Złote komentarze

Z Patriarchat.pl
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Zbiór komentarzy w internecie które tłumaczą daną sytuację w sposób prosty i zrozumiały.

Spis treści

Niezmotywowani chłopcy

Reasumując cały problem jest w tym, że młodzi chłopcy są źle wychowywani i są słabi, nie radzą sobie w życiu, a dziewczynki są wychowywane do zdobywania świata. Chłopcy są znowu wychowywani jakby mieli zachodzić w ciąże i siedzieć w domu z dzieckiem. Z punktu widzenia genów to jak przegrać wojnę bez wojny. Panie idą w świat w poszukiwaniu facetów, a faceci siedzą w domach. Totalny absurd i pomieszanie z poplątaniem. Dlatego uważam, że współczensy system szkolnictwa i psychologia realizowana przez filtr kobiecych mózgów to gwałt na męskiej duszy i nie mam na myśli tego, że chłopcom powinno się na wszystko pozowalać. Mam na myśli, że traktuje się ich delikatnie jak dziewczynki i się w tym rozpuszczają, a powinni dostawać wycisk za młodu, uczyć się dyscypliny i wyrabiać. Nabierać mistrzostwa w jakiejś dziedzinie tak jak to było w tej książce droga mężczyzn, a robi się z nich dziewczynki. Idziesz na studia, które każdy debil może skończyć, siedzisz w szkole gdzie bez nauki i tak masz dobre stopnie, gdzie tu jakieś wyzwanie i droga do przebycia, gdzie tu coś do zdobycia. Nic tylko siąść w fotelu grac w gry, oglądać porno i zlansowac sobie mózg. [1]

Boli mnie bycie mężczyzną w Polsce

Ja jestem Polakiem i boli mnie dłuższy wiek emerytalny, boli mnie to, że w pracy muszę dźwigać więcej za te co baby same pieniądze. Boli mnie bycie Polakiem, który jest uczony od dziecka przepuszczania kobiet, ustępowania im miejsca kiedy one nie robą tego samego. Boli mnie bycie Polakiem, który jest traktowany gorzej przez sądy i w ogóle cały system za bycie mężczyzną. Boli mnie bycie Polakiem, który może być uderzony przez babę lub poniżany przez nią i wysmiewany z tego powodu i nikt nie powie, że to przemoc. Boli mnie bycie Polakiem, który jest uczony, że mężczyzną jest nazywany ktoś, kto jest totalnym sługusem i frajerem na rzecz bab. Boli mnie to, że w przypadku zajścia w ciążę partnerki mam być odpowiedzialny i płacić 25 lat wysokie alimenty nie mogąc się zrzec dziecka a baba może zabić je, jak tylko się dowie o ciąży i nazywa się to jej wyborem. Niestety my mężczyźni mimo że wymaga się od nas dużo więcej, to będziemy coraz częściej traktowani jak śmieci. System uczy już od najmłodszych lat chłopców, że są gorsi a dziewczynki są uczone że są lepszą płcią bo rzekomo ileś lat temu miały ciężko przez opresyjnych mężczyzn. Przepraszam - facetów, bo słowo MĘŻCZYZNA już zanika.

Koniec cywilizacji

I dlatego wschód prawdopodobnie przetrwa, bo nie bawią się w wymuszone równouprawnienie. Tak, to równouprawnienie oznacza koniec naszej cywilizacji change my mind. Danie praw wyborczych kobietom i zniesienie patriarchatu było największym błędem. Teraz za okazanie słabości nasze miejsce zajmują imigranci, którzy o równouprawnieniu słyszeli tylko w bajkach, a kobiety coraz chętniej się przed nimi „otwierają”, nam się wmawia, że jesteśmy faszystami i feminizuje się chłopców od najmłodszych lat, a potem pytania „gdzie ci mężczyźni” i idą w objęcia wiadomo kogo. Nawet google po wpisaniu „happy white woman” wyświetli biała kobietę z murzynem. Media, feministki, czarni, wszyscy atakują naszą kulturę i dziedzictwo jako coś złego i sami jesteśmy winni, bo okazaliśmy słabość naszym kobietom. Takie są fakty, takie są liczby, taka jest nasza demografia, wypierana przez demografię najeźdźców.

Korpo-Singielki

Hipergamia to nic nowego.... Tylko co taka 30patoletnia singielka z korpo ma sama do zaoferowania? Co mnie obchodzi jej kariera zawodowa i fakultety? Co mnie obchodzą jej podróże małe i duże? Co mnie obchodzą jej aspiracje napędzane instagramem i finansowane kredytem konsumpcyjnym? Co mnie obchodzi ole jej miesięcznie wpływa? Co mnie obchodzi jej uganianie się za kolejnymi smakami w restauracjach? Mnie obchodzi czy ona potrafi myśleć samodzielnie i krytycznie? Czy potrafi ustawić prawidłowo priorytety? Czy potrafi myśleć o finansach w dłuższej perspektywie? Czy potrafi ogarniać życie bez karty kredytowej? Czy potrafi szanować to, co ma z mężczyzną włącznie? Czy zamiast wyrzucać pomyśli o tym żeby naprawić? Czy potrafi widzieć wartość zamiast tanich blyskotek jak sroka? Czy ma zdrowe podejście do życia i będzie dobrym przykładem dla dzieci? Zaraz... jakich dzieci.... w wieku 35 lat? No błagam...

Równorzędnym partnerem dla samotnej 30 latki jest dildo - reprezentuje dokładnie ten sam poziom mentalny i intelektualny co te kłody

Problem dzisiejszego Zachodu[2]

Uporczywie wracam do mojej głównej tezy. W języku psychoanalizy problem Zachodu sprowadza się do tego, że uwolniona na skutek sekularyzacji z więzów Logosu chrześcijańsko uformowana podświadomość człowieka Zachodu zatraca się w pogoni za jej "obiektem małe a": niespełnionej potrzebie odkupienia winy grzechu pierworodnego, jakim stał się dla niej jej własny sukces osiągnięty (co jest całkowicie normalne) - po trupach. Symptomem tego jest wpadnięcie w niekończącą się pętlę windykacji dawnych długów, które stały się w naszej kulturze najsilniejszą moralną walutą. Kobiety, geje, kolorowi, otyli, brzydcy, biedni - wszyscy chcą natychmiastowego zadośćuczynienia już nawet nie za własne krzywdy, ale za krzywdy wszystkich poprzednich pokoleń sobie podobnych. Zarazem - człowiek Zachodu z najwyższą łatwością bierze na siebie odpowiedzialność za stan świata. To my mamy wciąż dawać przykład własnej szlachetności - redukować emisje, płacić czyjeś rachunki, oczyszczać obce plaże... We własnych oczach jesteśmy winni i jako producenci i jako konsumenci. I jako gospodarze i jako goście. Sukces naszej cywilizacji stał się nagle jej największym błędem. Inni - jeśli chcą nas naśladować, okazują się brać zły przykład a to my mamy się uczyć właściwego stylu życia - najlepiej od tych najprymitywniejszych, najbardziej zacofanych kutur, rzekomo będących najbliżej "prawdziwego" życia. Kluczowe oczekiwanie, jakie płynie dla człowieka Zachodu z przesłania ruchu Black Lives Matter jest takie, że ma się on odsunąć. Wyjść z centrum (decenter). Ma przestać być podmiotem stwarzającym kulturę i ustąpić miejsca wszystkim od niego moralnie lepszym, czyli dotychczasowym "ofiarom" jego sukcesu. Pierwszoplanową postacią promującą taką postawę jest - oczywiście biała i należąca do amerykańskiej elity akademickiej psycholożka Robin DiAngelo - autorka książki "White Fragility", która jest w istocie poradnikiem mającym pomóc białym ludziom uzmysłowić sobie, że wszelkie podejmowane przez nich próby racjonalizacji sukcesu cywilizacji łacińskiej (czyli ich własnego sukcesu) są niczym innym, jak kontynuacją tego straszliwego okrucieństwa, jakim było niewolnictwo, podboje kolonialne, przemoc wobec kobiet i osób hieheteronormatywnych i w ogóle - historyczne upodlenie wszelkich mniejszości. DiAngelo nie pozostawia złudzeń. Nasze winy nie mogą zostać zatarte, ale możemy choćby podjąć próbę ich odkupienia - ustąpmy miejsca tym skrzywdzonym. Ustąpmy go w dosłownym sensie - zrezygnujmy własnej z kariery na rzecz osoby z mniejszości. Wyrzeknijmy się własnych dzieci i przekażmy majątek biednym w Afryce. Przestańmy pisać książki, żeby wydawcy mogli wydawać ksiązki pisane przez kolorowych, zejdźmy z planu filmowego, z teatralnych desek - po prostu w ogóle zejdźmy ze sceny! To jest nauka, jaka stała się obecnie obowiązują w USA. Książka Robin DiAngelo stała się obowiązkową lekturą szkolną w większości amerykańskich szkół, wzorowane na niej szkolenia są przeprowadzane w największych amerykańskich korporacjach, wnioski z niej płynące narzucane są w hollywoodzkich scenariuszach i mediach - zwłaszcza młodzieżowych, jak chociażby Teen Vougue. Projekt jest zatem oczywisty - ofiara Chrystusa ma zostać ponowiona, ale tym razem w skali całej cywilizacji. Uwolniona z więzów Logosu podświadomość człowieka Zachodu nie spocznie, dopóki się sama nie unicestwi w dramatycznej próbie stworzenia globalnego Imperium Dobra (benevolent empire), czyli świeckiej wersji Królestwa Bożego na ziemi.

Pomaganie kobietom

Ogólnie ze wspieraniem kobiet przez mężczyzn jest taki problem, że to podawanie piłki do drużyny przeciwnej, która ani myśli odpowiadać podobnymi grzecznościami. Mężczyźni czują się męscy wspierając kobiety, pomagając im, wyciągając dłoń. Rośnie im wtedy. Może nawet jakiś instynkt podpowiada im, że to może być, kto wie, okazja do rozmnożenia. Kobiety nie czują się bardziej kobieco pomagając mężczyznom. Nie jest to w żadnej mierze okazja do rozpłodu, bo po co się rozmnażać z samcem na gorszej pozycji? Przecież to już redaktorka z Newsweeka ustaliła, że nie po to one kończą podyplomówki by obniżać samcom poprzeczkę. O ile mężczyzna nawet chętnie pomaga kobiecie, bo jest to zgodne z jego libido to kobieta po co miałaby pomagać patriarchalnemu knurowi, który przecież i tak jak wiadomo ma lepiej od niej, zarabia na godzinę więcej i uciska ją na każdym kroku swoim istnieniem? I tak to się kręci.

Poseł partii rządzącej

Jechałem kiedyś z Poznania pociągiem w jednym przedziale z jednym młodym posłem partii rządzącej, całkiem obiecujący był wtedy więc pełen szacunek. W połowie drogi wysiadły osoby które jechały z nami w przedziale i miałem godzinę żeby porozmawiać z nim sam na sam. Poruszyłem temat równości mężczyzn wobec kobiet, poza tematami oczywistymi jak emerytura, dostęp do pomocy prawnej itp., powołałem się na to jak jako ojciec jestem traktowany w Sądzie Rodzinnym, w sensie jakie mam tam prawa, tzn. żadnych. Przyznał, że on to wszystko wie, rząd też wie, w sensie wiedzą ile tego typu spraw wpływa rocznie do rzecznika praw obywatelskich i dziecka, że z roku na rok jest coraz więcej organizacji pozarządowych zajmujących się tym problemem itp. Powiedział, że poprzedni rząd PO też to wszystko wiedział a rządził przecież 8 lat i dziwi się, że ja się dziwię że nic się z tym nie dzieje teraz za PiS-u. Zapytałem jak to, w sensie że rząd wie i uwzględniając, że siła narodu oraz jej gospodarki bazuje na pracy i innowacji jaką przede wszystkim tworzą faceci, który mają zdecydowanie wyższy udział w tworzeniu PKB kraju i nic z tym nie robi mimo świadomości problemu który narasta? Powiedziałem, że tego typu postępowanie nie zachęca facetów do zakładania rodzin, brania ślubów itp. On wtedy zapytał czy wiem o katastrofie demograficznej i jak to się ma do systemu ubezpieczeń społecznych, powiedziałem że ponoć tam grozi, on na to że nam nie grozi tylko nas czeka. Mówię OK ale co to ma wspólnego z poszanowaniem praw mężczyzn, a on na to tak: „wyrażę swoje osobiste zdanie więc ani mojej partii, a tym bardziej rządu ale może to pomoże Panu coś zrozumieć. Demografia jest nieubłagana, ta ma wpływ na stabilność systemu emerytalnego, a to kobiety rodzą dzieci, a nie faceci i tym chciałbym zamknąć tę dyskusję”. Ja od tamtej pory nie mam złudzeń o co chodzi, zresztą to że rząd zachęca kobiety do rodzenia dzieci z gwałtów czy upośledzone wpisuje się w tę logikę więc co tu dyskutować o równowadze płci na forum politycznym.

Cywilizacja Mężczyzn

Nie bez powodu przez tysiąclecia, były trzymane z daleka od większości spraw nawet wychowania dzieci, w wielu kulturach zajmowały się nimi do 7 roku życia i dalej ojcowie to robili. Cała cywilizacja jest zbudowana i utrzymywana w "ruchu" przez mężczyzn, a one tego nie szanuja tylko dokładają kolejne problemy i wysuwają żądania, danie im praw wyborczych to był początek upadku nas wszystkich, daj palec to upierdoli ci rękę, auto, dom i połowe wszystkiego na co pracowałeś latami, nie wszystkie takie są ale tych wartościowych jest promil...

Odpowiedzi na akcję: Po Pierwsze rodzina[3]

Uśmiechnięty kukold

ten uśmiechnięty człowiek stąpa po polu minowym. Wystarczy, że jego partnerka zakocha się w nowym koledze i zadowolony tatuś wyląduje w sądzie rodzinnym gdzie przebudzenie będzie bolesne. Okaże sie, że wcale nie jest tak fajnie i ten sam orzełek w koronie z tej samej pieczątki będzie stemplował wyrok na niego i dziecko. Dzięki magii internetu coraz więcej młodych mężczyzn poznaje realia prawa rodzinnego zanim trafi do sądu i zanim zostanie ojcami. Takimi obrazkami ich nie przekonacie. Tylko realna zmiana prawa rodzinnego, opieka naprzemienna i zwalczanie alienacji rodzicielskiej może wpłynąć na decyzję o założeniu rodziny.

Rosyjska Ruletka

Próba tworzenia rodziny i zostania ojcem w tym kraju, to jak grać w rosyjską ruletkę kałasznikowem, wszech obecny feminizm zamieniający kobietom mózgi w kisiel, wmawiający że są chodzącą doskonałością sprawia że mają gargantuiczne ego, oraz wymagania względem partnera, nie dając praktycznie nic od siebie, a jak już się znudzi mężem/partnerem i znajdzie lepszą opcję to taki "ojciec" zostanie wrzucony w tryby sądów antyrodzinnych i brutalnie się przekona, że mężczyzna jest zdegradowany do bycia dawcą nasienia i bankomatem.

Rodzina najważniejsza

Rodzina to może być najważniejsza, jeśli ojciec miałby prawa do dzieci, by jego wkład w rodzinę był doceniony. Nie może być tak, że ojciec się stara, a kobieta z byle powodu się rozwodzi, bo wytworzy bzdurny konflikt charakterów który można SPROWOKOWAĆ. Dlatego rozwody z powodów bzdurnych nie powinny być przyjmowane. Mężczyźni nie będą chcieli zakładać rodzin, jeśli kobieta może ich zdradzić, nie wyjdzie to na jaw, a mężczyzna będzie musiał płacić alimenty, nie tylko na dzieci, ale i siebie. Mężczyźni nie będą płacić alimentów, jeśli nie wiedzą na co idą ich pieniądze. Matka może używać je dla siebie. Mężczyźni wolą OPIEKĘ NAPRZEMIENNĄ. Mężczyźni nie będą ojcami, jeśli nie rozwiąże się alienacji rodzicielskiej - trzeba ją karać. Tego jest dużo więcej! Ocieplanie nic nie da, tu muszą być twarde regulacje.

Propaganda

W kraju, w którym skutecznie niszczy się instytucje ojca, głowy rodziny i lidera ale i w ogóle białego, hetero mężczyzny kierującego sie logiką, wolnością szczególnie gospodarczą, nie ma szans żeby ktoś wierzył w takie propagandowe reklamy. Przyrost naturalny będzie coraz to niższy za sprawą ginocentryzmu i norm społecznych w których dba sie o kobiety i traktuje z przywilejami przede wszystkim prawnie. Żaden świadomy mężczyzna nie wejdzie w ślub i zakładanie rodziny przy obecnym stanie bo to jak proszenie się o ukaranie.

