized her children and attempted to terminate the couple's parental rights. Massachusetts News reporter Nev Moore says such cases are common in Massachusetts.

Family law is now criminalizing rights as basic as free speech and freedom of the press. In many jurisdictions it is a crime to criticize family court judges or otherwise discuss family law cases publicly. Under the pretext of “family privacy', parents are gagged from publicly disclosing how government officials have seized control of their children. In Australia it is a crime for a litigant to speak publicly concerning family courts, even without mentioning specific cases.

In Australia, the US, and Britain, family courts have closed web sites operated by fathers' groups. Britain, Australia, and Canada have all resurrected archaic laws prohibiting the criticism of judges in order to prosecute fathers' groups. In the United States judges cannot be sued, but they can sue citizens who criticize them. The confiscation of property can also be used to criminalize political opinions. Following his testimony to the US Congress critical of the family courts, Jim Wagner of the Georgia Council for Children's Rights was stripped of custody of his two children and ordered to pay $6,000 in the fees of attorneys he had not hired. When he could not pay, he was arrested.

The swelling hysteria over “ domestic violence” appears fomented largely for similar ends. “All of this domestic violence industry is about trying to take children away from their fathers,” writes Irish Times columnist John Waters. “When they've taken away the fathers, they'll take away the mothers.” Donna Laframboise of Canada's National Post investigated battered women's shelters and concluded they constituted “one stop divorce shops,” whose purpose was not to protect women but to promote divorce. These shelters, often federally funded, issue affidavits against fathers sight-unseen that are accepted without corroborating evidence by judges to justify removing their children. Special domestic violence courts in Canada can now remove fathers from their homes and seize their houses on a mere allegation of domestic violence.

Divorce, not violence, is also behind the explosion of restraining orders, which are routinely issued without evidence of wrongdoing, separating fathers from their children and homes. Almost 90% of judicial magistrates in New South Wales acknowledged that protective orders were used in divorce — often on the advice of a solicitor — to deprive fathers of access to their children. Elaine Epstein, former president of the Massachusetts Women's Bar Association, writes that restraining orders are doled out “like candy.” “Everyone knows that restraining orders and orders to vacate are granted to virtually all who apply,” and “the facts have become irrelevant,” she reports.

Fathers are further criminalized through child-support burdens, which constitute the financial fuel of the divorce machinery, underwriting unilateral divorce and giving everyone involved further incentives to remove children from their fathers. Government claims of unpaid child support constitute one of the most dishonest and destructive hoaxes ever foisted on the public. In a US government-funded study, Sanford Braver discovered that most fathers pay fully and on time and that “estimated” arrearages are derived not from official records but from surveys of mothers. Braver's findings have never been refuted by any official or scholar. Yet ever-more draconian “crackdowns” and arrests continue.

Last summer Liberty magazine published documentary evidence that “deadbeat dads” are largely the creation of civil servants and law-enforcement agents with an interest in giving themselves criminals to prosecute. In most jurisdictions, child support guidelines are set by enforcement personnel, the equivalent of the police making the laws. These officials can separate children from their fathers, impose impossible child support obligations, and then jail fathers who inevitably fail to pay.

Child support trials operate on a presumption of guilt, where “the burden of proof may be shifted to the defendant,” according to the US National Conference of State Legislatures, which favours aggressive prosecutions. Contrary to Common Law and the US Constitution, courts have ruled that “not all child-support contempt proceedings classified as criminal are entitled to a jury trial,” and “even indigent obligors are not necessarily entitled to a lawyer.” Thus impoverished parents who lose their children through literally “no fault” of their own are the only defendants who must prove their innocence without counsel and without a jury of their peers.

Cases like Darrin White of British Columbia are the result. With no evidence of wrongdoing, White was denied all contact with his children, evicted from his home, and ordered to pay more than twice his income as child and spousal support, plus court costs for a divorce he never agreed to. White hanged himself from a tree. “There is nothing unusual about this judgement,” said a British Columbia Supreme Court Judge, who pointed out that the judge applied standard support guidelines.

