Złote komentarze

Z Patriarchat.pl
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Notatki

Niezmotywowani chłopcy

Reasumując cały problem jest w tym, że młodzi chłopcy są źle wychowywani i są słabi, nie radzą sobie w życiu, a dziewczynki są wychowywane do zdobywania świata. Chłopcy są znowu wychowywani jakby mieli zachodzić w ciąże i siedzieć w domu z dzieckiem. Z punktu widzenia genów to jak przegrać wojnę bez wojny. Panie idą w świat w poszukiwaniu facetów, a faceci siedzą w domach. Totalny absurd i pomieszanie z poplątaniem. Dlatego uważam, że współczensy system szkolnictwa i psychologia realizowana przez filtr kobiecych mózgów to gwałt na męskiej duszy i nie mam na myśli tego, że chłopcom powinno się na wszystko pozowalać. Mam na myśli, że traktuje się ich delikatnie jak dziewczynki i się w tym rozpuszczają, a powinni dostawać wycisk za młodu, uczyć się dyscypliny i wyrabiać. Nabierać mistrzostwa w jakiejś dziedzinie tak jak to było w tej książce droga mężczyzn, a robi się z nich dziewczynki. Idziesz na studia, które każdy debil może skończyć, siedzisz w szkole gdzie bez nauki i tak masz dobre stopnie, gdzie tu jakieś wyzwanie i droga do przebycia, gdzie tu coś do zdobycia. Nic tylko siąść w fotelu grac w gry, oglądać porno i zlansowac sobie mózg. [1]

Boli mnie bycie mężczyzną w Polsce

Ja jestem Polakiem i boli mnie dłuższy wiek emerytalny, boli mnie to, że w pracy muszę dźwigać więcej za te co baby same pieniądze. Boli mnie bycie Polakiem, który jest uczony od dziecka przepuszczania kobiet, ustępowania im miejsca kiedy one nie robą tego samego. Boli mnie bycie Polakiem, który jest traktowany gorzej przez sądy i w ogóle cały system za bycie mężczyzną. Boli mnie bycie Polakiem, który może być uderzony przez babę lub poniżany przez nią i wysmiewany z tego powodu i nikt nie powie, że to przemoc. Boli mnie bycie Polakiem, który jest uczony, że mężczyzną jest nazywany ktoś, kto jest totalnym sługusem i frajerem na rzecz bab. Boli mnie to, że w przypadku zajścia w ciążę partnerki mam być odpowiedzialny i płacić 25 lat wysokie alimenty nie mogąc się zrzec dziecka a baba może zabić je, jak tylko się dowie o ciąży i nazywa się to jej wyborem. Niestety my mężczyźni mimo że wymaga się od nas dużo więcej, to będziemy coraz częściej traktowani jak śmieci. System uczy już od najmłodszych lat chłopców, że są gorsi a dziewczynki są uczone że są lepszą płcią bo rzekomo ileś lat temu miały ciężko przez opresyjnych mężczyzn. Przepraszam - facetów, bo słowo MĘŻCZYZNA już zanika.

Koniec cywilizacji

I dlatego wschód prawdopodobnie przetrwa, bo nie bawią się w wymuszone równouprawnienie. Tak, to równouprawnienie oznacza koniec naszej cywilizacji change my mind. Danie praw wyborczych kobietom i zniesienie patriarchatu było największym błędem. Teraz za okazanie słabości nasze miejsce zajmują imigranci, którzy o równouprawnieniu słyszeli tylko w bajkach, a kobiety coraz chętniej się przed nimi „otwierają”, nam się wmawia, że jesteśmy faszystami i feminizuje się chłopców od najmłodszych lat, a potem pytania „gdzie ci mężczyźni” i idą w objęcia wiadomo kogo. Nawet google po wpisaniu „happy white woman” wyświetli biała kobietę z murzynem. Media, feministki, czarni, wszyscy atakują naszą kulturę i dziedzictwo jako coś złego i sami jesteśmy winni, bo okazaliśmy słabość naszym kobietom. Takie są fakty, takie są liczby, taka jest nasza demografia, wypierana przez demografię najeźdźców.