Sam z wyboru

Mężczyźni wycofują się z rynku matrymonialnego. Z roku na rok na świecie i w Polsce coraz więcej mężczyzn deklaruje się, że wybiera drogę singla, rezygnując ze związków z kobietami. Współcześni single to najczęściej wykształceni, dobrze zarabiający, żyjący pasjami mężczyźni, którzy zamiast byle jakiego związku, stawiają na rozwój i samodoskonalenie. Prawdziwa miłość jest jak sława i bogactwo i zdrowie w jednym – zdarza się niewielu osobom. Rosnąca dzięki głównie internetowym publikacjom w manosferze, świadomość mężczyzn wzrasta, a wraz z nią zmianie ulegają również potrzeby i priorytety. Dziś mężczyźni nie chcą być z byle kim. Zamiast tkwić w związku, który nie spełnia oczekiwań, lub jest nierówny czy niesprawiedliwy, wybierają samotność, a potrzeby towarzyskie, społeczne, pasje - realizują z tradycyjny sposób – czyli z innymi mężczyznami. Co nie jest oznaką kryzysu, czy problemów z nawiązywaniem kontaktów, a wręcz przeciwnie – głębokiej świadomości. Mężczyźni nareszcie sięgają po to, co im się od życia, w nagrodę za ciężką pracę, po prostu należy. Poczucie winy lub myśl „coś jest ze mną nie tak” jest jedynie stereotypem, promowanym przez feminizm, którym mężczyzna, często wychowywany w atmosferze mizoandrycznej, czy promującej służalczość wobec kobiet, był indoktrynowany we wczesnej młodości. Często przez samotną matkę, której związek się rozpadł. Co więcej jako dziecko mógł obserwować przyczyny tego rozpadu, zachowanie matki. Doświadczał również na sobie jej niestabilności emocjonalnej, niesprawiedliwego traktowania, przemocy. Single z wyboru, a szczególnie bezdzietni, są zwykle szczęśliwi, świadomi, niezależni, w czym pomaga m.in. łatwy dostęp do towarów i usług ułatwiających prace domowe. Nie potrzebują związku, aby dobrze zjeść, mieć zawsze czyste ubrania, wyprasowane koszule. Tym bardziej, iż współczesne kobiety poszukujące mężczyzn do związku, prezentują generalnie niski poziom umiejętności w tym zakresie lub gloryfikują ciężar i wartość tych prac ponad ich rzeczywisty poziom. W zamian za to oferują swoje towarzystwo – i nic więcej. Już po kilku miesiącach, w najlepszym przypadku 2-3 latach, pojawiają się zabójcze dla poczucia własnej wartości i męskości, próby zmieniania ich przez partnerkę. Począwszy od separacji od przyjaciół i rodziny, poprzez wymuszanie porzucenia pasji, zmianę pracy na lepiej płatną – ale często cięższą i mniej interesującą. Manipulacje, roszczenia, fochy, szeroko rozumiana przemoc psychiczna (którą stosuje większość kobiet wobec stałych partnerów), oziębłość seksualna i zdrady, a finałem jest kosztowny dla mężczyzny rozwód. Ta świadomość i związane z nią wybory życia bez związków, są bardzo niewygodne dla systemu czy części rodziny. Tymczasem odwaga mężczyzn, którzy żyją tak, jak ich ojcowie i dziadkowie nie mogli, bez narażania się na ostracyzm, jest inspirująca i świadczy o wielkiej kulturowej przemianie. Mężczyźni nie dają się już sterować kobietom i naciskowi systemu, które to odbierają im nie tylko męskość i narażają na wykorzystywanie, wyeksploatowanie, ale są jedną z przyczyn chorób i wcześniejszej niż średnio u kobiet – śmierci. Single wybierają własną drogę życiową, powiązaną głównie z karierą zawodową, pasjami i zdrowiem, które, jak mówią, pochłaniają ich całkowicie i przynoszą pełną satysfakcję i dają szczęście. Bycie singlem nie oznacza przecież mężczyzny zgorzkniałego, sfrustrowanego i samotnego. Wręcz przeciwnie - single poznają też znacznie więcej osób niż osoby będące w stałych relacjach. Głównie są to znajomości na podstawie pasji, hobby, czy kariery zawodowej. To naturalne dla mężczyzn, iż swoje pasje i kariery rozwijają w społeczności złożonej głównie z innych mężczyzn. Tu powstaje m.in. zdrowa konkurencja o zdobycie jak najwyższego statusu, profesjonalizmu w danej dziedzinie. Mężczyźni nigdy nie traktowali kobiet jako zagrożenie dla swojej kariery i statusu, bo z nimi nie konkurują. Wygrana z kobietą nie jest w męskim gronie uważana za tak spektakularną, jak wygrana z mężczyzną. Single nie stronią od towarzystwa kobiet, o ile w tym towarzystwie można coś robić, a nie tylko być. Tym, między innymi, mężczyźni różnią się od kobiet, że relacje polegają na wspólnej aktywności w danej dziedzinie, a nie na tylko przebywaniu w towarzystwie. Taki mężczyzna nie chce być z byle kim i często stawia kobiecie poprzeczkę bardzo wysoko. A znakomita większość kobiet po prostu nie jest w stanie do takiego poziomu dosięgnąć. Single, szczególnie ci po rozwodach, nie idą na niekorzystne dla siebie kompromisy, relacje z mężatkami, samotnymi matkami, toksycznymi i narcystycznymi kobietami. Rezygnując z takich relacji, większości nie pozostaje nic, gdyż nieliczne atrakcyjne, zrównoważone, nietoksyczne, rzeczywiście samodzielne i odpowiedzialne kobiety są zajęte, ich partnerzy dobrze pilnują swojego „Świętego Graala”. Bycie samemu nie oznacza od razu bycia samotnym. Jeśli potrzebujesz wejść w związek, zastanów się, po co i jakie jest ryzyko niepowodzenia bez twojej winy. Co taki związek ma ci dać na przyszłość. Czy dostajesz gwarancję, że będąc w porządku, druga osoba jest w stanie odwdzięczyć się tym samym. Tymi samymi zarobkami, odpowiedzialnością, samodzielnością, poświęceniem, tolerancją, akceptacją, wiernością i miłością. Niestety, nie dość że nie masz gwarancji, to największe szanse są na porażkę. Mówiąc słowami interneuty, potrawą wywołującą te wszystkie zachowania i postępowania kobiet, które niszczą związki, jest tort weselny. autor: MGTOW

Normalizacja szmacenia się

Traktowanie se×workingu jako normalnej pracy, uznawanie zdrady za normalna realizację potrzeb kobiety (bo facet oczywiście nie może), zaoranie jakichkolwiek wartości w związkach między płciami, transakcyjne podejście kobiet do związków z mężczyznami... Bardzo dobrze. Wtedy wreszcie faceci zrozumieją, że sama dostępność se×ualna w związku bez żadnych innych wartości ze strony kobiety jest nieopłacalna i może zaczną wymagać wreszcie od kobiet. Zrozumieją, że inwestowanie czasu, zaangażowania, pieniędzy i majątku w związki z takimi kobietami nie ma sensu. W skrócie lepiej być samemu niż z kobietą o takim podejściu. Do tego jeszcze jak ten mąż okryje co jest grane ale nie będzie mieć dowodów, to sąd rodzinny kobite nagrodzi podziałem majątku i alimentami. Faktycznie. Złoty interes. Nie ma co.

Polaryzacja Polityczna Płci

Polaryzacja polityczna płci przybiera na sile, co będzie w niedalekiej przyszłości miało silny impakt na rozbijanie społecznych komórek rodzin i antagonizowanie ludzi. K-wordy skręcają w charakterystyczną dla siebie etykę dorozumianej "troski" i poczucia "sprawiedliwości społecznej", pochłaniając socjalistyczną demagogię. Z łatwością ulegają propagandzie nowych inżynierów społecznych, kuszących je różnymi benefitami i rzekomymi swobodami w wymiarze obyczajowym. Rodzina przestała być fundamentem, a staje się balastem w dobie auto ekspresji i płynnej tożsamości. Światy marketingu, show-businessu i popkultury donośnie wołają do nich z ulicznych billboardów i mass mediów, że mogą być kim zechcą, że są kowalami swojego losu, zaś ich wola jest nadrzędna nad moralnością. Dominacja lewicowego paradygmatu może uderzyć nie tylko w instytucję małżeństwa, rolę macierzyństwa czy samą rodzinę, ale pogorszyć sytuację dzieci poprzez alienację rodzicielską, pogłębić frustracje samotnych mężczyzn, zwiększyć liczbę rozwodów i zdrad, rozpowszechnić spory o świadczenia alimentacyjne, podziały majątków itp. Znajdzie to także przełożenie na nadwątloną sytuację demograficzną. Może to w ostateczności popchnąć niektórych samców w objęcia ekstremistycznych grup prawicowych i silniej zainteresować skrajnościami spektrum politycznego.

Mam silne uczulenie na postawę ludzi nadwrażliwych i rozkapryszonych, należących do pokolenia tzw. płatków śniegu (snowflakes generation) uznających się z sobie tylko znanych powodów za unikalnych i wyjątkowych, ale też ponadprzeciętnie wrażliwych na krytykę i opinię otoczenia. Nie sposób wystawić im oceny bez spotkania się z reakcją obronną w postaci zarzutów wywyższania się, ubliżania ich inteligencji czy obrażania ich ad personam. Są to ludzie obrażeni na rzeczywistość. Stwierdzenie naturalnych różnic i ogólnej różnorodności występującej wśród przedstawicieli gatunku Homo Sapiens przyprawia ich o palpitację serca, dreszcze na plecach i pianę na ustach. Jeżeli tylko wspomni się słowem o różnicach ilorazu inteligencji, odsetku przestępczości, szansie zachorowalności na dane choroby, skłonności do rozwiązłości seksualnej lub nadużywania przemocy fizycznej, poparte licznymi badaniami naukowymi, natychmiast zostanie się obwołanym mianem groźnego rasisty lub seksisty (sic!) bez szansy na wytłumaczenie bo "to niedobra jest, nie wolno o tym mówić". Nawet jeżeli pojedyncze badanie może być obarczone prywatnymi uprzedzeniami naukowca (vide: confirmation bias) to już większe monografie albo szersze metaanalizy zrzeszające wnioski z kilkudziesięciu badań przeprowadzanych w wielu krajach świata na przestrzeni kilkudziesięciu lat na zdywersyfikowanych próbach badawczych są znacznie bardziej wiarygodne i pewne. Równie często zarzuca się generalizowanie, ale temu służą statystyki, żeby upraszczając uogólnić pewne wyniki na podstawie reprezentatywnej próby badawczej, którą w naukach społecznych przyjmuje się najczęściej na poziomie mniej więcej 1000 jednostek, choć jest to uznaniowe, bo reprezentatywność musi się odnosić do miniatury zbiorowości odpowiadającej rozkładom zmiennych, gdzie występują możliwie wszystkie wartości zmiennych. Każda statystyka jest co prawda obarczona pewnym odsetkiem błędu ale nie jest to podstawa, by potępić ją w czambuł.

Fakt, że ośmielimy się klasyfikować ludzi pod kątem zainteresowań, światopoglądu i poziomu wiedzy nie oznacza, że jesteśmy chamscy, aroganccy i narcystyczni. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć i ciężko zapracować nierzadko na przestrzeni wielu lat, nikomu się on nie należy niejako z góry, z automatu, nie jest przyrodzonym prawem człowieka. Nasze czyny będą oceniane i rozliczane przez otoczenie niezależnie od naszego poziomu wrażliwości. Różnimy się na wielu płaszczyznach, przede wszystkim intelektualnej i moralnej, to czyni nas w pełni istotami ludzkimi nie zaś zwierzętami, które działają instynktownie, na gruncie stadnych popędliwości. Oceniają nas zarówno nauczyciele w placówkach oświaty, przełożeni w miejscach pracy, naukowcy zajmujący się badaniami statystycznymi (tutaj kłania się rozkład normalny na krzywej Gaussa), firmy marketingowe i wielu innych, określających swoje grupy docelowe. Podobnie jak różnią się ludzie takie same różnice występują pomiędzy poszczególnymi klasami społecznymi, płciami i rasami i są na to liczne dowody. Nie możemy wiecznie tupać nóżkami na otaczającą nas rzeczywistość, która nie nagnie się do naszych oczekiwań. Jesteśmy oceniani na każdym kroku pod kątem choćby estetycznym, jeżeli np. nie zadbamy o higienę, obcy ludzie przecież nie omieszkają, nie znając nas prywatnie, wytknąć nam braki i zalecić dbałość o wizerunek i nie ma w tym nic zdrożnego, bowiem jest to samoregulujący się mechanizm społeczny. Bzdurą jest, że o gustach nie powinno się dyskutować, ponieważ każda praktycznie dyskusja od kulinariów przez politykę, sztukę, muzykę, film, gry, literaturę, pogodę itp., dotyczy niby subiektywnych gustów, które mogą rozmijać się jakościowo i mamy nie tylko pełne prawo, ale wręcz obowiązek zderzać się i podejmować na ten temat dyskusję. Gdybyśmy tego zaniechali, zmuszeni bylibyśmy powstrzymać się od jakichkolwiek wymian zdań i zamilknąć wiekuiście. Reagowanie świętym oburzeniem, manifestowanym publicznie i nieradzenie sobie z opiniami otoczenia jest zjawiskiem patologicznym, karykaturalnym, wybitnie osobliwym i wręcz podręcznikowo aspołecznym. Nie każdą opinię należy traktować z automatu jako personalny przytyk.

Niestety, w dobie szalejącego wirusa poprawności politycznej (political correctness) i namnażaniu się mody na bycie obrażonymi na rzeczywistość, nadmiernie wrażliwymi płatkami śniegu (snowflakes) z krwawiącymi serduszkami (bleeding hearts) o typowo lewicującej proweniencji, przejawiającymi myślenie typowo życzeniowe (wishful thinking), pełne typowego tozależyzmu i acojeślizmu (whataboutism), zachęcającego do przyjmowania postaw nieoceniających moralnie (nonjudgmentalism), naiwnie trwającymi w syndromie oblężonej twierdzy (besieged fortress syndrome) jako rzekomo represjonowani i poddawani ciągłej dyskryminacji lub wystawiani na nietolerancję, wiecznie uderzającymi w słomiane chochoły (strawmans), zamykającymi się w bańkach informacyjnych (filter bubbles), komorach wybrzmiewającego echa (echo chambers) i wygodnych strefach komfortu (safe spaces), sygnalizującymi cnoty (virtue signalling), niezmiernie łatwo narazić się na pozwy sądowe pod byle pretekstem np. o rzekome zniesławienie, dyskryminację czy o zgrozo, mowę nienawiści (hate speech), nawołującą do przemocy na tle rasowym, etnicznym, wyznaniowym, orientacji seksualnej, identyfikacji płciowej i Bóg jeden raczy wiedzieć jakim jeszcze. Dochodzi do tego problem z samookreśleniem własnej tożsamości, kiedy tak modna jest degrengolada na tle orientacji seksualnych czy identyfikacji płciowych, forsowana przez media. Króluje infantylizm, roszczeniowość i ślepa forma indywidualizmu skręcająca na manowce. Pokolenie Z (tzw. zoomerów, post-millenialsów) urodzone po 2000 roku, jest wychowywane głównie w środowisku wirtualnym w ramach pewnej utopii technologicznej (iGen), a przez co wielozadaniowe (multitasking). Wykrystalizowały się w jego ramach recyklingowane odsłony dawnych dzieci-kwiatów: prekariusze, bambiniści, environmentaliści, feministki 3-fali, białorycerze (white knights) itp. Dla atencji i poklasku otoczenia uczestniczą w protestach pro-ekologicznych, aborcyjnych, zwierzęcych, antyklerykalnych itp. Zabiegają o tolerancję, która stała się ich nowym credo, nie wzbraniając się jednocześnie przed wylewaniem hektolitrów jadu na swoich oponentów, włączając w to wulgaryzmy ciężkiego kalibru i pomówienia. Najprościej jest im wyręczać się zinstytucjonalizowanym aparatem przemocy państwowej, uciekając pod matczyną sukienkę w celu zamykania innym ust poprzez prewencyjną cenzurę. Zasiewają wspakulturowe wzorce poświęcenia stygmatyzowanych grup dla dobra kolektywnego w ramach odpowiedzialności zbiorowej.

Pokolenie głów pochylonych nad ekranami smartfonów, cierpiące na jednopalczastą chorobę Parkinsona nieco wolniej dojrzewa intelektualnie, ze względu na mniejszą ekspozycje na bodźce społeczne jest bardziej znerwicowane i sfrustrowane, częściej zmaga się ze stanami depresyjnymi i lękowymi oraz nadużywaniem środków odurzających, popełnia samobójstwa, toczy sprawy rozwodowe itp. Rozpieszczające wzorce wychowawcze i czasy pokoju wolne od konfliktów zbrojnych, przyzwyczajające do bezproblemowego życia każą im być bardziej tolerancyjnymi, idealistycznie nastawionymi do życia, bezpiecznymi, wygodnymi. Pochylają się z troską jedynie nad tym co jest małe, słodkie, bezbronne i puchate jak dzieci lub zwierzęta. Potrafią znaleźć obszerne uzasadnienie dla każdej ułomności nawet jeżeli wynika wprost z lenistwa, zaniedbania, braku higieny osobistej, ignorancji estetycznej czy niezdrowego trybu życia (vide: ruch body positive). Kondycja ziemskiej fauny i flory jest dla nich ważniejsza niż konsekwencje kulturowe własnej działalności. Kuglarskie sztuczki erystyczne i szantaże emocjonalne zastępują w ich przypadku merytoryczną argumentację. Nieobce są im hedonistyczne pokusy narkomanii, pijaństwa i rozpusty np. eksperymentów seksualnych bombardujące ośrodek nagrody zastrzykami dopaminowymi i pochłanianiem pornografii, która ukazuje wypaczony i wyidealizowany obraz seksualności, spatologizowany wyuzdaniem, natarczywie bodźcujący wulgarną bezpruderyjnością i zezwierzęconymi perwersjami, zachęcający do folgowania własnym zmysłom, przy jednoczesnym trzymaniu się na duży dystans od ponoszenia odpowiedzialności za niepożądane efekty własnych poczynań np. zajście w ciążę lub popadnięcie w długi w następstwie zaciągniętych zobowiązań kredytowych.