Fathers driven to suicide by family courts are acknowledged by officials in Canada, Australia, and Britain. A suicide epidemic has been documented by Augustine Kposowa of the University of California in the Journal of Epidemiology and Community Health. Kposowa attributes his finding directly to family court judgements, though media reports of his study emphasized fathers' lack of “support networks.”

Why is so little opposition heard? Though the conservative media are waking up, the silence of conservative politicians is deafening, given that every prophecy about the dangers of judicial activism, bureaucratic aggrandizement, and ideological extremism is vindicated in the war on fathers. What is perhaps most diabolical about the divorce industry is its ability to co-opt so many people, including its critics. By creating problems to be solved — and then dispensing government money to solve them — the machine gives everyone an interest in fatherless children. Even critics develop a stake in having something to criticize.

In Canada and the US, domestic violence legislation dispenses a gravy train of federal money to the states/provinces and localities. This is often earmarked with appeals to “law enforcement,” though the effect is to divert it from the prosecution of criminals to the prosecution of fathers. Likewise, child support enforcement is propelled by federal payments rewarding local governments for each dollar collected, filling local coffers and giving officials an incentive to squeeze revenue from (after they have forced divorce on) as many fathers as they can find.

Especially questionable are government enterprises to “promote fatherhood,” which disperse grants to local governments and organizations ostensibly to “reunite fathers with their children.” Yet they are premised on first separating them from one another. What is advertised as a program to facilitate “access and visitation” means supervised contact centers, where fathers must pay to see their children in institutions. “Encouraging good fathering” means state-sponsored television advertisements with actors depicting fathers abandoning their children. One American state receives federal money to implement “Five Principles of Fatherhood,” including: “give affection to my children” and “demonstrate respect at all times to the mother of my children.” One cannot help but wonder what penalties the state will bring to bear on fathers who fail to show sufficient “affection” and “respect.”

Involuntary divorce is the instrument not simply of tyrannical judges, unscrupulous lawyers, and doctrinaire feminists, but of a new political class whose interest is to subject the private corners of life to state control. Two conservative scholars recently argued in the Journal of Political Economy that the vast expansion of governmental machinery during the twentieth century proceeded largely from women acquiring the vote. Women, far more than men, voted to create the welfare state. But: “Why would men and women have differing political interests?” ask John Lott and Larry Kenny. “If there were no divorces...the interests of men and women would appear to be closely linked together.” The premise of their question invites the answer: “As divorce or desertion rates rise, more women will be saddled with the costs of raising the children.” Conservatives have accepted the feminist argument that the arm of the state is a necessary defensive shield to protect women from the costs of divorce, attributed to male desertion. But male desertion is not a major cause of divorce. The welfare state and expansive government therefore are not defenses against divorce but preconditions for it. Divorce is a political weapon and an offensive one at that, promoted by the same bureaucratic and ideological interests that are undermining and politicizing fatherhood and expanding the power and reach of the state to deal with the consequences.

What then can check the march of the unilateral divorce machine?

One theme of intellectuals who dissented from the ideological-bureaucratic dictatorships of eastern Europe was “nonpolitical politics,” to oppose ideology not with contrary ideology but with non-ideology, to resist politicisation by re-creating the ordinary business of “civil society” and private life. If any group should adopt this philosophy today, it is fathers. For all the effort to “restore fatherhood” through programs like Fathers Direct, ultimately the only ones who can restore fatherhood are, of course, fathers themselves. Almost by definition, fathers alone can truly “save the children” by re-creating the family with themselves in it.

In so doing, fathers may also hold the potential to start redeeming a political culture that for thirty years has been sinking into the mire of permanent rebellion. Their current plight indicates how far the divorce “revolution” has brought us all into a brave new quasi-Freudian world where not only traditional institutions are attacked and brought low, but so now are private individuals, simply because they hold the most basic position of human authority, the head of a family. Whether they are up to the challenge remains to be seen.

Źródła