Korpo-Singielki

Hipergamia to nic nowego.... Tylko co taka 30patoletnia singielka z korpo ma sama do zaoferowania? Co mnie obchodzi jej kariera zawodowa i fakultety? Co mnie obchodzą jej podróże małe i duże? Co mnie obchodzą jej aspiracje napędzane instagramem i finansowane kredytem konsumpcyjnym? Co mnie obchodzi ole jej miesięcznie wpływa? Co mnie obchodzi jej uganianie się za kolejnymi smakami w restauracjach? Mnie obchodzi czy ona potrafi myśleć samodzielnie i krytycznie? Czy potrafi ustawić prawidłowo priorytety? Czy potrafi myśleć o finansach w dłuższej perspektywie? Czy potrafi ogarniać życie bez karty kredytowej? Czy potrafi szanować to, co ma z mężczyzną włącznie? Czy zamiast wyrzucać pomyśli o tym żeby naprawić? Czy potrafi widzieć wartość zamiast tanich blyskotek jak sroka? Czy ma zdrowe podejście do życia i będzie dobrym przykładem dla dzieci? Zaraz... jakich dzieci.... w wieku 35 lat? No błagam...

Równorzędnym partnerem dla samotnej 30 latki jest dildo - reprezentuje dokładnie ten sam poziom mentalny i intelektualny co te kłody

Problem dzisiejszego Zachodu[2]

Uporczywie wracam do mojej głównej tezy. W języku psychoanalizy problem Zachodu sprowadza się do tego, że uwolniona na skutek sekularyzacji z więzów Logosu chrześcijańsko uformowana podświadomość człowieka Zachodu zatraca się w pogoni za jej "obiektem małe a": niespełnionej potrzebie odkupienia winy grzechu pierworodnego, jakim stał się dla niej jej własny sukces osiągnięty (co jest całkowicie normalne) - po trupach. Symptomem tego jest wpadnięcie w niekończącą się pętlę windykacji dawnych długów, które stały się w naszej kulturze najsilniejszą moralną walutą. Kobiety, geje, kolorowi, otyli, brzydcy, biedni - wszyscy chcą natychmiastowego zadośćuczynienia już nawet nie za własne krzywdy, ale za krzywdy wszystkich poprzednich pokoleń sobie podobnych. Zarazem - człowiek Zachodu z najwyższą łatwością bierze na siebie odpowiedzialność za stan świata. To my mamy wciąż dawać przykład własnej szlachetności - redukować emisje, płacić czyjeś rachunki, oczyszczać obce plaże... We własnych oczach jesteśmy winni i jako producenci i jako konsumenci. I jako gospodarze i jako goście. Sukces naszej cywilizacji stał się nagle jej największym błędem. Inni - jeśli chcą nas naśladować, okazują się brać zły przykład a to my mamy się uczyć właściwego stylu życia - najlepiej od tych najprymitywniejszych, najbardziej zacofanych kutur, rzekomo będących najbliżej "prawdziwego" życia. Kluczowe oczekiwanie, jakie płynie dla człowieka Zachodu z przesłania ruchu Black Lives Matter jest takie, że ma się on odsunąć. Wyjść z centrum (decenter). Ma przestać być podmiotem stwarzającym kulturę i ustąpić miejsca wszystkim od niego moralnie lepszym, czyli dotychczasowym "ofiarom" jego sukcesu. Pierwszoplanową postacią promującą taką postawę jest - oczywiście biała i należąca do amerykańskiej elity akademickiej psycholożka Robin DiAngelo - autorka książki "White Fragility", która jest w istocie poradnikiem mającym pomóc białym ludziom uzmysłowić sobie, że wszelkie podejmowane przez nich próby racjonalizacji sukcesu cywilizacji łacińskiej (czyli ich własnego sukcesu) są niczym innym, jak kontynuacją tego straszliwego okrucieństwa, jakim było niewolnictwo, podboje kolonialne, przemoc wobec kobiet i osób hieheteronormatywnych i w ogóle - historyczne upodlenie wszelkich mniejszości. DiAngelo nie pozostawia złudzeń. Nasze winy nie mogą zostać zatarte, ale możemy choćby podjąć próbę ich odkupienia - ustąpmy miejsca tym skrzywdzonym. Ustąpmy go w dosłownym sensie - zrezygnujmy własnej z kariery na rzecz osoby z mniejszości. Wyrzeknijmy się własnych dzieci i przekażmy majątek biednym w Afryce. Przestańmy pisać książki, żeby wydawcy mogli wydawać ksiązki pisane przez kolorowych, zejdźmy z planu filmowego, z teatralnych desek - po prostu w ogóle zejdźmy ze sceny! To jest nauka, jaka stała się obecnie obowiązują w USA. Książka Robin DiAngelo stała się obowiązkową lekturą szkolną w większości amerykańskich szkół, wzorowane na niej szkolenia są przeprowadzane w największych amerykańskich korporacjach, wnioski z niej płynące narzucane są w hollywoodzkich scenariuszach i mediach - zwłaszcza młodzieżowych, jak chociażby Teen Vougue. Projekt jest zatem oczywisty - ofiara Chrystusa ma zostać ponowiona, ale tym razem w skali całej cywilizacji. Uwolniona z więzów Logosu podświadomość człowieka Zachodu nie spocznie, dopóki się sama nie unicestwi w dramatycznej próbie stworzenia globalnego Imperium Dobra (benevolent empire), czyli świeckiej wersji Królestwa Bożego na ziemi.