Kurczowo trzymają się szalupy ratunkowej państwa opiekuńczego (welfare state) oferującego socjalne benefity w zamian za bezproduktywne pasożytnictwo. Sukcesywnie przesuwają spektrum polityczne w lewą stronę, sprawiając że debaty nad palącymi problemami współczesności wybrzmiewają w mocno lewicowym tonie. Odrzucają wszelkie tabu moralne i religijne świętości, częstokroć dokonując aktów bluźnierczych np. profanacji świątyń i relikwii, traktowanych z nonszalancją jako bezwartościowe budowle i puste przedmioty. Świat wydaje się dla nich całkowicie subiektywny, zależny od kaprysów, dlatego odrzucają fakty usiłując dopasować je do prywatnych zachcianek. Bardziej wyrafinowane i skomplikowane rozrywki odchodzą u nich na dalszy plan, na rzecz uproszczeń co wpływa na kształtowanie się decyzyjności, samodzielności, kreatywności, zdolności organizacyjnej, niezależnego myślenia itp. Tabloidyzacja życia każe im dzielić się prywatnością z obcymi i uwieczniać w formie audiowizualnej nawet najbardziej intymne sekrety niczym w obiektywie reality show. Oszczędne gospodarowanie językiem spłyca dyskurs, skłania do większej pasywności, formułowania zwięzłych wypowiedzi zamkniętych w iście sms-owych skrótowcach. Mimo średnio wyższego wykształcenia niż ich rodzice lub dziadkowie odczuwają większe problemy ze stabilizacją materialną, rodzinną czy zawodową. Nie spieszą się więc przesadnie z osiąganiem równowagi finansowej czy wyprowadzkami z domów rodzinnych.

Technologia okazuje się mieczem obosiecznym, z jednej strony pozwalając szlifować nowe umiejętności w relatywnie świeżej branży e-commerce, pozyskiwać nowe kontakty międzynarodowe w serwisach społecznościowych o globalnym zasięgu, uczyć się języków obcych podczas dialogów z native speakerami obalając bariery komunikacyjne, odnajdywać bardziej produktywne formy zarobkowania, z drugiej zaś upośledzając interakcje międzyludzkie i rozbijając więzi rodzinne, co prowadzi do zaburzonej percepcji świata, obserwowanego przez różne filtry i rozpraszacze. Pragną wyzwolić się od krępujących konwenansów i tabu, jednocześnie podporządkowując się uwarunkowaniom ideologicznych sekt. Wybierają z proponowanych im stylów życia niczym produkty na półkach supermarketu, odrzucając wszystko co nie koresponduje z wyidealizowanymi oczekiwaniami. Nad niczym nie zatrzymują się na dłużej, chwytając dzień, żyjąc chwilą w dobie krótkoterminowych programów instant i zmieniających się standardów czy trendów modowych. Niemal każdy oczekuje błyskawicznej gratyfikacji i wygodnej wegetacji przy minimum ponoszonego wysiłku. Wszystko musi być szybkie np. seks, posiłek, samochód, zarobek itp. Brakuje jednak miejsca na racjonalny namysł, długoterminowe planowanie, oszczędne gospodarowanie i zdroworozsądkową analizę potencjalnych zysków lub strat. Tym samym preferencja czasowa społeczeństwa ulega podwyższeniu Są święcie przekonani o swojej wyjątkowości i niepowtarzalności mimo podążania za stadem niczym lemingi i nieposiadania punktu odniesienia w postaci prawa, moralności lub religii. Zamiast nakazów i zakazów przyjmują więc preferencje, możności i przyzwolenia. Wzorce nie są już dziedziczone czy wyuczone, ale wybierane. Wszędobylska dezinformacja dekonstruuje ich obraz rzeczywistości i zaburza standardy orientacyjne poprzez socjotechnikę i wirusowe rozmnażanie fake newsów.

Świat medialny kreuje rzeczywistość zamiast ją odzwierciedlać, zastępuje fakty, wyreżyserowaną fikcją, ponieważ w mętnej wodzie najłatwiej łowi się ryby. Celebryci internetowi w modnych aplikacjach stanowią wisienkę na torcie wyidealizowanych modeli życia, pełnych taniego lansu, szpanu, blichtru, prestiżu, skąpanego w blasku reflektorów wścibskich paparazzi, przez co około połowa nastolatków chciałaby zostać dziś influencerami lub youtuberami, motywując ten wybór rzekomą szansą na wykazanie się kreatywnością i zarabianiem łatwych pieniędzy, co przekłada się na brak szacunku do pieniądza i nadmierny konsumpcjonizm na pokaz w celu zaimponowania rówieśnikom statusem posiadania, przedkładanym nierzadko ponad zdrowie kiedy modus "mieć" jest sytuowany w hierarchii wartości ponad "byciem". Młodzież pozbawiona autorytetów w rodzinie, szkole, Kościele lub uczelni, upatruje ich wśród celebrytów jako współczesnych ludzi sukcesu nieudolnie zastępujących ojców, nauczycieli, hierarchów i kapłanów, dostarczających niedoścignionych wzorców częstokroć patologicznych w skutkach. Dzięki uwielbieniu takich jednostek mogą odnaleźć się w środowiskach pokroju fandomu lub fanclubu na kształt sekt pomagających zyskać akceptację rówieśników ze swojej watahy, poczucie przynależności do wspólnoty oraz dookreślić tożsamość zbiorową. Intuicje duchowe, wrażliwość moralna i estetyczna, poczucie dobrego smaku, itp., ulegają rozmyciu i rozmiękczeniu w ramach wyścigu kontrowersji. Narkotyczno-hipnotyczne seanse udostępnianych postów uzależniają rzesze niczego nieświadomych umysłów na chwałę działów marketingowych medialnych gigantów. Tak spreparowane umysły łatwiej chłoną lewicową propagandę traktowaną jako rezerwuar mody, kreatywności, pozytywnego szaleństwa itp., w rzeczywistości sprzedający ewidentny kicz i absurd zawoalowany w wielobarwną, atrakcyjną formę np. w sztukę nowoczesną vide: performance. Aksjologiczne dylematy nabierają przez to współcześnie większej ostrości i powagi.

Skutki zapewniania bezpieczeńśtwa

Prawda jest taka, że obecny stan społeczeństwa jest wynikiem właśnie powszechnej antykoncepcji, oraz systemu prawnego dyskryminującego mężczyzn w sądach antyrodzinnych. Gdyby nie było ani jednego ani drugiego, to Biedne Uciśnione naprawdę musiałyby dobrze decydować komu dają, bo nie byłoby na kogo przerzucić odpowiedzialności. Dopuści nieodpowiedzialnego typa.... sorry. Widziały gały co brały. Od kiedy w życie prywatne obywateli wtrąca się Kapitan Państwo zdejmując całkowicie odpowiedzialność z kobiet i przerzucając ją na barki mężczyzn oraz stosując dla kobiet system różnych sieci chroniących przed upadkiem, to kobiety mogą zupełnie spokojnie dokonywać emocjonalnych wyborów i lecieć za bad boyami jak ćma do świecy, bo jest antykoncepcja, a w razie czego sąd antyrodzinny juz gościa zmusi do finsnowania owocu wpadki.

To sa właśnie skutki 'zapewniania bezpieczeństwa'. A widać jak na dłoni jak statystycznie większość kobiet idzie za programem biologicznym. Co jest przewidywalne, bo te mechanizmy są znane. Sterowane są przez układ limbiczny, na który niewielki wpływ ma świadomość. Znajac dopiero RedPill mądrzy faceci to zauważają, że w tych sprawach kobiety zachowują się jak klony. Jak na sali jest 100 kobiet i wejdzie odpowiedni facet, to będzie się podobać praktycznie wszystkim na raz.... mało tego dokładnie wiadomo jakie atrybuty ten facet powinien mieć, by osiągnąć taki efekt. I tak dalej.

Potem jak już jest związek to 80 procent kobiet próbuje faceta spantoflić... Używając ciągle tych samych narzedzi manipulacji psychologicznej, szantaży emocjonalnych... Ten katalog jest doskonale znany. Faceci mają również swój program biologiczny, który był naturalnie regulowany przez kobieca hipergamie. Kobieta zawsze szuka lepszej opcji, a facet wystarczająco dobrej.

Brak antykoncepcji i sądów powodował, że obie płcie były doskonale w swojej roli. Facet jak to facet będzie próbować, a kobita jaj to kobita, będzie badać j sprawdzać czy się nadaje zanim wreszcie powie tak. To nie natura ludzka jest zła. Czy to kobiet czy mężczyzn,.A obecny system, który to wykrzywią.

Mężczyźni są prości

Mężczyzna jest po prostu prostszy niż kobieta. Nie prosty jako głupiec, tak jak często przedstawia się to w mediach. Prosty w tym że potrzebuje dużo mniej niż kobieta. To czego mężczyźni pragną najbardziej to szacunek, towarzystwo i intymność. Jeśli dostarczysz mu te podstawowe rzeczy, twój mąż zrobi dla ciebie wszystko - ubije smoka, zabije bestie, będzie pracował na trzy etaty, itd. Mężczyźni będą szczęśliwi wtedy, i tylko wtedy jeśli ich miłość zostanie odwzajemniona. Jeśli mężczyźni nie są kochani to problem narasta. To jest właśnie natura męsko-damskiego tańca. [4]

Duchy Alienacji

Komentarz do negacji Alienacji Rodzicielskiej przez Wysokie Obcasy. Powtórzę raz jeszcze - oderwanie od rzeczywistości na poziomie Hitlera dowodzącego niewidzialnymi armiami w ostatnich dniach wojny ze swojego bunkra. Na światło dzienne wychodzą trupy z szaf, dorosłe dzieci ofiary bestialskiej alienacji lat 90 ukazanej min w filmie Tato. Edypy ze złamaną osobowością, zdradzeni przez kulturę której zadaniem od zawsze było odseparowanie chłopca od matki i przekazanie go na wychowanie dorosłym mężczyznom. Nie dziwi mnie zaklinanie rzeczywistości ze strony Obcasów, bo podskórnie czują, że po drugiej strony stoją potężne mocne z głębin psychiki, które wchodzą teraz jak żywy trup zamordowanego zdradziecko króla na biesiadę gdzie zasiadają królobójcy i zaczyna pokazywać palcem "tego, tego, tego sprzątnąć - WSZYSTKICH!"."

Wypalenie Aktywistek[5]

Na Nagroda Złotego Goebbelsa znajdziecie wpis dotyczący artykułu ,,Wysokich Obcasów", pod tytułem: ,,Wypalenie aktywistek. Odchodzą po cichu z poczuciem, że nie dały rady". Zajawka do tekstu: ,,Gdy zaczyna brakować sił, pojawia się lęk: jeśli nie mam siły, to pewnie się nie nadaję, jestem beznadziejną aktywistką." Na zdjęciu aktywistka trzymająca napis ,,BOJĘ SIĘ TU ŻYĆ". Skomentuję to memem. Z lewej strony, aktywistki kiedy wszystko idzie po ich myśli a tłum kieruje się emocjami zamiast rozumem.

  • ,,WYPIERDALAĆ!"
  • ,,MACIE 24 GODZINY!"
  • ,,BĘDZIEMY SIĘ NAPIERDALAĆ!"
  • ,,TEJ SIŁY JUŻ NIE ZATRZYMACIE!"
  • ,,***** TYCH, TYCH i TAMTYCH!"
  • ,,BĘDZIEMY WALCZYĆ DO UPADŁEGO!"
  • ,,TO JEST WOJNA!"

Z prawej strony, aktywistki kiedy tłumy zaczynają czuć smród rewolucji w którą dały się wpętać i z niesmakiem wracają do kierowania się rozumem:

  • ,,Odchodzę po cichu"
  • ,,Smutek, nostalgia, jak żyć?"
  • ,,Jestę beznadziejnom aktywistkom"
  • ,,Boję się tu żyć"
  • ,,Soros sypnij hajsem bo brakuje na pisaki i kartony"
  • ,,Platformo pszepraszam, zawiodłam"
  • ,,Jestę w cienszkiej sytuacji, forsy brak, i demokracji"
  • ,,A miało być tak pienknie"
  • ,,Ała, ała, rzeczywistość mnie bije"
  • ,,Ała, tylko nie w szczepionkę!"
  • ,,Wojna stop! PRZERWA!!! Pobite gary! Jesteście u mojej Wyborczej!"
  • ,,Jusz nie zaznam wiencej snu, czemu nie ma Tuska tu, krowa smutno robi: mu..."

Patriarchat a Cywilizacja

Pomyśl o tym. Słyszałeś może kiedykolwiek o społeczeństwie/cywilizacji w której nie istniałby koncept małżeństwa? Nie sądzę. Ponieważ małżeństwo stoi u podstawy każdej cywilizacji. Cywilizacja, czyli słowo zaczerpnięte z łacińskiego "civitas" oznaczającego miasto, podkreślającego wysoki stopień rozwoju społecznego i organizacji. Relacja pomiędzy słowami "cywilizacja" i "civitas" nie jest przypadkowa. Zaawansowana organizacja możliwa była tylko i wyłącznie przez wzniesienie pierwszych miast. Przed zmianą trybu życia z koczowniczego na osiadły, ludzie byli prawie niemozliwi do odróżnienia od zwierząt. Żyli w stadach, na łonie natury, prowadzeni jedynie przez zwierzęce instynkty. Nie istniała wtedy żadna instytucja małżeństwa, gdyż nie było takiej potrzeby. Mariaż był w gruncie rzeczy wynalazkiem kulturowym mającym na celu wprowadzenie dyscypliny do dziedziny reprodukcji z zamiarem kontrolowania rozrostu populacji rozwijającej się na ograniczonym obszarze. Przed małżeństwem koszt utrzymania dziecka był efektywnie zsocjalizowany. Nie ojcowie, lecz całe plemię odpowiedzialne było za zapewnienie bytu kobietom i dzieciom. Po zbudowaniu pierwszych miast i wynalezieniu związków małżeńskich, sprawa utrzymania dziecka została sprywatyzowana. To oznaczało, że jeśli małżonkowie nie posiadali środków do zapewnienia bytu potomstwu, to nie mogli oni rozmnażać się jak króliki. To oznaczało także konieczność produktywnego wykorzystania swojego popędu seksualnego jako czynnika motywujacego do produkcji, jeśli tylko chciał on zapewnić przetrwanie swoim genom, co przynosiło ogromne zyski całemu społeczeństwu. I tak narodził się Patriarchat. Patriarchat oznacza zatem nic innego, jak cywilizację. Bez niego, nie ma produkcji, bezpieczeństwa, zorganizowania, społeczeństwa jakie znamy. Bez Patriarchatu, nie ma cywilizacji. Zauważyliście/ zauważyłeś kiedyś, że każdy wynalazek, każda struktura, Wielka idea, każdy artefakt kulturowy, każda społeczna nowina powstała dzięki mężczyznom?

To dlatego, że Patriarchat jest niczym innym, jak sposobem ukierunkowania męskiego popędu płciowego w produktywność. Obiecuje gwarantowanie c**ki w zamian za włożoną pracę. W ten sposób zbiera żniwa produktywności również samców beta poprzez zintegrowanie ich do rynku seksualnego. Jeśli o tym pomyśleć, to fakt, że większość mężczyzn jest w stanie przekazać dalej swoje geny jest nienaturalna. W gatunkach przejawiających dymorfizm płciowy, zazwyczaj tylko samce alfa mają możliwość stosunku. Ale nie w patriarchacie. Pod patriarchatem, nawet największy beciak, a nawet samiec Omega jest w stanie wejść w związek małżeński. Więc zamiast prokrastynować, mast*****ać się, (gwiazdkuje, bo sam nie wiem za co zuccują) grać w gry wideo, zaprzęgają oni swoją energię w celach produkcyjnych, co zapewnia gromadzenie kapitału. Tym po prostu jest cywilizacja. Teraz, gdy wstrzemięźliwość, świętość ślubnych przykazań/przysiąg i tak dalej są naturalnymi konsekwencjami mariażu, gwarantują one samcowi sukces reprodukcyjny w zamian za włożony wysiłek. W taki właśnie sposób pozyskuje się efekty pracy mężczyzn. Bez tego gwarantu, nie będzie poświęcenia. Tak więc wprowadzając zdegenerowanie do społeczeństwa, mężczyźni po prostu zaczynają odchodzić od umowy. To dzisiaj właśnie obserwujemy pod postacią NEET-ów, MGTOW i biernych (o to chyba chodzi, herbivore znaczy "roślinożerny") mężczyzn. Jesteśmy w zaawansowanym stopniu cywilizacyjnego rozkładu. Upadek coraz bliżej. Tak więc "degeneracja" = "społeczny rozpad", czyli coś widocznego w skrypturach religijnych jest realne. Jest tam z konkretnego powodu. A więc tak, rewolucja seksualna to ogromne zło.

Skutki swobody kobiet

Kiedy kobiety, puszczone samopas, robią co im się podoba, z dala od wpływów mężczyzn, nie wymyśliły plejady nowych wynalazków i nie dokonały żadnych odkryć. Zamiast tego abortowały miliony dzieci, obwiniły o wszystko mężczyzn, wybrały lewicę, stały się rozpustne, zdobyły bezwartościowe dyplomy, zażądały równych płac jednocześnie sądząc, że pieniądze spadają z nieba, zaczęły wierzyć, że małżeństwo jest tymczasowe, zniszczyły życia swoim dzieciom poprzez łatwe rozwody i samotne wychowywanie... i zracjonalizowały wszystko po drodze.