Pomaganie kobietom

Ogólnie ze wspieraniem kobiet przez mężczyzn jest taki problem, że to podawanie piłki do drużyny przeciwnej, która ani myśli odpowiadać podobnymi grzecznościami. Mężczyźni czują się męscy wspierając kobiety, pomagając im, wyciągając dłoń. Rośnie im wtedy. Może nawet jakiś instynkt podpowiada im, że to może być, kto wie, okazja do rozmnożenia. Kobiety nie czują się bardziej kobieco pomagając mężczyznom. Nie jest to w żadnej mierze okazja do rozpłodu, bo po co się rozmnażać z samcem na gorszej pozycji? Przecież to już redaktorka z Newsweeka ustaliła, że nie po to one kończą podyplomówki by obniżać samcom poprzeczkę. O ile mężczyzna nawet chętnie pomaga kobiecie, bo jest to zgodne z jego libido to kobieta po co miałaby pomagać patriarchalnemu knurowi, który przecież i tak jak wiadomo ma lepiej od niej, zarabia na godzinę więcej i uciska ją na każdym kroku swoim istnieniem? I tak to się kręci.

Poseł partii rządzącej

Jechałem kiedyś z Poznania pociągiem w jednym przedziale z jednym młodym posłem partii rządzącej, całkiem obiecujący był wtedy więc pełen szacunek. W połowie drogi wysiadły osoby które jechały z nami w przedziale i miałem godzinę żeby porozmawiać z nim sam na sam. Poruszyłem temat równości mężczyzn wobec kobiet, poza tematami oczywistymi jak emerytura, dostęp do pomocy prawnej itp., powołałem się na to jak jako ojciec jestem traktowany w Sądzie Rodzinnym, w sensie jakie mam tam prawa, tzn. żadnych. Przyznał, że on to wszystko wie, rząd też wie, w sensie wiedzą ile tego typu spraw wpływa rocznie do rzecznika praw obywatelskich i dziecka, że z roku na rok jest coraz więcej organizacji pozarządowych zajmujących się tym problemem itp. Powiedział, że poprzedni rząd PO też to wszystko wiedział a rządził przecież 8 lat i dziwi się, że ja się dziwię że nic się z tym nie dzieje teraz za PiS-u. Zapytałem jak to, w sensie że rząd wie i uwzględniając, że siła narodu oraz jej gospodarki bazuje na pracy i innowacji jaką przede wszystkim tworzą faceci, który mają zdecydowanie wyższy udział w tworzeniu PKB kraju i nic z tym nie robi mimo świadomości problemu który narasta? Powiedziałem, że tego typu postępowanie nie zachęca facetów do zakładania rodzin, brania ślubów itp. On wtedy zapytał czy wiem o katastrofie demograficznej i jak to się ma do systemu ubezpieczeń społecznych, powiedziałem że ponoć tam grozi, on na to że nam nie grozi tylko nas czeka. Mówię OK ale co to ma wspólnego z poszanowaniem praw mężczyzn, a on na to tak: „wyrażę swoje osobiste zdanie więc ani mojej partii, a tym bardziej rządu ale może to pomoże Panu coś zrozumieć. Demografia jest nieubłagana, ta ma wpływ na stabilność systemu emerytalnego, a to kobiety rodzą dzieci, a nie faceci i tym chciałbym zamknąć tę dyskusję”. Ja od tamtej pory nie mam złudzeń o co chodzi, zresztą to że rząd zachęca kobiety do rodzenia dzieci z gwałtów czy upośledzone wpisuje się w tę logikę więc co tu dyskutować o równowadze płci na forum politycznym.