Bob Wallace[6]

p0lka

Za górami, za lasami p0lka poszła do szkoły. Była grzeczną dziewczynką do wieku 10 lat, kiedy to po raz pierwszy obejrzała "50 Twarzy Greya". Ten film ją zafascynował. Następne były "Seks w Wielkim Mieście" i "365 dni". p0lka szybko stała się hipergamiczną bestią i pokochała perwerę. W dorosłości chciała zostać sex workerką, tak jak jej idolka Natsu. Pierwsze lody zaczęła kręcić już w gimnazjum. Jej ponadnormatywni, władczy koledzy chętnie stosowali przemoc na przegrywach, a p0lkę cenili za brak hamulców przy obciąganiu. Obciągała, ponieważ widziała w nich pierwiastek zajebistości... obciągała, ponieważ tak było na Netflixie. Studiowanie stosunków międzynarodowych pozwoliło jej odbyć wiele stosunków międzynarodowych, a program Erazmus przyniósł prawdziwe dobrodziejstwo dla k0biety wyzwolonej, kochającej #podroze. W międzyczasie dorabiała na seks kamerkach - to taka nowoczesna forma zarobku, praca jak każda inna. Żaden chad z karuzeli kutasów nie zechciał stworzyć z nią długotrwałej relacji, zresztą ona sama tego nie chciała - jest przecież niezależna i to ona zalicza facetów. p0lka po studiach została biurwą 2,5k. Z zazdrością patrzyła na beciaków koleżanek, którzy dzięki uporze i zaangażowaniu zarabiają 10k+. Wtedy to poznała Przemka - typowego beciaka z dobrą pracą. Przemek dał p0lce szansę, jako jeden z niewielu facetów w mieście nie wiedział o jej przeszłości. Był zafascynowany jakością seksu i szybko postanowił się oświadczyć. W obliczu nadchodzącej ściany, to najlepsze co mogło się wydarzyć dla p0lki. Po ślubie p0lka z łatwością położyła łapska na 3/4 wypłaty Przemka. Gdy zaczął protestować, szybko zamknęłą mu mordę pogróżkami o rozwodzie.Kukold został uziemiony, a p0lka postanowiła wykonać kolejny ruch, zgrabnie przestawiając pionki na planszy spierdolenia. Zwolniła się z pracy, a za hajs Przemka poderwała młodego Hiszpana - Alejandro. W ten sposób osiągnęła pełnię szczęścia i została wzorem do naśladowania dla setek tysięcy młodych p0lek - współczesnych kobiet wyzwolonych

Kultura braku odpowiedzialności

Na WysokichObcasach rozpętała się dyskusja na mój ulubiony chyba temat, czy kobiecej odpowiedzialności za cokolwiek co zdarza się w jej życiu. Tym razem chodzi o gwałty i zapobieganie gwałtom. Przychylam się do zdania, że przez tak długi czas za bezpieczeństwo kobiet odpowiedzialni byli ojcowie, bracia i mężowie, że koncept brania odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo jest dla większości kobiet obcy i kojarzy się z opresyjnym patriarchatem mającym im czegoś tam zakazywać ("co, ja tego jabłka nie mogę zjeść z tego drzewa? Uważasz że jestem gruba, CO?"). Dochodzi do absurdalnej sytuacji, w której kobiety odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo są gotowe złożyć w ręce... gwałcicieli. Tak. To gwałciciele mają niegwałcić i tyle. Kobieta jako taka jest istotą przecież całkowicie bezwolną i nie może nic zrobić by gwałtu uniknąć. Ba, wymaganie od niej jakiejkolwiek rozwagi np w gestii doboru towarzystwa, komunikowanych niewerbalnie sygnałów czy też substancji i kontekstu w jakim są przyjmowane to czysta kultura gwałtu i opresja. Przypomniał mi się św prof Vetulani. Opowiadał kiedyś, że w latach 50 wypadek samochodowy spowodowany pod wpływem alkoholu był traktowany łagodniej. Bo kierowca był pijanym, więc niejako "niepoczytalny" więc nie wiedział co czyni. Podobne absurdy napotykamy w narracji, w której pijana kobieta nie wie co czyni ale pijany gwałciciel już wie. Alkohol wśród wielu zalet, ma tą ulubioną, że tłumi działanie mechanizmów kontroli popędów. Człowiek na codzień zahamowany i spięty po paru głębszych rozluźnia się. Ma to czasem działanie niepożądane, bo rozluźnić się można też w złą stronę. Dlatego picie za kierownicą jest niebezpieczne. Może minie 50 lat zanim dziewczyny zrozumieją, że bycie "pijaną" wcale nie jest okolicznością łagodzącą dla ich występków.

Kobiety robią z wojska przedszkole

To, że wojsko generalnie nie jest miejscem dla kobiet i tylko jakiś tam niewielki procent z nich da się urobić do właściwej postaci to jest jasne, ale nie tu jest sedno problemu. Problem jest w tym, że ktoś w imię kretyńskich lewicowych utopii zrobił z tego wojska przedszkole. Armia, która powinna być ostoją normalności, stać na hierarchii, dawaniu ludziom wycisku żeby równali w górę, niepostrzeżenie została nam zamieniona w cyrk. Jako szary podatnik czuję się dymany w dupę stadem słoni. Po co to, żeby trepiarnia miała za darmo burdel w robocie jak żony nie widzą?

Czy kobieta nie jest w stanie wykonywać trudnej, stresującej pracy, wymagającej wysiłku, wiążącej się z zagrożeniem? Oczywiście, że niejedna jest w stanie, przecież sporo ich np. jeździ na karetkach. Tylko tam najpierw trzeba zdobyć dyplom ratownika, a potem jak się trafi lalka, która tego nie będzie nosić, tamtego nie zrobi itd., to albo szybko musi przemyśleć jeszcze raz swoją ścieżkę zawodową albo jest ustawiana. Bo od tego codziennie zależy k*wa czyjeś życie. W policji chyba jest gorzej, zresztą, internet nie raz obiegły nagrania z cyrkowych interwencji mieszanych patroli, ale tam jednak również ta praca wiąże się z ryzykiem zderzenia z realnym życiem i zagrożeniami.

No a z wojska można robić przedszkole bo nie ma wojny i wszyscy mamy nadzieję, że nigdy nie będzie. MON ma swoje upragnione liczby w tabelkach, tyle i tyle stanów, tyle rezerw, a to, że w realu nie będzie z tego nawet niewykwalifikowanej siły roboczej zdolnej załadować samochód ciężarowy, nie mówiąc o ludziach do walki, to nikogo nie obchodzi.

Małżeństwo to rosyjka ruletka

Nie podpisuje się umów, które nagradzają stronę zrywającą i to tylko 1 stronę. Kobieta w momencie gdy stajesz się jej mężem jest Twoim Panem, a Ty jesteś jej niewolnikiem. Tracisz kontrolą za pomocą wyrafinowanych technik psychologicznych nad własną psychiką, a aparat Państwa kobiety w tym wspiera. Wymień mi 1 rzecz, którą daje Ci małżeństwo, a w którym nie uczestniczy kobiet? Znajdź mi 1... Każdą z tych rzeczy kobieta może zabrać ze sobą nawet jak Ci przysięgała przed Bogiem i urzędnikiem stanu cywilnego tylko dlatego , że ona "nie jest szczęśliwa", albo "już nie kocha". Sąd ma wy....ne na to czy Ty ją kochasz, czy nie. Masz płacić alimenty i tyle. Proste

Kobieta oferuje bardzo ulotne i niepoliczalne rzeczy od siebie, ale wymaga twardego zabezpieczania finansowego. Tutaj nie ma litości!!! Wiecie, że przez covid69 rozwody wybiły jak fontanna? Bo kobiety nie znoszą braku zabawy. Naprawdę jak chcesz wiedzieć czy dziewczyna się nadaje na żonę to daj jej jakieś k... nudne zdanie na cały dzień, np. ulepić 100 pierogów, albo obrać 10 kg ziemniaków. Nie żartuje. Wyłącz w tym czasie internet, wyłącz telewizor.... wyjdź i zobacz co zastaniesz. Jeżeli powita Cię tak samo entuzjastycznie jak przed pracą to może coś z tego będzie. Kobiety wariują gdy muszą robić monotonne rzeczy i jeszcze facet nie ma kasy, albo problemy finansowe to zwykle miłość się kończy. Taka prawda. Chcesz wiedzieć, czy kobieta Cię kocha? To jej powiedz, że masz 1 mln pln długów, albo , że zaczynasz nowy biznes i przez najbliższe 3 lata będziecie żyli bardzo skromnie, żadnych zakupów, ciuchy z HM, jedzenie z Biedronki , ona gotuje , sprząta i dorzuca się minimum 50/50 do rachunków , bo Ty będziesz budował firmę, albo wyjdzie albo nie. Jak zostanie to możesz coś z tego będzie.

Oczywiście one mówią, że ślub nic nie zmienia. To czemu tak naciskają na to, skoro to nic nie zmienia? Intercyza? Studiowałem temat dokładnie - można obalić. Jest na to kilkanaście sposobów.

Kobieta, z którą masz ślub i/lub dziecko staje się Panią Twojego życia i śmierci. Każdy kto jest w układzie zależności od kobiety jest 1 telefon od tego aby jego życie zamieniło się w piekło. Kobieta ma na telefon 24 h uzbrojonych po zęby policjantów, którzy na jedno jej słowo, że jej grozisz, albo się awanturujesz (a to może być po prostu nacechowana emocjami wymiana zdań, bo właśnie odkryłeś jej romans z "przyjacielem pracy) i oni mogę Ci pobić i zagazować, bo tak. Założę się że jakbyś Ty wyszedł na ulicę ze zapłakany i krzyczał, że żona Cię bije to każdy by to olał, ale kobieta może wyjść przed dom rozpłakać się i znajdzie w minutę kilku przypadkowych mężczyzn gotowych Cię skatować, bo "uderzyłeś kobietę". To wszystko. Kobiety potrafią dla własnej satysfakcji zlecać pobicie byłęgo partnera, albo prowokować innych mężczyzn i patrzeć jak jej facet bije się z nimi w obronie jej "honoru". Znam osobiście sporo takich sytuacji.

W sądzie przeważnie jesteś śmieciem. Większość sędziów to kobiety. Szanse, że coś ugrasz są bardzo małe.

A co gubi facetów? Pycha, ignorancja, naiwność. Jeżeli dam Ci rewolwer z 3 nabojami i z 3 komorami pustymi to zagrasz w rosyjską ruletkę? a czemu chcesz iść tam gdzie jest 50% szans na to, ze w ciągu 3 lat rozwali się Twoje małżeństwo, a z każdym kolejnym małżeństwem ten procent rośnie?

Facetów gubi ta pycha, bo myślą, że ich to nie spotka, że ich myszka jest inna, że im się to nie przydarzy, że oni są wyjątkowymi samcami, mają złotą 40 cm pałę i są najlepszymi kochankami, bo ich myszka im powiedziała, że ruchają najlepiej ze wszystkich jego sąsiadów, to przecież nie kłamie, bo kobiety trzeba szanować, wierzyć, ufać i kochać, bo kobieta daje życie (tam.. ch... daje, dokształcić się z biologii proponuję każdemu kto tak dalej myśli)... no i w ogóle takie rzeczy to się nie dzieją u nich, tylko w patologii, a bo oni myszką poznali na urodzinach kuzyna, a nie tak jak ta patologia na internecie czy dyskotekach..a w ogóle myszka nad łóżkiem ma pamiątkę pierwszej komunii świętej, więc mnie żadne rozwód nie spotka. No i tak wpadają.

A seks? Panowie... ludzie... jakie seks.. jak kobieta urodzi... to jak będzie Wam dawać raz na tydzień i to jeszcze na pieska i na szybko to macie mega farta. Większości widzi dupę w dniu wypłaty lub raz na pół roku, albo rok. Serio. A oczywiście ja wiem , ja wiem...u Ciebie będzie inaczej ..i tego Ci życzę.

Chcesz mieć spokój z kobietą ? KASA , pieniądze, mamona. Tak to jedyny. Nie żadne duperele o komunikacji, randkach, czasie dla siebie... jak baba ma kasę to możesz nawet nie wracać tygodniami do domu i ona sobie poradzi. Nie bój się.

Oczywiście bardzo bardzo bardzo chcę się mylić i życzę Ci abyś Ty był tym, który znajdzie sobie kobietę, założy rodzinę i będzie szczęśliwy.

Dyskryminacja uczniów

Biali, heteroseksualni mężczyźni są dyskryminowani w praktycznie każdej dziedzinie życia, już od najmłodszych lat. Już od poziomu szkoły podstawowej ma miejsce masowe wykluczenie edukacyjne chłopców, a potem się tyko nasila. Przypomnę:

  • w wieku 15 lat decyduje się ich przyszłość, w szkołach maturalnych 60% to dziewczynki, w szkołach zawodowych 60% to chłopcy;
  • chłopcy dostają gorsze oceny za tę samą pracę;
  • chłopcy częściej i wyżej są karani za te same przewinienia;
  • kadra pedagogiczna rzadziej nawiązuje więź z chłopcami;
  • chłopcy mają o 10% niższe wyniki w kategorii czytanie * i nikt nic z tym nie robi;
  • chłopcy są częściej wyrzucani ze szkoły;
  • chłopcy idą szybciej do pracy * w grupie wiekowej 18-22 pracuje ich dwa razy więcej niż dziewcząt;
  • tylko 40% studentów pierwszego roku to chłopcy.

Ale o tym nie wolno mówić, bo to nie jest politycznie poprawne.

Lewacka Swoboda

Lewacy chcą żeby było im wolno wszystko, z przestępstwami włącznie. Najpierw Cię popchną, spoliczkują, oplują. Bo stoisz im na drodze, bo argumentujesz i wyrażasz sprzeciw. Choćby najbardziej elegancki, ale sprzeciw. Potem dostaniesz w zęby za to, że się odzywasz, potem, że nie afirmujesz, potem za to, że nie dotujesz. Wywalą Cię z pracy i otrują psa, żebyś wiedział, jak masz myśleć. Wychowają Ci dziecko według swojego widzimisię, zarekwirują samochód, bo potrzebują: ty masz a oni nie, więc to niesprawiedliwość, którą trzeba znieść. Wejdą do domu, boś się chamie dorobił, a oni musieli walczyć w tym czasie, żeby im właśnie wszystko wolno było, włącznie z tym zajęciem domu, więc wiadomo, że oni zasłużyli. Na to chcą przyzwolenia, nie tylko społecznego, ale w wymiarze prawno-karnym.

Problemy z alimentacją

Jeśli chcemy, apolitycznie i wręcz socjotechnicznie, z uwzględnieniem wiedzy socjobiologicznej, rozwiązać problem dzieci pozbawionych odpowiednich środków finansowych od rodzica, to musimy zacząć od analizy przyczyn. W przeciwnym razie będziemy walczyć z problemem jaki jednocześnie częściowo sami generujemy.

Po pierwsze, chronologicznie śledząc źródło problemu, zapytajmy dlaczego tak wiele kobiet wybiera na ojców mężczyzn, którzy później unikają odpowiedzialności za finansowe potrzeby potomstwa. Albo raczej co możemy zrobić by kobiety (jako może zdaniem niektórych: bardziej odpowiedzialne, o lepszej intuicji, naturalnie troskliwe w sprawie dzieci) takich mężczyzn lepiej rozpoznawały i mogły ich nie wybierać na ojców. Zapytajmy także, czy mężczyźni unikający nie mają podstaw by obawiać się, czy łożą na swoje potomstwo?

Po drugie, jaka jest motywacja mężczyzn unikających zasądzenia lub płacenia gotówkowych alimentów. Nie zawsze jest nią niechęć do utrzymywania swego dziecka. Wielu ojców w pierwszej kolejności chce je współwychowywać, a nie jedynie „opłacać” . Gdy im się to uniemożliwia - buntują się, zwłaszcza nie mając pewności na co przeznaczane są pieniądze jakich osobiście nie mogą wydać na dzieci bo zostają „alimenciarzami” albo „bankomatami”.

Po trzecie, warto zastanowić się, czy potrzeby dziecka są ustalane racjonalnie, czy instrumentalnie - poprzez sztuczne zawyżanie wydatków (np. zawyżone koszty „leczenia”, „zajęć dodatkowych”) na chwilę, „pod orzeczenie” danej kwoty, z której to nie tylko dziecko może potem korzystać. Dopiero gdy ustalimy, że ojciec mógł wychowywać i łożyć osobiście, a nie chce tego robić, a potem, że alimenty gotówkowe są zasadnie ustalone – ścigajmy za ich niepłacenie z całą surowością. Jednak docelowo nie należy obciążać całego społeczeństwa skutkami błędu w wyborze na rodzica osoby nieodpowiedzialnej finansowo bo w ten sposób, de facto promujemy takie nieodpowiedzialne wybory. Wspierajmy kobiety w egzekwowaniu umów jakie zawarły a celem zabezpieczenia potrzeb finansowych dziecka, z potencjalnym ojcem, z jego rodzicami, szacując przewidując ryzyko nieodpowiedzialności mężczyzny. Jeśli np. kobieta nie potrafi uzyskać zabezpieczenia potrzeb finansowych dziecka zawczasu, a wybrała na ojca mężczyznę nieodpowiedzialnego, to może po pierwsze powinna ją wspierać jej rodzina? Istnieją również ubezpieczenia od wielu ryzyk. Chyba że ryzyko wyboru na ojca mężczyzny nieodpowiedzialnego finansowo ma ponosić praktycznie wyłącznie podatnik, np. poprzez świadczenia socjalne czy fundusz alimentacyjny?

Podsumowanie dyskryminacji

👋Witajcie, zapewne rzadko spotykacie się z tematem dyskryminacji mężczyzn,nic dziwnego,jest to mało medialny i rzadko podejmowany w debacie publicznej temat. Właśnie dlatego chciałbym wam przedstawić garść faktów i przemyśleń dotyczących tej kwestii:

1️⃣ System emerytalny: Wiek emerytalny dla kobiet jest o 5 lat niższy niż dla mężczyzn pomimo tego że kobiety średnio żyją dłużej. W rezultacie kobiety mimo średnio niższych emerytur, wypłacają z systemu emerytalnego o 55 tysięcy więcej niż do niego wpłacają,podczas gdy mężczyźni wypłacają o 44 tysiące mniej niż wpłacają.

2️⃣ Rozwód i opieka nad dziećmi Według danych GUS tylko w 4.5% przypadków sąd przyznaję opiekę nad dzieckiem ojcu,w 60.7% przypadków opieka przypada matce a w 33.1% obojgu rodzicom,co nie oznacza że kontakt z dzieckiem przebiega bez problemu Jak przyznaję rzecznik praw dziecka,na 48580 spraw które trafiają do jego biura ok. 25000 dotyczy utrudniania kontaktów z dzieckiem.

3️⃣ Więziennictwo: Według badań kobiety dostają średnio mniejsze wyroki za te same przestępstwa, a mężczyźni odbywają karę w gorszych warunkach. Można to podciągnąć pod dyskryminację społeczną ponieważ ma ona takie podłoże ale zahacza o sferę prawną 4️⃣ Domy dla samotnych rodziców: W Polsce funkcjonuje wiele domów samotnej matki ale nie funkcjonuję żaden dom samotnego ojca

5️⃣Zdrowie: Ze środków publicznych na leczenie chorób typowo męskich (np. rak prostaty) poświęca się mniej pieniędzy niż na leczenie chorób typowo kobiecych(np. rak piersi) Przykładem są np. popularne busy w których kobiety mogą się zbadać pod kątem raka piersi,a czy widzieliście kiedyś bus w którym mężczyźni mogą się zbadać pod kątem raka prostaty? Należy też wspomnieć o rzadziej podejmowanych w debacie publicznej tematach takich jak np.

6️⃣ Alienacja rodzicielska: Jest to bardzo mocno pomijane w debacie publicznej zjawisko, jest to oczywiście problem dotyczący obu płci aczkolwiek częściej dotyka on mężczyzn,jest to mocno związane ze statystykami z punktu drugiego i tak samo jak one jest spowodowane społecznym podejściem do męskości w kontekście wychowywania dzieci które odbija się również na decyzjach sędziów w sprawach dotyczących przyznawania opieki nad dzieckiem jak i w sprawach dotyczących utrudniania kontaktów z dzieckiem.

7️⃣ ,,Domniemanie winy": Ten temat jest kojarzony głównie z afer dotyczących fałszywych oskarżeń o gwałt znanych sportowców i celebrytów,ale na naszym polskim podwórku jest to kwestia dotycząca też osób na niższym poziomie społecznym i nie dotyczy ona tylko oskarżeń o gwałt. Otóż w naszym kraju obowiązuje tzw. ustawa ,,lokal za pomówienie" która pozwala natychmiastowo odizolować domniemanego sprawcę przemocy domowej(nawet jeśli mieszkanie jest jego własnością) jedynie na podstawie decyzji policjanta wezwanego na miejsce.

8️⃣.Obowiązkowa służba wojskowa dla mężczyzn(obecnie wstrzymana) Jest też wiele kwestii społecznych przez które mężczyźni nie mają łatwo, są to m.in.

➡️Media ignorujące ruchy praw mężczyzn (głównie ruchy praw ojców) lub pokazujące je w złym świetle (częściej w przypadku mediów typowo lewicowych)

➡️Domyślne stawianie mężczyzny w roli sprawcy przemocy domowej i wyśmiewanie mężczyzn będących jej ofiarami,oraz ignorowanie przemocy psychicznej (której sprawcami według danych CBOS częściej są kobiety)jako formy przemocy domowej. Ponadto warto dodać że według statystyk CBOS kobiety częściej są sprawcami przemocy domowej.

➡️ Mizoandria jest traktowana jako oznaka siły,niezależności i walki ze złem i niesprawiedliwością a mizoginia jako oznaka słabości i chęć podbudowania swojego ego(przy czym warto zaznaczyć że mizoginią często jest nazywany brak chęci nadawania kobietom przywilejów w postaci np. parytetów czy darmowych środków higieny z budżetu państwa)

💢Tego typu przykładów jest całe mnóstwo i nie sposób uwzględnić je wszystkie w tym poście. W każdym razie mam nadzieję że udało mi się przybliżyć Ci temat dyskryminacji mężczyzn i że dyskryminacja płciowa przestanie ci się kojarzyć jedynie z problemem kobiet.

🤝Przy pisaniu posta pomagał: Społeczny Rzecznik Praw Mężczyzn Serdecznie zapraszam do odwiedzenia jego strony w celu bliższego zapoznania się z tematem walki o prawa mężczyzn.

Problemy Tabeli Alimentacyjnej

Znowu niestety pojawiają się komentarze, iz "osławiona" tzw. tabela alimentacyjna jest panaceum. Oczywista oczywistość nie tylko nie jest panaceum ale jest wielce szkodliwa, zarówno dla rodziców ale głównie dla dziecka. Wielu powiela więc ten KRETYNIZM bez jakiegokolwiek zastanowienia bazując TYLKO na tym ( ze słyszenia ) iż w Niemczech takowa funkcjonuje i tam jest opieka naprzemienna i alimenty niskie. To jest całkowity BRAK zrozumienia . po 1) tabela w Niemczech oczywiście funkcjonuje ale ... wskazuje tylko wartości MINIMALNE pozostawiając wartości maksymalne bez ograniczeń, dlaczego więc są niskie ? po 2) bo orzekana jest z reguły opieka około naprzemienna ( 50/5) , po 3) a trzeba przypomnieć, iż w Niemczech w przepisach prawa ( nigdzie na świecie ) NIE ma zapisu dot. opieki naprzemiennej , jest opieka wspólna. Co więc powoduje takie orzekanie, iż mimo przepisów prawa a dot . opieki wspólnej orzekana jest dość często opieka naprzemienna i niskie alimenty ? Na to jest kilka powodów : po 1) mniejsze rozwarstwienie społeczne, po 2) różnice światopoglądowe w patrzeniu na rolę ojca i rolę matki, po 3) brak alimentacji jednego rodzica na drugiego rodzica na rzecz odrębnego postępowania cywilnego ( kompensacyjnego ), po 4) zupełnie inne postepowanie rozwodowe ( nie ma tam ani postepowan opiekuńczych ani postepowań majątkowych - sa one jako zupełnie odrebne ), po 5) zupełnie inne podejście do alimentacji w sferze majątkowie i sferze emocjonalnej. To TYLE tak w dużym uproszczeniu. I dalej .... Tabela Alimentacyjna np. w Niemczech określa TYLKO dolną granice i nic więcej. To jest chyba OCZYWISTE ( to nie jest którys wariant teorii strun ). Co więc zrobić w Polsce ? Czy przykład prawa z Niemiec jest wzorem ? oczywiście , że NIE choć niewielkie rozwiązania można by przyjąć. Co można zrobić na już ? po 1) składanie ZAWSZE wniosek o alimenty niezależnie gdzie dziecko przebywa, po 2) taki wniosek wyraźnie rozłożyć na dwa punkty w takiej kolejności : alimentacja w sferze emocjonalnej - tu określić kontakty, opiekę, alimentacja w sferze finansowej - osobiste starania , gotówka, po 3) w sferze alimentacji finansowej NIE WOLNO tylko skupiać się na dochodach i wydatkach "teraz" zapominając o nich wcześniej kiedy rodzice wspólnie ze wspólnych dochodów łożyli na utrzymanie dziecka - to jest punkt wyjścia wyliczenia a nie to co mamy kiedy jest sprawa w Sądzie . Nie może być tak , że dziecko potrzebuje np. jedną czapkę ale na poczet sprawy potrzebuje już ich dziesieć i to z gronostajów. Przed rozstanie np. dziecko nie choruje i leczy się w NFZ ale kiedy sprawa jest w Sadzie cięzko choruje potrzebuje prywatnego leczenia. Dlatego tak ważny jest punkt wyjścia. ( szczegóły w Modelu Kosztów Utrzymania )

Współczesne życie to kontrolowany horror

Współczesny mężczyzna żyje jak szpitalny pacjent. Stara się przetrwać będąc podłączonym do maszyn wtłaczających powietrze, lekarstwa i odżywczą papkę do jego ciała ale gdyby tylko usunąć tą pomoc medyczną, jego prawdziwy stan bólu i choroby wychodzi na jaw, jeśli w ogóle ma możliwość przeżycia. Dzisiejsze dolegliwości są łagodzone „zabiegami” sztucznych przyjemności, dystrakcji i gierek tępiących pragnienie Boga dostatecznie długo by ukryć fakt, że chory osobnik jest duchowo martwy.

Stres ciążący na dzisiejszych mężczyznach jest tak intensywny, że jego dni wręcz muszą być wypełnione poprzez zwyczajne odwracacze uwagi by dać mu dość sił i powodów na przebrnięcie przez następne 24 godziny. Budzi się on, niewyspany, by natychmiast zasięgnąć natychmiastowej gratyfikacji, jaką jest blask ekranu smartfona. Zaczyna on dzień pracując dla firmy, która skapitalizowała na jednym z wielu ludzkich pragnień, więc zakłada aktorską maskę skrywającą niezadowolone oblicze przed wzrokiem jego transseksualnych, fioletowo-włosych współpracowników. Wypala on swoją przysadkę mózgową nadmierną ilością kawy, tylko po to by przebrnąć przez hałdę bezmyślnej prac, gdyż potrzebne są mu pieniądze na utrzymanie przerastającego go poziomu życia koniecznego by odwieść go od smutnej rzeczywistości, której nie potrafi on zaakceptować. Jego smartfon „pieszczony” jest kilkukrotnie podczas całego dnia z nadzieją na sparowanie go z kobietą przez aplikację randkową, lub że jakaś seksowna fotka od nowej kochanki z powrotem wepchnie go do rynsztoka pożądania. Takie rozwiązania są niezwykle krótkotrwałe, więc przychodzi pora na sięgnięcie do szafki z lekami po jakieś substancje psychoaktywne, albo mikro-dawki narkotyków czy też gryza przesłodzonego prawie-jedzenia, lecz gdy nawet to nie pomaga złagodzić bólu, zawsze zostaje marihuana i alkohol. I podczas tego wszystkiego, oczy i uszy ciągle bombardowane są elektroniczną muzyką, internetowymi historyjkami, dramami czy politycznymi wiadomościami. Potem nadchodzi nocny posiłek, który można pożreć, a potem czas na więcej rozrywki i być może pornografię, masturbację, seks lub pigułkę nasenną. Wszystko to, by odroczyć podświadomy terror faktu, że wewnątrz jego dusza już jest martwa, powoli umiera i umierać będzie, że żyje ona bez żadnego powodu.

Trafiłeś na szczyt góry, lecz jest tam tylko samotność i chłód. Powietrze wydaje się rzadkie. Obawiasz się, że zaraz umrzesz, więc zaczynasz schodzić w dół, lecz stok jest zbyt pochyły. Teraz twoje stopy poruszają się szybciej niż jesteś w stanie je kontrolować, stawiasz więc krok za krokiem, więc utrata równowagi i przewrócenie się to tylko kwestia czasu, lecz udaje ci się znaleźć płaski grunt i zatrzymać się. Odwracasz się by spojrzeć jak daleko udało ci się zejść, lecz zanim wspomnienie Boga pojawia się w twojej głowie, czujesz potrzebę zejścia jeszcze niżej, by poczuć się bezpiecznie z innymi. Całe życie schodzenia w dół doliny, próba dotarcia do jej dna, gonienia za dostatkiem, podążania za nurtem, kroczenia ścieżką najmniejszego oporu, posłusznego łykania tego, co przepisał lekarz, gdy jedyne, co było konieczne, to uderzenie się pokornie w pierś i wykrzyknięcie „Boże, zlituj się nade mną!” Myślałeś, że zejście skończy się na dolinie, ale zostałeś oszukany- droga jeszcze przed tobą daleka. Zszedłeś zbyt nisko, teraz diabeł zabrał twoja wolę wspinaczki, więc kontynuujesz zejście tylko w celu odroczenia nieuniknionego, myśląc, że jakoś się ułoży. Dusza umiera. Ten terror ma swe podłoże w duchowości. Im więcej seksu, narkotyków i zabaw szukasz, tym bardziej rzeczywistość zaczyna się przed tobą kryć. Twoje życie staje się ostrożnie spreparowanym filmem reżyserowanym przez samego Szatana.

Upewnia się on, że dni twe wypełnione są czynnościami maskującymi ten nieustanny upadek, gdyż jedyne czego potrzeba to zmiana kierunku i pojęcie samego faktu spadania, by poczuć strach przed sądem ostatecznym, tylko po to by ponownie spojrzeć na górę, odrzucić diabelskie pokusy i zachęty i zacząć ponownie piąć się w górę.

Państwo socjalistyczne vs Mężczyźni

Komentarz: Mam taką prywatną teorie spiskowa że przewrót kulturowy jaki się odbywa w krajach zachodu ma na celu zniszczenie rodziny. Dla czego? Nie wiem. A jak? Poprzez totalne zniszczenie i zrównanie z błotem mężczyzn i wyniesienie na piedestał kobiet. Stąd się tąbi o przemocowych facetach, ciamajdach, nieogarach. Nie mają właściwie żadnych praw i przywilejów wzgledem pań. Są totalnie dyskryminowani w świecie wszechobecnej tolerancji. Najlepsze jest to jak nasze żony robią sobie z nas podsmiechujki z psiapsulkami, jacy to dziecinnie jesteśmy. Jacy zakręceni. Duże dzieci. Tylko po tym babskim wieczorku wsiadają do auta na które my zarobiliśmy i wracaj do domu, który mu postawiliśmy. Nie zawsze tak jest, bo są kobiety, które umieją robić kasę, ale j st tak bardzo bardzo często

Moja odpowiedź: To jest rzeczywistość, a nie teoria spiskowa.

Dzisiejsza idea to zastąpienie mężczyzny państwem. Zobacz - w warunkach demokratycznych, kto wybiera socjalizm? Energniczna, samodzielna, przedsiębiorcza osoba? Nie, odwrotnie. Taki ktoś nie potrzebuje państwa socjalistycznego. Im bardziej osoba jest nieporadna albo po prostu leniwa tym bardziej potrzebuje państwa socjalistycznego. Dlatego państwo socjalistyczne aby istnieć nie może usamodzielnać ludzi, bo będzie tracić wyborców.

Dodatkowo, socjalistyczne państwo tak naprawdę konkuruje bezpośrednio z mężczyznami o głosy kobiet. Co kobieta chce od mężczyzny? Stabilności, pieniędzy, statusu, bezpieczeństwa. Jeżeli kobieta ma to od mężczyzny, to będzie go słuchać i głosować w interesie mężczyzny. A jak socjaliści zepchną z piedestału mężczyznę to mogą namiastkę tego zaoferować kobiecie i zdobyć jej głos. Dlatego właśnie państwa socjalistyczne muszą niszczyć jak się tylko da mężczyzn, bo są ich konkurencją.

Państwo jest też pod pewnym względem całkiem dobrym substytutem męża. Np. stabilność. Alimenty, przelew z opieki społecznej - mały, wstydliwy, ale JEST i będzie zawsze! A z mężczyzną nie wiadomo. Może jutro będzie miał wypadek, straci prace, albo chociaż jakieś humory mieć będzie. Z państwem tak nie jest. A jak jej brak męskiego towarzystwa, to są Tindery. Model jest taki - mężczyzna płaci i nie marudzi, kobiety żenią się z państwem i głosują w jego interesie. Trochę tak jakby król miał miliony konkubin. Mam nadzieję, żę wyjaśniłem ;)

Imigranci

Historia autentyczna, oparta na faktach, widziana oczętami zwykłego człeka mieszkającego przez chwilę za granicą, nic a nic politycznego:

Hiszpania, rok 2012, przybywają przybysze z dalekiego wschodu...

1. Przybysz dostaje: a) dofinansowanie z Unii Europejskiej w kwocie 44 euro/dzień netto na życie, odbiera je raz w tygodniu w urzędzie gminy, dofinansowanie przyznane na okres od 1 do 5 lat b) przybysz zdobywa jakąkolwiek pracę z jakąkolwiek umową, w 100% przypadków są tu umowy z najniższą krajową, umowa jest wymagana do otrzymania zasiłku mieszkaniowego... c) przybysz otrzymuje zasiłek meszkaniowy w kwocie od 70 do 80% kosztów brutto najmu mieszkania (czynsz, media) d) przybysz otrzymuje ochronkę z państwa w postaci kontroli wyrywkowych (są bardzo częste) zatem pracować może jedynie zgodnie z kodeksem pracy, max. 45h tygodniowo e) pracodawca za zatrudnienie przybysza otrzymuje kwotę od 379 do 711 euro miesięcznie f) pracodawca po cichu umawia się z przybyszem że wystawia papier ale nie płaci pensyjki, przybyszowi to na rączkę bo i tak ma pensyjkę 44 euro/dzień z urzędu ... g) pracodawca w suchym za nic bierze od 200 do 400 euro miesięcznie za papiery po odliczeniu wymaganych pseudo składek... h) przybysz siedzi w domciu 24h/24 i gra w playstation wstając z wyra o 12...

Historia oparta na bazie aż 37 osób które osobiście poznałem. Historia ta trwa do teraz, cały czas to się dzieje. Jasmin i Joseph (nie wiem jak pisze się te Nigeryjskie imiona) od roku 2012 żyją sobie w taki sposób w okolicach Madrytu. Joseph do dziś zna jedynie łamany Hiszpański.

Z tego co już wiem, od roku 2019 zasiłek na jedną osobę wynosi równowartość około 35 euro/dzień. Dowiedziałem się też że w wielu zakładach zatrudniona jest masa uchodźców lecz najczęściej na ich stanowiskach znaleźć można nielegalnie przybyłych Ukraińców, tak, tak, jest ich po uszy!