Cywilizacja Mężczyzn

Nie bez powodu przez tysiąclecia, były trzymane z daleka od większości spraw nawet wychowania dzieci, w wielu kulturach zajmowały się nimi do 7 roku życia i dalej ojcowie to robili. Cała cywilizacja jest zbudowana i utrzymywana w "ruchu" przez mężczyzn, a one tego nie szanuja tylko dokładają kolejne problemy i wysuwają żądania, danie im praw wyborczych to był początek upadku nas wszystkich, daj palec to upierdoli ci rękę, auto, dom i połowe wszystkiego na co pracowałeś latami, nie wszystkie takie są ale tych wartościowych jest promil...

Odpowiedzi na akcję: Po Pierwsze rodzina[3]

Uśmiechnięty kukold

ten uśmiechnięty człowiek stąpa po polu minowym. Wystarczy, że jego partnerka zakocha się w nowym koledze i zadowolony tatuś wyląduje w sądzie rodzinnym gdzie przebudzenie będzie bolesne. Okaże sie, że wcale nie jest tak fajnie i ten sam orzełek w koronie z tej samej pieczątki będzie stemplował wyrok na niego i dziecko. Dzięki magii internetu coraz więcej młodych mężczyzn poznaje realia prawa rodzinnego zanim trafi do sądu i zanim zostanie ojcami. Takimi obrazkami ich nie przekonacie. Tylko realna zmiana prawa rodzinnego, opieka naprzemienna i zwalczanie alienacji rodzicielskiej może wpłynąć na decyzję o założeniu rodziny.

Rosyjska Ruletka

Próba tworzenia rodziny i zostania ojcem w tym kraju, to jak grać w rosyjską ruletkę kałasznikowem, wszech obecny feminizm zamieniający kobietom mózgi w kisiel, wmawiający że są chodzącą doskonałością sprawia że mają gargantuiczne ego, oraz wymagania względem partnera, nie dając praktycznie nic od siebie, a jak już się znudzi mężem/partnerem i znajdzie lepszą opcję to taki "ojciec" zostanie wrzucony w tryby sądów antyrodzinnych i brutalnie się przekona, że mężczyzna jest zdegradowany do bycia dawcą nasienia i bankomatem.

Rodzina najważniejsza

Rodzina to może być najważniejsza, jeśli ojciec miałby prawa do dzieci, by jego wkład w rodzinę był doceniony. Nie może być tak, że ojciec się stara, a kobieta z byle powodu się rozwodzi, bo wytworzy bzdurny konflikt charakterów który można SPROWOKOWAĆ. Dlatego rozwody z powodów bzdurnych nie powinny być przyjmowane. Mężczyźni nie będą chcieli zakładać rodzin, jeśli kobieta może ich zdradzić, nie wyjdzie to na jaw, a mężczyzna będzie musiał płacić alimenty, nie tylko na dzieci, ale i siebie. Mężczyźni nie będą płacić alimentów, jeśli nie wiedzą na co idą ich pieniądze. Matka może używać je dla siebie. Mężczyźni wolą OPIEKĘ NAPRZEMIENNĄ. Mężczyźni nie będą ojcami, jeśli nie rozwiąże się alienacji rodzicielskiej - trzeba ją karać. Tego jest dużo więcej! Ocieplanie nic nie da, tu muszą być twarde regulacje.