Stawki za pracę np. w gastrnomii spadły z średniej w roku 2012 na poziomie 9 euro/h netto do realnych 4 euro/h i każdy z pracodawców ma w d... przepisy mówiące o najniższej krajowej. Jak to działa w realu? Tak samo jak w Polsce od dłuższego czasu, pracownik chcący pozostać w zakładzie godzi się na umowę z najniższą krajową, papierkologia sobie a rzeczywistość sobie czyli na umowie najniższa krajowa brutto a w realu do łapki całkiem inna stawka! Tego nie idzie złapać, uchodźcom zależy jedynie na papierach, zatem zgodzą się na każdy MYK!

Kto na tym zyskał? Uchodźca bo latami nic nie robi i sobie żyje za friko ... Pracodawcy, bo wyłudzają dofinansowania które w 80% biorą dla siebie za nic... Producenci bo ... produkują za grosze a sprzedają za kokosze...

A co z bebzpieczeństwem?

Szczerze mówiąc nie istnieje, są dzielnice Madrytu do których policja już nie jeździ. Oni też mają dzieci, rodziny i tak dalej. Powstają uchodźcze i w pełni kontrolowane dzielnice, do których po godz. 20 wejść w pojedynkę graniczy z cudem przetrwania, serio. W roku 2000 spokojnie można było wypuścić na miasto nocą niepełnoletnie dzieci, nie trzeba było się o nic bać. W roku 2014 już, sytacja była na tyle odmienna iż dorosłemu facetowi dygotały nogi gdy wylądował w madryckim Pakistanie o północy, np. zabrakło paliwa itp. itd. Nie chcę nikogo straszyć ale np. w Hiszpanii czy we Włoszech jest już masa opuszczonych ze strachu miejscowości. Jedzie się przez wioski widmo, zamknięte stacje paliw, sklepy i opuszczone domy. Byłem na wakacjach dwa lata temu, polecam zerknąć na trasę SS17BIS w środkowej Italii, co druga wioska na odcinku 100km opuszczona, można sobie skakać po dachach stacji paliw, wszystko rozdupcone, wygląda to jak miasteczka Salem.


Przyznam Wam wprost, ja mam 47 lat i z górki do piachu, szczerze mówiąc nie udało mi sie w życiu i z życiem tak jak bym chciał, choroby, rodzice zgineli w wypadku gdy miałem 19lat i tak dalej. Zero rodziny, fałszywi przyjaciele. Jedyne co mam to super żonę która trwa od 2 dekad i dwie super córki. Mi jest już z górki, i tak nikt nie chce mnie do roboty (choroba) i do piachu mam naprawdę blisko (candida zaawansowana), może z 10lat mi zostało zatem ja już się swoim losem nie przejmuję ale gdy pomyślę o córkach i o tym że One już na bank się nie ustawią z zyciem to żaluję że je mam, serio. Tacy jak ja nie dociągną już do dnia końca a on nastąpi tak serio za 10-15lat, gdy tylko rzesze tych DZIECI o których mowa dorosną. Nikt a nikt tego nie widzi z polityków a nie widzą bo ja ich przeżyję, serio. Za 10-15-20lat nie będzie już bronków, kaczek, tusków, serio. Siłą życia nie dociągną do dnia konsekwencji za swe czyny dlatego robią co robią, nikt z obecnych starych polityków za nic odpowiadać będzie. Czy Merkelowa dotrwa do chwili zniknięcia Niemiec z map? Niee... więc ma głęboko w PUPIE to co sama robi.

Unia powinna zjednoczyć się, zebrać kasę, zamknąć granice i odpalić F16 w kilku krajach aby zrobić porządek tam, skąd Ci ludzie tu idą. Ja bym tak zrobił, inaczej Europy nie będzie, już nie ma. Hiszpanie i Włosi wieją, uciekają do Kanady, Brazylii, Australii i innych krajów. Po mału oddają swoje kraje bo zasiedlić to czymś będzie trzeba, prawda?

Na razie jest spokój bo przybysze praw nie mają ale ich DZIECI te prawa już nabyły, trzeba tylko poczekać te 10-15lat aż dzieci dorosną a to tylko kwestia czasu, 2.5 ogólniaka i będzie... hehe

Śmiejemy się, gadamy, często jemy, kłócimy. Walczymy codziennie o coś, co przestanie istnieć za 2 dekady no bo dla kogo budujemy domy? Dla kogo spłacamy mieszkania? Dla dzieci, prawda? Ale... dla naszych dzieci?

150km od Madrytu takie wille puste stoją, ludzie, firmy ipuszczone, hale puste, pustkowia normalnie...


US Marines

We're MARINES. U.S. Marines. *United States.* :flag_us: Remember that. We are warriors. NOT soldiers.

Dont ever call me soldier again or I'll try very hard to be offended and explain how my occupation is slightly different than the army other than its maritime setting. And lastly I served this country. What have you EVER done? Thats right NOTHING. Civilian pцssy. Too afraid to do 12 weeks of good food, sleep and exercise followed by 3 years of what is in all actuality household chores. Too afraid to take orders from a strong BLACK woman. Pцssy. Now do what is legally required of you citizen and salute me for my service or I'll get really cranky and start throwin fists... And when I stop throwin fists, I start throwin bullets because my PTSD kicks in from being a kitchen prep for 3 years. Im a warrior did I ever mention that? When I'm not deepthroating pink d1ldos in the barracks and dancing around like a fruity boy in Tik Toks, Im usually on Twitter threatening civilians who make fun of me for being pro-LGBTQ123+. When I'm not protecting Twitter from right wing Russian TROLLS, I'm usually enforcing globo-hOm0 policy and usury based economics for the IMF on poor 3rd world nations. No I DONT have masculinity issues. I did NOT lack a masculine authority figure growing up and I'm NOT attempting to compensate for being a pцssy by being hood-winked into joining the military, how dare you suggest it. Im so masculine. Im so masculine and brave that I succumbed to the government vaccine mandate after a week of mild peer pressure from other Marines. Im NOT being sub-consiously mind altered to think that masculinity means serving Israel and getting my legs blown off. How dare you speak to a HERO that way. I will FЦCK you up!


Co się stało z kobietami

Zastanawiam się co takiego i kiedy dokładnie się stało, że dziewczynom trywialnie mówiąc odwaliło? Jeden z moich znajomych w 2008 roku poznał przez internet ładną, acz sporo przy kości dziewczynę. Zainteresował się z nią głównie z powodu charakteru. Była miła, z poczuciem humoru, zawsze znajdowała dla niego czas i nie miała problemu z zaangażowaniem.

Byli ze sobą wiele lat, aż w 2019 się rozstali. Dziewczyna mocno się zmieniła, nie była już tą samą osobą co wcześniej. Potem napisała koledze "myślałam że będę samotna, ale ku mojemu zaskoczeniu na szczęście cieszę się sporym powodzeniem. Nie wiesz jakie ciacha się mną interesują. Nawet koło nich nie stałeś". Inny kolega pożalił się, że kiedyś łatwo poznawał dziewczyny na czacie. Wchodził na wp gdzie zawsze było sporo otwartych na znajomość kobiet. Obecnie na interii na 200 osób aż 180 stanowią mężczyźni, a kobiety ledwie drobny ułamek.

Inny kolega opisał mi próby randkowania online za pomocą ogłoszeń matrymonialnych. Zauważył, że kiedyś kobiety zwłaszcza mniej atrakcyjne z twarzy lub z nadwagą w opisie starały się pokazać siebie w korzystnym świetle. Przedstawiały się zachęcająco. Teraz zamiast tego jest lista wymagań. Musisz mieć tyle i tyle lat, być wykształcony, inteligentny, wysoki itp. Niektóre dziewczyny są w stanie spytać w 1 wiadomości o zdjęcie. Kiedyś panny mniej zwracały uwagę na wygląd, a jeśli nawet to robiły to dyskretnie, wręcz nieśmiało. Obecnie idą na "Rambosa". Zastanawiam się co się stało z mentalnością tych dziewczyn/kobiet. Młode Julki wiadomo wychowane na tinderze, instagramie w wieku dojrzewania zetknęły się z ogromną ilością zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Komplementy, zaproszenia na randki, to wszystko z pewnością wpłynęło na ich psychikę.

Ale co z kobietami po 30 roku życia? One zostały wychowane w innym świecie. Nie było portali randkowych, wszechobecnego dostępu do internetu. Jak to się stało, że i one zmieniły podejście? Zauważyłem również że moje znajome wcale nie spieszą się w zabawę w związki. O ile jeszcze 10 lat temu każda narzekała na ewentualny brak chłopaka, tak teraz ich nastawienie różni się diametralnie - nic na siłę, specjalnie się nie rozglądam, jak się trafi to ok, ale pierwszym lepszym się nie zadowolę bo facet musi być - i tu wymagania. Jak to się stało, że mężczyźni zaczęli płaszczyć się przed kobietami? Dlaczego laski mają teraz tak wysoką pozycję w strefie randkowej? Jakie zaszły zmiany, że się to tak wszystko zmieniło?

Mam wrażenie, że kiedyś tzw. podrywanie na ulicy miało większy sens bo i dla kobiet był to niejako komplement i szansa na poznanie kogoś nowego. Teraz gdy dziewczyny mają możliwość randkowania z setkami facetów podrywający amator nie robi na nich wrażenia.

Mi się wydaje, że nastąpił pewien przesyt. Kobietom nie spieszy się w szukaniu faceta bo wiedzą, że kiedy tylko zechcą mogą wejść na dowolny portal randkowy i przebierać w niemal nieskończoność. Gdyby jednak wyłączyć na rok wszystkie portale randkowe to sądzę, że nie tylko obniżyłyby wymagania, ale również każdego zainteresowanego traktowałyby przynajmniej z szacunkiem. Ponadto uważam, iż możliwość sięgania po coraz lepsze kosmetyki i moda na siłownię również wpłynęły na mentalność kobiet. Liczne szkolenia z makijażu dostępne na yt pozwalają dziewczynom wyglądać lepiej niż w rzeczywistości. W ten sposób panie znacząco poprawiają urodę i w efekcie w myśl zasady - ja taka ładna więc zasługuję na przystojnego zwiększają swoje wymagania. Nie biorą jednak pod uwagę, że makijaż to silny powerup wyraźnie dodający sporo uroku do twarzy. Natomiast moda na fitness spowodowała, że dziewczyny przyzwyczajone do widoku napakowanych mężczyzn z siłowni przyjęły to za normę. A poza tym uznały, że skoro one ćwiczą i o siebie dbają, facet też musi. Zgodna, ale na pewno nie w takim stylu jak one to widzą. Trening, a żmudne budowanie masy mięśniowej to dwie różne rzeczy. Oczywiście kobiecie trudniej nabrać mięśni niż mężczyznom, ale panie wcale muskułów nie potrzebują. Wystarczy w miarę szczupła sylwetka. A budowanie masy mięśniowej wymaga więcej pracy niż nienaganna talia u kobiety.

You Don't Have A Country Anymore

I was listening to the Turd Flinging Monkey show this last evening and something he said hit me hard. He pointed out in America that if you believe in freedom, you don't have a country anymore. He also stated that since you don't have a country, there's no point in trying to preserve anything about it. The Marxists have already won in America and are wearing the rotting corpse of the country. They are playing this once great nation like a marionette. There is no point in even trying to defend it. The original values the founding fathers brought with them no longer exist. Fighting for a people that hate you and for a country that hates you is a complete waste of time. All that can be done is focusing on one's self and protecting your own. That's it.



Mężczyzno. Skończ narzekać...

Tekst Oryginalny

Mężczyzno. Skończ narzekać, że kobiety nie są już takie jak dawniej. Nie oczekuj od nich, że powinny gotować, sprzątać, prasować Twoje koszule i pilnować, aby żaden okruszek kurzu nie osiadł na meble w salonie.

Może ciężko Ci to pojąć, ale kobieta wcale nie musi być gospodynią domową. Czasy, w których kobieta niczym kura domowa siedziała pod kloszem męża skończyły się przeszło sto lat temu! Zaakceptuj rzeczywistość, w której Twoja wybranka ma prawo się realizować i spełniać w takim samym stopniu jak Ty. Pogódź się z tym, że współczesna kobieta to nie robot sprzątający i niańka w jednym, którą można sobie zniewolić. Współczesna kobieta ma prawo oczekiwać od Ciebie, że w równym stopniu będziesz dbał o wasz WSPÓLNY dom i obowiązki, które nie należą tylko do jednej strony, ale są wspólne!

  • Przecież też jesz.
  • Przecież też brudzisz.

Nie masz czasu? Pracujesz? Ona zapewne również, więc dlaczego miałaby brać na siebie kolejny etat związany z samodzielnym utrzymywaniem ogniska domowego? Bo ma czas, kiedy dziecko jej wisi u nogi? Bo zrobi to lepiej niż Ty? To nie są żadne argumenty, a co najwyżej oczekiwania chłopca, który miał w dzieciństwie podsuwane wszystko pod nos i nie został nauczony samodzielności i dyscypliny. Załóż spodnie i obowiązki miej mężczyzny.

Dobry facet wspiera i stara się, a nie wykorzystuje! Jeśli czegoś nie potrafisz, naucz się. Ona też musiała. Dzielcie się sprawiedliwie obowiązkami lub wykonujcie je razem. To sprawiedliwe! Wtedy nikt nie jest poszkodowany. Chyba, że wspólnie zadecydowaliście, że Ty pracujesz zawodowo, a Ona dba o dom i zajmuje się wychowywaniem waszych dzieci. Nie powinieneś oczekiwać, jeśli sam niewiele od siebie dajesz. A jeśli nadal twierdzisz, że nie potrafisz... Spróbuj wraz z nią ugotować obiad - nawet jeśli miałbyś spalić to jedzenie. Przy niej się nauczysz. Spróbuj wraz z nią wyprasować swoją koszulę - nawet jakby miały zostać jakieś zagniecenia. Przy niej się nauczysz. Spróbuj wraz z nią posprzątać wasz dom - nawet jeśli przeoczyłbyś kilka katów. Przy niej się nauczysz. Spróbuj i pokaż jej, że rzeczywiście Ci zależy. Zaufaj mi, że jeśli kobieta dostrzeże Twoje starania, to wynagrodzi Ci je po stokroć! Wspólnie można zrobić wszystko - dobrze i sprawnie. Wystarczy tylko chcieć... angażować się we WSPÓLNE OBOWIĄZKI.[7]

Odpowiedź Piotra F

Kobieto, skończ narzekać, że mężczyźni nie są już tacyjak dawniej. Nie oczekuj od nich, że powinni dużo zarabiać, utrzymywać Cię, pomagać po pracy w obowiązkach domowych i pilnować, aby wszystko w domu perfekcyjnie działało.

Może ciężko Ci to pojąć, ale mężczyzna wcale nie musi być twoim sponsorem i spełniać twoje zachcianki. Czasy, w których mężczyzna jest traktowany jak bankomat i pomiot, któremu łatwo można wytknąć wady powinny wreszcie się skończyć! Zaakceptuj rzeczywistość, w której Twój wybranek ma prawo się realizować i spełniać w takim samym stopniu jak Ty. Zrozum to, że współczesny mężczyzna to osoba, która z każdej strony jest piętnowana i atakowana w każdej dziedzinie. Współczesny mężczyzna ma prawo oczekiwać od Ciebie, że w końcu zrozumiesz, że może robić, to co chce, tak samo jak Ty krzyczysz o tym, że możesz robić wszystko będąc kobietą. Przestań więc udawać księżniczkę i zacznij tworzyć normalny związek!

  • Przecież też jesz.
  • Przecież też żyjesz jak każdy inny.

Nie masz czasu?? On zapewne również, więc dlaczego miałby brać na siebie kolejne obowiązki, których Ty się boisz? Dlaczego ma Cię ze wsztstkiego wyręczać? Myślisz, że ma siły po całym dniu pracy? Nie rozumiesz, że dzięki niemu masz włożyć coś do gara? Skończ wreszcie być nic nie wiedzącą dziewczynką, która wszystkiego oczekuje bo została tak wychowana przez sfeminizowane gazetki i programy dla kretynek. Nosisz spodnie, udajesz mężczyznę, więc nie narzekaj i zachowuj się jak należy i zrozum to wszystko. Dobra facetka wspiera i stara się, a nie wykorzystuje! Jeśli czegoś nie potrafisz, naucz się. On też musiał. Nie powinnaś oczekiwać, jeśli sama niewiele od siebie dajesz, a na stawiasz odgórne wymagania. A jeśli nadal twierdzisz, że nie potrafisz... Spróbuj wraz z nin porąbać drewno siekierą, pracować ciężko na budowie, naprawić sprzęt, zarobić na rodzinę. - Co, polamalyby Ci się paznokietki? Nie miałabyś siły? Może niech on zostanie w domu, Ty idź ciężko pracuj codziennie przez 10 godzin, a gdy wrócisz zmęczona, zacznij sprzątać, zrób sobie kolację i zajmij się innymi obowiązkami. Pokaż wreszcie, że jesteś kobietą i potrafisz docenić poświęcenie swego mężczyzny. Zaufaj mi, że jeśli mężczyzna dostrzeże Twoje starania, to wynagrodzi Ci je po stokroć! Zaufaj mi również, że dzięki bzdurom dla idiotek, które czytasz, tylko niszczysz związek i nic nie wiesz o życiu. Wspólnie można zrobić wszystko - dobrze i sprawnie. Wystarczy tylko zrozumieć. - Piotr - z książki pt. ,,Baby trzeba za mordę trzymać krótko"

Odpowiedź Tomasz K

Kobieto. Skończ narzekać, że mężczyźni nie są tacy jak dawniej. Nie oczekuj od nich, że będą zarabiać, chronić, rozwiązywać Twoje problemy i pilnować, żeby nic nie zakłóciło Twojego dobrostanu. Może ciężko to pojąć, ale mężczyzna wcale nie musi być usłużnym bankomatem. Czasy w których mężczyzna niczym juczny muł trzymał na swoim garbie żonę skończyły się przeszło 100 lat temu! Zaakceptuj rzeczywistość, w które Twój wybranek ma prawo się realizować i spełniać w takim samym stopniu jak Ty. Pogódź się z tym, że współczesny mężczyzna to nie maszynka do robienia pieniędzy, orgazmów i psychoterapeuta w jednym, którego można sobie zniewolić. Współczesny mężczyzna ma prawo oczekiwać od Ciebie, że w równym stopniu będziesz dbała o WSPÓLNY dom i obowiązki, które nie należą tylko do jednej strony, ale są wspólne!

  • Też przecież mieszkasz.
  • Też przecież kupujesz.

Nie masz czasu? Pracujesz? On zapewne jeszcze ciężej i więcej, więc dlaczego miałby brać na siebie kolejny etat związany z samodzielnym utrzymywaniem ogniska domowego? Bo ma czas, kiedy strzeliłaś focha i nie rozmawiasz z nim? Bo zrobi to lepiej niż Ty? To nie są żadne argumenty, a co najwyżej oczekiwania dziewczynki, która miała w dzieciństwie podsuwane wszystko pod nos i nie została nauczona samodzielności i dyscypliny. Zdejmij majtki i obowiązki miej kobiety. Dobra kobieta wspiera i stara się, a nie wykorzystuje! Jeśli czegoś nie potrafisz, naucz się. On też musiał. Dzielcie się sprawiedliwie obowiązkami lub wykonujcie je razem. To sprawiedliwe! Wtedy nikt nie będzie poszkodowany. Chyba, że wspólnie zadecydowaliście, że On pracuje zawodowo, a Ty dbasz o dom i zajmujesz się wychowywaniem Waszych dzieci. Nie powinnaś oczekiwać, jeśli sama niewiele od siebie dajesz. A jeśli nadal twierdzisz, że nie potrafisz... Spróbuj wraz z nim zmienić przebite koło na autostradzie - nawet jeśli miałby Ci wypaść dysk w kręgosłupie. Przy nim się nauczysz. Spróbuj wraz z nim przetkać zatkaną rurę w ubikacji - nawet jeżeli zawartość tej rury zostanie Ci we włosach. Przy nim się nauczysz. Spróbuj wraz z nim wymienić pokrycie dachu na Waszym domu - nawet jeżeli dostaniesz udaru słonecznego i będziesz rzygać cały kolejny dzień. Przy nim się nauczysz. Spróbuj i pokaż mu, że rzeczywiście Ci zależy. Zaufaj mi, że jeśli mężczyzna dostrzeże Twoje starania, to wynagrodzi Ci je po stokroć! Wspólnie można zrobić wszystko - dobrze i sprawnie. Wystarczy tylko chcieć... angażować się we WSPÓLNE OBOWIĄZKI.

Odpowiedź Roberta B

Mężczyzno! Pewnie słyszysz narzekania, że mężczyźni nie są już tacy jak dawniej. Żeby nie oczekiwać od nich, że dadzą kobiecie stabilizację, zapewnią utrzymanie i wygodne życie, że będą na każde skinienie swojej wybranki.

Bracie, może będzie Ci się to wydawało mrzonką albo czymś kompletnie nierealnym, ale wcale nie musisz się skupiać na kimś. Czasy, w których faceci przekładali wszystko ponad siebie, skończyły się już dawno temu! Żyjesz w kompletnie innej, nowej rzeczywistości, w której możesz realizować siebie, spełniać swoje marzenia i koncentrować się wyłącznie na sobie. Kobiety powinny się pogodzić z tym, że emancypacja, o którą tak zażarcie walczyły przez ponad sto lat, wiąże się z większymi obowiązkami, a nie wyłącznie przywilejami. Współczesny mężczyzna ma prawo podążać swoją własną ścieżką, a w tej wędrówce niekoniecznie musi chcieć mieć towarzyszkę w postaci kobiety.

  • Kobieto, cieszysz się większymi prawami niż on.
  • Kobieto, cieszysz się mniejszymi obowiązkami niż on.

Bracie, zakładam, że pracujesz. Masz więc święte prawo do odpoczynku. I masz prawo spożytkować ten czas jakkolwiek Ci się podoba. Nie musisz robić niczego pod czyjeś dyktando. W swoim czasie wolnym rób to, na co masz ochotę. Jeżeli kobieta uważa inaczej albo próbuje na Tobie coś wymusić, nie przejmuj się nią -- to najwyżej lamenty rozpieszczonej księżniczki, która przyzwyczajona jest do tego, że zawsze dostaje to, czego chce. Skończ z myśleniem, że masz wobec kogoś moralny dług, zwłaszcza wobec kobiet. Nie rób z siebie niewolnika, bo ktoś tak uważa. To nie jest prawda. Stawiaj na samorozwój. Nic ani nikt nie ma prawa Cię ograniczać, abyś się doskonalił w czymkolwiek zapragniesz. Skoro Ty i Twoja kobieta podzieliliście się obowiązkami, przestrzegaj tego podziału. Stawiaj wyraźne granice. Nie daj się złapać na jej tanie wymówki, którymi stara się usprawiedliwić swoje lenistwo. Nie zrobiłaś obiadu mimo wcześniejszych obietnic? W porządku, ugotuję sobie, ale nie oczekuj ode mnie, że się z tobą podzielę. Jeżeli ona wiele wymaga, a nie daje nic od siebie, przestań zaprzątać sobie nią swoją głowę i odczep kotwicę, która ciągnie Cię w dół. Jeżeli twierdzisz, że czegoś nie potrafisz... Próbuj. Metoda prób i błędów. Próbuj nowych rzeczy, nie zrażaj się porażkami. Kto wie, może wymyślisz coś nowego, coś co ułatwi Ci życie? W końcu potrzeba jest matką wynalazków. Pokaż światu, że niekoniecznie potrzebujesz kogoś, żeby osiągnąć cokolwiek. Że możesz zrobić coś sam. Satysfakcja płynąca z niezależności jest najlepszą nagrodą. Wystarczy zbić szklany sufit, który Cię ogranicza. Nie ma co czekać, Bracie. Działaj!

Odpowiedź Bartka K

Kobieto [ kob- chlew]! Skończ się pytać "gdzie się podziali prawdziwi mężczyźni". Nie oczekuj od nich że powinni zarabiać więcej niż Ty, mieć powyżej 185 cm, nosić Cię na rękach i pilnować byś nigdy nie czuła się "znudzona". Może ci to ciężko pojąć, ale mężczyzna nie musi być samobieżnym bankomatem. Czasy, w których mężczyzna był robotem harującym po 12 godzin w fabryce lub wykrwawiał się w konfliktach które przewaliły się przez świat minęły....podobno minęły (przynajmniej na tej szerokości geograficznej). Zaakceptuj rzeczywistość, w której Twój wybranek ma prawo pójść własną drogą i należy się mu takie same wsparcie jak Tobie. Pogódź się z tym ze to nie maszyna i stary pantofel w jednym, który możesz sobie podporządkować. Współczesny mężczyzna ma prawo oczekiwać że w co najmniej równym stopniu będziesz dokładać się do domowego budżetu i ponosić konsekwencje wynikające z równych praw. Konsekwencje których nie ponosi jedna strona, tylko oboje! Przecież tez za coś jesz! Przecież ze korzystasz z prądu i bieżącej wody! Nie masz czasu? Pracujesz? On zapewne również, więc dlaczego miałaby brać na siebie kolejny etat w fabryce czy w korporacji? ...co najwyżej księżniczki, która miała podsuwane wszystko pod nos i nie została nauczona samodzielności i odpowiedzialności. Załóż spodnie i miej obowiązki jak mężczyzna, dobra kobieta stara się i wspiera, a nie czeka na gotowe! Jeśli czegoś nie potrafisz, naucz się. On też musiał.

Dzielcie się sprawiedliwie obowiązkami lub wykonujcie je razem. To sprawiedliwe! Wtedy nikt nie jest poszkodowany. Chyba, że wspólnie zadecydowaliście, że On pracuje zawodowo, a Ty dbasz o dom i zajmujesz się wychowywaniem waszych dzieci. Nie powinnaś oczekiwać, jeśli sam niewiele od siebie dajesz. A jeśli nadal twierdzisz, że nie potrafisz... Spróbuj wraz z nim wymienić koło - nawet jeśli miałbyś odpaść podczas jazdy. To czegoś się nauczysz. (Z tym kołem to trochę taki żart, aczkolwiek nie jest to przykład zupełnie wymyślony) Spróbuj i pokaż mu, że rzeczywiście Ci zależy. Zaufaj mi, że jeśli mężczyzna dostrzeże Twoje starania, to wynagrodzi Ci je po stokroć! Wspólnie można zrobić wszystko - dobrze i sprawnie. Wystarczy tylko chcieć... angażować się we WSPÓLNE OBOWIĄZKI.

Komentarz Krzysztofa

Kuriozalnie sprawa wyglądałaby jeśli byśmy napisali coś w tym stylu: kobieto, skoro taka jest twoja wersja, to nie możesz uciec od tego, że będziesz musiała oddawać się facetom od siebie niższym, słabszym i mniejszym. Będziesz musiała podejmować kluczowe decyzje, bo Twojego dziada ogarniać będzie bezradność w większości życiowych sytuacji. Będzie do ciebie dzwonił i pytał się co zrobić w przypadku przebicia koła od samochodu czy stłuczki. Będziesz od niego więcej zarabiać i fundować mu zachcianki. Będziesz go pocieszać w kryzysach (których na pewno będzie wiele), a których obfitość będziesz musiała znosić. Naucz go wbijać gwoździe i wspieraj kiedy kiepsko mu będzie szło. Naucz go malować ściany i nie karć, kiedy za pierwszym razem mu coś nie wyjdzie. Jakby tego było mało, będziesz musiała się tym zachwycać jak bardzo jesteście ze sobą zgrani i jak się wzajemnie wspieracie. Nie wypada też nie pochwalić się takim facetem przed koleżankami, wszak na pewno będą zazdrosne i pytać będą gdzie sobie takiego znalazłaś. Otóż kuriozum polega na tym, że jeżeli statystycznie kobieta posiada 15% męskich cech, a mężczyzna 15% cech kobiecych, to w przypadku, gdy kobieta zacznie wzmacniać w sobie parametry męskie zacznie się do mężczyzny zbliżać. Weźmy na warsztat dwie cechy: opiekuńczość jako cechę kobiecą i zaradność jako męską. Jeżeli kobieta zacznie wzmacniać opiekuńczość, to w tej cesze będzie się od mężczyzny oddalać. Uwidoczni się polaryzacja damsko-męska i oboje staną się dla siebie bardziej atrakcyjni. Jeśli zacznie wzmacniać zaradność, to w tej kwestii zacznie się do faceta zbliżać i relacja ulegnie depolaryzacji. Jeżeli potencjały się zrównują to przestaje płynąć prąd i układ nie działa. Tak samo jest tutaj. W takiej sytuacji są dwa wyjścia. Albo facet jeszcze bardziej zacznie wzmacniać zaradność (ale po pierwsze, dlaczego ma od kobiety uciekać, a po drugie może szybko osiągnąć wartość graniczną, która nie wiemy gdzie jest), albo przekona kobietę, żeby wzmacniała w sobie kobiecość (czego ta znowu robić nie ma zamiaru) - tak czy siak sytuacja jest niekorzystna dla obu płci. Mężczyźni zaczynają być dociskani do ściany i nie bardzo jest jak z tej sytuacji się wydostać. To, że skończy się to katastrofą, to chyba już mówić nie muszę. Pierwszy akapit mojej wypowiedzi dotyczy sytuacji, gdyby mężczyźni stawali się coraz bardziej kobiecy (wzmacniali parametry kobiece), ale sytuacja ulega sprzężeniu, bo do naszej męskości zaczęły się zbliżać kobiety (to czy ją kiedykolwiek osiągną, to już jest inna kwestia), ale różnica się zmniejsza. Sytuacja skończy się pewnie tak, że przyjdą ludzie, którzy nie wpadli na tak głupi pomysł a u nas ostatni zgasi światło i staniemy się nawozem historii.

Nie wińcie feministek

Nie feministki. Feminizm jako ruch polityczny (tzw right to vote) został uruchomiony w USA przez grupę złożoną wyłącznie z mężczyzn (bo przecież kobiety wtedy z definicji nie posiadały ani majątku ani funduszy.. każda rewolucja musiała być najpierw mocno finansowana), którzy przewidywali że w miarę bogacenia się społeczeństwa zacznie wytwarzać się silna klasa średnia która zacznie być dla nich konkurencją - czyli tacy Szwajcarzy którzy patrzą na ręce władzy poprzez demokrację bezpośrednią. Koszmar dla kogoś kto chce się bawić w boga nad plebsem.

Obwiniając feministki, to tak jakbyś obwiniał muzułmanów - muzułmanie to tylko narzędzie - źródłem winy jest formacja polityczno-ideologiczna która od ponad 100 lat przeprowadza dekonstrukcję naszej oryignalnej kultury.

Celem socjalizmu było zredukowanie mężczyzn do maszyn generujących zysk

  • społeczna grupa męska ma pracować jak dotychczas ALE ma otrzymywać coraz mniej owoców swojej pracy (wysokie podatki)
  • społeczna grupa kobieca będzie dostawać część owoców pracy wypracowanych przez mężczyzn (kobiety jako wspólniczki lub zakładniczki systemu - kobiety chętnie głosują na socjalistów, przez co mogą mieć dzieci z byle kim, bo państwo i tak "da za darmo")
  • oczywiście większość owoców zabiera system który rozwija swój aparat opresji

Szczyt tego widzimy we Francji

  • mężczyzna ma pracować i płacić wysokie podatki - nawet po rozwodzie
  • kobieta może się puścić z obcym mężczyzną i urodzić bękarta
  • mężczyzna nie ma nawet prawa zrobić testów genetycznych pod groźbą kary więzienia

Francuski mężczyzna został sprowadzony do niewolnika, a francuska kobieta do pół-niewolnika (jest bez wyboru - bo posłuszeństwo i wierność mężowi sprawia że toczy im się piana z pyska) - a nad nimi jest omnisystem

Każdy lewicowy wynalazek (feminizm, socjalizm, imigracja, rewolucja seksualna, gender) rozbijał każdy kolejny element tradycyjnej kultury która wypracowała bezpieczną i zamożną cywilizację 1 świata.

Gender jest najnowszym wynalazkiem, mającym za cel zniszczenie identyfikacji płciowej. Człowiek który zmarnuje sobie 30 lat na zrozumienie co ma między nogami nie zdąży stworzyć sensownej ani małżeństwa ani rodziny - w ten sposób zabija się masowo ludzi bez 1 wystrzału z karabinu.

Dziecko należy do ojca

Rodzicielski autorytet nie może być w żaden sposób przeniesiony bądź zniesiony przez stan (państwo); gdyż pochodzi z tego samego źródła co ludzkie życie. „Dziecko należy do ojca” i jest, jakby nie patrzeć, kontynuacją ojcowskiej osobowości; mówiąc ściślej, dziecko swoje miejsce w społeczeństwie zajmuje nie z własnego prawa, ale jako członek rodziny w której się urodził. I z tego właśnie powodu „ dziecko należy do ojca”. Jest tak, jak mówi Święty Tomasz z Akwinu: „zanim (dziecko) osiągnie dojrzałość do używania wolnej woli, dorasta pod opieką i mentorstwem rodziców”. Socjaliści zatem, odsuwając rodzicielską opiekę i podmieniając ja opieką państwową, sprzeciwiają się naturalnemu porządkowi i niszczą strukturę domu.