Propaganda

W kraju, w którym skutecznie niszczy się instytucje ojca, głowy rodziny i lidera ale i w ogóle białego, hetero mężczyzny kierującego sie logiką, wolnością szczególnie gospodarczą, nie ma szans żeby ktoś wierzył w takie propagandowe reklamy. Przyrost naturalny będzie coraz to niższy za sprawą ginocentryzmu i norm społecznych w których dba sie o kobiety i traktuje z przywilejami przede wszystkim prawnie. Żaden świadomy mężczyzna nie wejdzie w ślub i zakładanie rodziny przy obecnym stanie bo to jak proszenie się o ukaranie.

Sam z wyboru

Mężczyźni wycofują się z rynku matrymonialnego. Z roku na rok na świecie i w Polsce coraz więcej mężczyzn deklaruje się, że wybiera drogę singla, rezygnując ze związków z kobietami. Współcześni single to najczęściej wykształceni, dobrze zarabiający, żyjący pasjami mężczyźni, którzy zamiast byle jakiego związku, stawiają na rozwój i samodoskonalenie. Prawdziwa miłość jest jak sława i bogactwo i zdrowie w jednym – zdarza się niewielu osobom. Rosnąca dzięki głównie internetowym publikacjom w manosferze, świadomość mężczyzn wzrasta, a wraz z nią zmianie ulegają również potrzeby i priorytety. Dziś mężczyźni nie chcą być z byle kim. Zamiast tkwić w związku, który nie spełnia oczekiwań, lub jest nierówny czy niesprawiedliwy, wybierają samotność, a potrzeby towarzyskie, społeczne, pasje - realizują z tradycyjny sposób – czyli z innymi mężczyznami. Co nie jest oznaką kryzysu, czy problemów z nawiązywaniem kontaktów, a wręcz przeciwnie – głębokiej świadomości. Mężczyźni nareszcie sięgają po to, co im się od życia, w nagrodę za ciężką pracę, po prostu należy. Poczucie winy lub myśl „coś jest ze mną nie tak” jest jedynie stereotypem, promowanym przez feminizm, którym mężczyzna, często wychowywany w atmosferze mizoandrycznej, czy promującej służalczość wobec kobiet, był indoktrynowany we wczesnej młodości. Często przez samotną matkę, której związek się rozpadł. Co więcej jako dziecko mógł obserwować przyczyny tego rozpadu, zachowanie matki. Doświadczał również na sobie jej niestabilności emocjonalnej, niesprawiedliwego traktowania, przemocy. Single z wyboru, a szczególnie bezdzietni, są zwykle szczęśliwi, świadomi, niezależni, w czym pomaga m.in. łatwy dostęp do towarów i usług ułatwiających prace domowe. Nie potrzebują związku, aby dobrze zjeść, mieć zawsze czyste ubrania, wyprasowane koszule. Tym bardziej, iż współczesne kobiety poszukujące mężczyzn do związku, prezentują generalnie niski poziom umiejętności w tym zakresie lub gloryfikują ciężar i wartość tych prac ponad ich rzeczywisty poziom. W zamian za to oferują swoje towarzystwo – i nic więcej. Już po kilku miesiącach, w najlepszym przypadku 2-3 latach, pojawiają się zabójcze dla poczucia własnej wartości i męskości, próby zmieniania ich przez partnerkę. Począwszy od separacji od przyjaciół i rodziny, poprzez wymuszanie porzucenia pasji, zmianę pracy na lepiej płatną – ale często cięższą i mniej interesującą. Manipulacje, roszczenia, fochy, szeroko rozumiana przemoc psychiczna (którą stosuje większość kobiet wobec stałych partnerów), oziębłość seksualna i zdrady, a finałem jest kosztowny dla mężczyzny rozwód. Ta świadomość i związane z nią wybory życia bez związków, są bardzo niewygodne dla systemu czy części rodziny. Tymczasem odwaga mężczyzn, którzy żyją tak, jak ich ojcowie i dziadkowie nie mogli, bez narażania się na ostracyzm, jest inspirująca i świadczy o wielkiej kulturowej przemianie. Mężczyźni nie dają się już sterować kobietom i naciskowi systemu, które to odbierają im nie tylko męskość i narażają na wykorzystywanie, wyeksploatowanie, ale są jedną z przyczyn chorób i wcześniejszej niż średnio u kobiet – śmierci. Single wybierają własną drogę życiową, powiązaną głównie z karierą zawodową, pasjami i zdrowiem, które, jak mówią, pochłaniają ich całkowicie i przynoszą pełną satysfakcję i dają szczęście. Bycie singlem nie oznacza przecież mężczyzny zgorzkniałego, sfrustrowanego i samotnego. Wręcz przeciwnie - single poznają też znacznie więcej osób niż osoby będące w stałych relacjach. Głównie są to znajomości na podstawie pasji, hobby, czy kariery zawodowej. To naturalne dla mężczyzn, iż swoje pasje i kariery rozwijają w społeczności złożonej głównie z innych mężczyzn. Tu powstaje m.in. zdrowa konkurencja o zdobycie jak najwyższego statusu, profesjonalizmu w danej dziedzinie. Mężczyźni nigdy nie traktowali kobiet jako zagrożenie dla swojej kariery i statusu, bo z nimi nie konkurują. Wygrana z kobietą nie jest w męskim gronie uważana za tak spektakularną, jak wygrana z mężczyzną. Single nie stronią od towarzystwa kobiet, o ile w tym towarzystwie można coś robić, a nie tylko być. Tym, między innymi, mężczyźni różnią się od kobiet, że relacje polegają na wspólnej aktywności w danej dziedzinie, a nie na tylko przebywaniu w towarzystwie. Taki mężczyzna nie chce być z byle kim i często stawia kobiecie poprzeczkę bardzo wysoko. A znakomita większość kobiet po prostu nie jest w stanie do takiego poziomu dosięgnąć. Single, szczególnie ci po rozwodach, nie idą na niekorzystne dla siebie kompromisy, relacje z mężatkami, samotnymi matkami, toksycznymi i narcystycznymi kobietami. Rezygnując z takich relacji, większości nie pozostaje nic, gdyż nieliczne atrakcyjne, zrównoważone, nietoksyczne, rzeczywiście samodzielne i odpowiedzialne kobiety są zajęte, ich partnerzy dobrze pilnują swojego „Świętego Graala”. Bycie samemu nie oznacza od razu bycia samotnym. Jeśli potrzebujesz wejść w związek, zastanów się, po co i jakie jest ryzyko niepowodzenia bez twojej winy. Co taki związek ma ci dać na przyszłość. Czy dostajesz gwarancję, że będąc w porządku, druga osoba jest w stanie odwdzięczyć się tym samym. Tymi samymi zarobkami, odpowiedzialnością, samodzielnością, poświęceniem, tolerancją, akceptacją, wiernością i miłością. Niestety, nie dość że nie masz gwarancji, to największe szanse są na porażkę. Mówiąc słowami interneuty, potrawą wywołującą te wszystkie zachowania i postępowania kobiet, które niszczą związki, jest tort weselny. autor: MGTOW

Normalizacja szmacenia się

Traktowanie se×workingu jako normalnej pracy, uznawanie zdrady za normalna realizację potrzeb kobiety (bo facet oczywiście nie może), zaoranie jakichkolwiek wartości w związkach między płciami, transakcyjne podejście kobiet do związków z mężczyznami... Bardzo dobrze. Wtedy wreszcie faceci zrozumieją, że sama dostępność se×ualna w związku bez żadnych innych wartości ze strony kobiety jest nieopłacalna i może zaczną wymagać wreszcie od kobiet. Zrozumieją, że inwestowanie czasu, zaangażowania, pieniędzy i majątku w związki z takimi kobietami nie ma sensu. W skrócie lepiej być samemu niż z kobietą o takim podejściu. Do tego jeszcze jak ten mąż okryje co jest grane ale nie będzie mieć dowodów, to sąd rodzinny kobite nagrodzi podziałem majątku i alimentami. Faktycznie. Złoty interes. Nie ma co.

Źródła