@botorthot[8]

  1. Szmata to ustawienie fabryczne.
  2. Kobieta kończy się w wieku 25 lat jako obiekt matrymonialny. Jako obiekt seksualny może służyć znacznie dłużej.
  3. Wolność seksualna kobiet jest niekompatybilna z ich szczęściem, bezpieczeństwen i zdrowiem psychicznym.
  4. "Kobiety uciekają się do coraz bardziej zuchwałych manifestacji swojej seksualności w nadziei, że w końcu jakiś mężczyzna je posiądzie i każe im przestać. Jej geny natrętnie jej sygnalizują, że wyginą jeśli ona pozostanie w stanie wolnym."
  5. Femoid nie jest w stanie wyprodukować stwierdzenia zgodnego z rzeczywistością w kontekście relacji, seksu i reprodukcji.
  6. Fundamentem porządku ginocentrycznego są mężczyźni, którzy zamiast połączyć siły z braćmi w projekcie zniewolenia femoidów, walczą o ich komfort i przywileje.
  7. "Póki nie urodzi syna, kobieta nie należy do żadnego plemienia. I nawet wtedy ta przynależność jest wątpliwa jeśli jeszcze może mieć dzieci."
  8. "If you want a society where men and women know sexual love, or if you want a society which has above replacement total fertility rate, women just cannot be allowed to follow their pussies."
  9. Femoid kłóci się z mężczyzną, żeby przegrać z kretesem i móc bezpiecznie mu się podporządkować. Im mniej ma rację, tym bardziej z dupy są jej argumenty.
  10. Rolą femoidów w każdej męskiej przestrzeni jest kontrola zgodności narracji i dyskusji z zasadami ginocentrycznego i lewackiego paradygmatu. Dotyczy to zwłaszcza femoidów które określają się jako prawicowe lub konserwatywne.
  11. Miejsce dzieci jest przy ojcach. Współczesne matki zbyt chętnie składają je w ofierze na ołtarzu Szatana.
  12. "Seks jest przyjemnością dla mężczyzny i symbolem jego zniewolenia poprzez naznaczenie klątwą libido. Dla femoida seks jest instrumentem manipulacji, wymiany, handlu, zdobywania poparcia."
  13. Prawdopodobnie nigdy w historii ludzkości nie było tylu płodnych kobiet o świetnych genach, które zdecydowały, że nie będą rodzić dzieci.
  14. "Whores always have regrets, and always were tricked and forced – but have a curious failure to cooperate with any male that does not do the monkey dance of tricking and forcing."
  15. Skala kobiecej urody:
    1. 10/10 nie istnieją.
    2. 9/10 to 8/10 której uroda wyjątkowa odpowiada gustom oceniającego.
    3. 8/10: piękna kobieta
    4. 7/10: ładna kobieta
    5. 5/10 i 6/10: zwykłe kobiety, makijaż, ciuchy i inne czary najbardziej im pomagają.
    6. 4/10 i niżej: nieatrakcyjne kobiety
  16. "Współczesne kobiety są przedmiotem szalonego eksperymentu społecznego: co się dzieje kiedy daną grupę nie dotyczą jakiekolwiek standardy społeczne? Żyjemy w reality show."
  17. Wygląd kobiety świadczy o jej zdrowiu, genach i samodyscyplinie (lub jej braku).
  18. "Femoidy swoim usposobieniem i masą przywilejów jakie im nadano, zbudowały świat w którym uzyskanie od kobiety sympatycznej postawy czy miłego towarzystwa, staje się dobrem znacznie bardziej luksusowym niż sam seks.'
  19. Kocha się tylko łajdaków. Beciaków się toleruje tak długo jak są przydatni.
  20. Studia, kariera, penisokaruzela.
  21. Kiedy zwyciężymy, rzeźnicy z klinik urody i salonów tatuażu będą kopać uran gołymi rękoma za kołem podbiegunowym.
  22. Nie ma miejsca dla femoidów w życiu publicznym zdrowego społeczeństwa.
  23. Najwyższym priorytetem naszego społeczeństwa jest to, aby jak najwięcej młodych kobiet mogło spędzić co najmniej 10 lat studiując, pracując i rżnąc się z seksownymi łajdakami.
  24. Emancypacja kobiet jest katastrofą z której ciężko będzie się podnieść.
  25. Girl game is based on looking vulnerable and a bit retarded. The older they get, the harder it is to pull off.
  26. "Od najmłodszych lat mężczyźni są uczeni bezwzględnego posłuszeństwa wobec kobiet i [podporządkowania się] ich całkowicie arbitralnemu i psychotycznemu autorytetowi."
  27. Mężczyzna ≠ kobieta
  28. Mężczyźni > kobiety
  1. Myśleliśmy że wolność jest potrzebna kobietom aby pokonywały swoje ograniczenia ale one potrzebowały jej po to aby realizować swoje instynkty.
  2. „Szacunek do kobiet” jest sztucznym społecznym konstruktem, który dla swojego powstania i trwania wymaga nieustającej systemowej przemocy - psychicznej, emocjonalnej, a często i fizycznej - skierowanej w stosunku do mężczyzn.

@samk_strength[9]

Why you should strength train:

  • More Muscle
  • Stronger bones
  • More power
  • Life gets easier
  • Reduces risks of disease
  • High energy
  • Less anxiety
  • Better brain function
  • Better sleep
  • Less fatigue
  • Quantifiable progress
  • Sense of achievement

Go lift.

Ignorancja Konserwatystów

Prawdziwym problemem konserwatystów jest nieświadomość kobiecej natury oraz postrzeganie relacji damsko-męskich przez pryzmat praktyk i zwyczajów, które ukształtowały się w warunkach charakterystycznych dla poprzednich wieków. Współczesne uwarunkowania społeczno-prawne są tak odmienne od tego co było jeszcze 60 lat temu, że podejście dotyczące funkcjonowania związków długoterminowych mające swoje uzasadnienie wtedy jest wręcz niebezpieczne dla mężczyzny dzisiaj. Dlatego też, spostrzeżenia z tzw. manosfery o charakterze prakseologicznym winny być rozpowszechniane, aby mężczyzn w tej sferze edukować.

Postawa Kościoła posoborowego

Po przeczytaniu postu oraz komentarzy, chyba wiem, o co może chodzić obydwu stronom. W tym miejscu pragnę też zaznaczyć, że nie jestem "anty-Kościół", ale też nie zgadzam się z jego stanowiskiem we wszystkich sprawach, oraz uważam, że sobór watykański II przyniósł więcej szkód niż pożytku dla Kościoła, a sam Kościół jako instytucja ma również swoje wady. Ale od początku. Pozwólcie, że pominę kwestię "oczywistego nauczania religii katolickiej polskich dzieci", skupię się na kwestii "Kościoła Katolickiego jako antidotum na feminizm". Tutaj można odpowiedzieć, że i tak, i nie. Dlaczego w pewnym sensie "tak"? Chodzi o to, że być może Tomaszowi w tym momencie chodziło o to, że feministki, zwłaszcza te najgłośniejsze radykały, wręcz afiszują się ze swoim, jak zwykłem to nazywać, "ateizmem pod publiczkę", wykorzystując obecne nastroje społeczne. I tu pojawia się słowo-klucz: femiradykały. Czyli te najbardziej progresywne, którym marzy się Rzeczpospolita Babska i realia rodem z "Seksmisji". Pod tym kątem, Kościół, stawiający się w roli obrońcy tradycyjnego modelu rodziny, obrońcy życia poczętego i tak dalej, rzeczywiście stoi w opozycji do postulatów feminizmu. Dlaczego jednak równocześnie "nie"? Otóż, jak zauważyliście, retoryka prowadzona przez Kościół stawia kobiety w szczególnej pozycji. Śmiem stwierdzić, że w dużej mierze jest to zasługa soboru watykańskiego II, który będąc jednocześnie symbolicznym końcem kontrreformacji, stał się dla Kościoła równią pochyłą. Postanowienia soboru nie zdołały zatrzymać postępującej laicyzacji w świecie zachodnim, mimo tego, że głównym celem było unowocześnienie Kościoła. W tym miejscu jest istotny czas, w jakim odbył się sobór: lata 60-te, sam środek rewolucji obyczajowej i towarzyszącej jej drugiej fali feminizmu. Kościół, chcąc się dostosować do ówczesnego klimatu społecznego, uległ "protestantyzacji", co siłą rzeczy oznaczało skręcenie na lewo -- większa "inkluzywność", przez co Kościół Katolicki stracił na swym uniwersalizmie (chociażby wprowadzenie liturgii w językach narodowych zamiast wszechobecnej łaciny, która dawała uczucie przynależności do większej wspólnoty -- nie miało znaczenia, że wierny z Polski czy Austrii przyszedł na mszę do kościoła na Węgrzech, wszyscy wszystko rozumieli). Jako że Kościół miał być bardziej otwarty i wrażliwy na problemy społeczne, siłą rzeczy, zgodnie z feministyczną retoryką lat 60-tych, musiał zwrócić uwagę na problemy kobiet i skupić się na nich, co w założeniu miało zatrzymać odpływ wiernych i pozyskanie nowych. Do tego dochodzi jeszcze bardzo rozbudowany kult maryjny, co jest widoczne zwłaszcza w Polsce. Wspomniałem wcześniej o obronie tradycyjnego modelu rodziny. Ta obrona jednocześnie polega na wywyższeniu roli matki względem roli ojca zamiast co najmniej równorzędnego traktowania obydwu rodziców. Co więcej, samotne matki mogą liczyć na większą pomoc ze strony Kościoła niż samotni ojcowie. Oprócz tego Kościół nie jest konsekwentny swoich w działaniach, dotyczących obrony rodziny, ale również życia (i tu mam na myśli samobójców jako osób targających się na własne, będące darem od Boga, życie), co zauważył Mateusz.

Teraz odniosę się do komentarza Tomasza. Ma rację w tym, że są one przeciwniczkami Kościoła katolickiego, bo uważają go za "patriarchalny twór" (swoją drogą ciekawe, co powiedziałby o prawosławiu, wszak tam mamy patriarchów 😉 ), aczkolwiek nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że każdy kto jest przeciwnikiem KK, jest z automatu zwolennikiem feminizmu, bo to zero-jedynkowe myślenie i po części popadanie w skrajności. Czy Kościół jest silny? Tu można dyskutować, bo właśnie Kościół posoborowy jest coraz słabszy, chyba, że Tomasz miał na myśli to, że Kościół sam w sobie liczy około dwóch tysięcy lat (tylko tu znów trzeba znaleźć odpowiedź dlaczego tyle przetrwał). To, że struktura władzy jest czysto męska -- tak, jeżeli autor miał na myśli coś, co ja nazywam "Watykanem", nie, jeżeli mowa o całości -- nie zapominajmy o zakonach żeńskich. Czy zarządzana jest na wzór militarny? Moim zdaniem niekoniecznie, co innego, jeżeli mowa o zakonach rycerskich. Centralnie zarządzany? Niezbyt, katolików na całym świecie łączy, oprócz wyznania, jedynie osoba papieża, mamy wszak krajowe episkopaty, które jednak nie mogą zbytnio działać wbrew Watykanowi, co bardziej przypomina federację. Czytając dalszą część komentarza, tę o potencjale Kościoła w walce z feminizmem, ponownie mam wrażenie, że Tomasz wciąż ma na myśli radyklany feminizm, ten najgłośniejszy, znany z mediów. Nawet jeśli, to tu niestety muszę zepsuć zabawę -- media katolickie nie są mediami głównego nurtu, a prasa katolicka jest do nabycia wyłącznie w kościołach, do których nie wszyscy uczęszczają. Strony internetowe również nie są zbyt rozpowszechnione w przestrzeni publicznej i są często względnie małymi witrynami pod względem wyświetleń (a przynajmniej te w języku polskim). Należy pamiętać, że reklama jest dźwignią handlu. Oprócz tego najwięcej osób kojarzy Trwam i Radio Maryja, ale każdy patrzy na nie przez pryzmat biznesu o. Rydzyka. Mamy więc zły PR.

Chciałbym również zwrócić uwagę na przekonanie Tomasza o wyższości jego racji. Skoro już jesteśmy w tematyce kościelnej, to przypominam, że gdy Pius IX podczas soboru watykańskiego I w 1870 ogłosił dogmat o nieomylności papieża, piorun (jakże ironicznie z dzisiejszego punktu widzenia 😉 ) uderzył w kopułę bazyliki św. Piotra. Trochę w stylu "Balladyny" 😉 Podsumowując, nie można jednoznacznie stwierdzić, czy Kościół walczy z feminizmem czy też go propaguje. Nomen omen, diabeł tkwi w szczegółach.


Kiedy ten totalitaryzm

[10] Przez ostatni rok łamałem sobię głowę nad tym dlaczego ludzie właściwie godzą się na te przedbiegi do totalizmu, które właśnie wystawiają na deskach całego zachodu. Po roku się zastanawiania, wyszło mi, że postawiłem sobie złe pytanie. To że się na coś "godzą" w domyśle niesie, że im to nie pasuje, i że są w stanie to znieść w imię czegoś innego. A to, niestety, bzdura. Ludzie nie mogą się tego nowego totalitaryzmu doczekać. Ten brak totalności, to jest dziura w systemie, która ich straszliwie unieszczęśliwia, oni tą dziurą żyją na co dzień, osieroceni, przestraszeni. A kiedyś przecież było tak wspaniale. Od przedszkola wystarczyło być grzecznym i nikt nikomu krzywdy nie zrobił. W szkole pani obiecywała, że nauka i posłuszeństwo to klucz do sukcesu i szczęśliwego życia. Za posłuszeństwo dostawało się oceny dobre i wszyscy chwalili. Nagrody dla najbardziej posłusznych były. I na studiach było podobnie - wystarczyło chodzić na te zajęcia, przypucować się raz, czy drugi do profesora, działać posłusznie w jakimś "kole naukowym i jakoś się wykształcenie zdobyło. Dyplom Magistra się otrzymało. Chuj, że z socjologii, bo mama była zadowolona, w końcu posłusznie dyplom się zrobiło. Ale potem studia się gwałtownie skończyły. I zaczęła się dezorientacja. Oczywiście można było pójść robić do urzędu, czy do korpo i tam zaznać znajomego spokoju i porządku, ale jedno płaciło głodowe stawki, a drugie eksploatowało człowieka ponad miarę (i w sumie też gówno płaciło). Przy czym to nie jest najgorsze. Najgorsi to byli ci nieposłuszni, co mieli złe oceny. No kurwa mać! Kto to widział, żeby człowiek, który przez 15 lat od wszystkich pań, we wszystkich szkołach zbierał bęcki za nieuctwo i nieposłuszeństwo, teraz miał, dajmy na to, firmę. I samochód fajny miał. Kto mu ten samochód przyznał!? Czy on sobie na niego zasłużył? No nie! Oczywiście, że nie. Nawet dyplomu nie ma. A to jeszcze nie koniec. Ten baran ma żonę i trójkę dzieci. Co za patologia! I my mu jeszcze pińcet plus dopłacamy! Z naszych, a my mamy dyplomy, a on nie! My, odpowiedzialni, nie mamy dzieci, bo posłusznie walczymy z globalnym ociepleniem i posłusznie nie możemy sobie pozwolić na półtoraroczną przewę w karierze. W każdym razie nie przed czterdziestką. Zresztą, jej ciało jej wybór! No ale chandra jest. Jak chodzą z tymi bachorami jebanymi. Hałasują, biegają, te bachory niewychowane. A partnerka coraz więcej terapeutów musi odwiedzać, bo, nie wiedzieć czemu, w coraz głębszą depresję popada i jej te biegające bachory wcale nie pomagają! Za to partner coraz bardziej infantylny jest i nic mu się nie chce. Od wielkiego dzwonu w internecie na bachory się oburzy, ale niewiele więcej. Nawet ukochany pies, członek rodziny, widzi, że coś jest nie tak. A jakby wprowadzić social scoring jak w Chinach, to znowu będziemy błyszczeć! Za manie firmy będą kary, za manie dzieci też. Za niesłuchanie się profesora Simona nie będą wpuszczać do pociągów i restauracji! A za dyplom wyższej uczelni będą przywileje! Wreszcie będzie porządek! KURWA, KIEDYŚ TO BĘDZIE!


Feministyczne wykopaliska

W czasie gdy naziści ryli w Tybecie i nie tylko pamiętam, że ktoś podsumował to w ten sposób ( z pamięci ) :

Himmler rozwodzi się nad każdą glinianą skorupką jaką wykopie, a przecież to dowodzi jedynie jak prymitywni byliśmy w czasach gdy inne cywilizacje budowały wielkie organizmy państwowe przy których nasi przodkowie prezentują się jak zacofani barbarzyńcy.

Czasem odnoszę wrażenie, że feministki i ich trans-sprzymierzeńcy podobnie ryją w kulturze wykopując każdą skorupkę opresji i dorabiając do tego historie niczym o pragermańskich magach z Atlantydy. Nie ma krwi na reklamach podpasek? No przecież może być tylko jedno możliwe wyjaśnienie! Kosmici! A to nie ten program. Ok. W takim razie - Patriarchat!

Kolejny Ignorant

Komentarz do: [11][12]

Kolejny ignorant gadający o kryzysie męskości, nie mówiąc o powodach (feminizm, zaniedbanie mężczyzn, emancypacja kobiet i systemowe niszczenie męskości). Prawda jest taka że stare męskie role i stara męska tożsamość związana z takimi atrybutami jak siła i odpowiedzialność za rodzinę odeszła w przeszłość. Cechy, które wcześniej przynosiły chlubę, czyli twardość, asertywność, dzisiaj są uważane za brutalność i patriarchalizm. Z jednej strony uważa się więc, że właśnie te „męskie” cechy są negatywne, ale potem pojawiają się artykuły w kobiecych pismach: „Gdzie się podziali prawdziwi mężczyźni?”. To jest przejaw schizofrenicznego podejścia do mężczyzn. Z jednej strony mówi się że męskość jest toksyczna ale z drugiej narzeka się na zniewieścienie mężczyzn. Dlatego im samym jest coraz trudniej zrozumieć, czego się od nich oczekuje. Kobiety stały się niezależne finansowo, natomiast panowie nie mają alternatywy dla bycia wojownikiem i żywicielem rodziny, a możliwe nowe role zagrażają tradycyjnemu ujęciu męskości. Problemem jest też to że bardzo dużo chłopców jest wychowywanych przez samotne matki(dyskryminacja ojców w sądach) przez co ci chłopcy nie mają męskich wzorców. Także naukowcy biją na alarm że testosteron który jest odpowiedzialny za wiele męskich cech jak siła, odwaga czy pewność siebie spada drastycznie, ale o tym oczywiście nikt nie mówi. Skutkiem tego jest to że mężczyźni odsuwają się od społeczeństwa, rodzin, związków. Przez priorytetowe traktowanie kobiet, przez brak dbania o potrzeby mężczyzn.

I rzeczywiście, widać tu cudowną, bo paradoksalną "patriarchalną androfobię" środowisk o. Leona: mężczyzna jest winien temu, co zrobiła z nim matka i jest m.in. "niedojrzałym obibokiem"; to co dorosła kobieta zrobiła z małym dzieckiem płci męskiej nie jest odpowiedzialnością tej kobiety, ale powodem do pogardy wobec tego dziecka. Tu im jest najbliżej do "tylko nauki" gender, która mówi o męskości podobnie: mężczyźni są winni temu, co robią kobiety.

Ucieczka od uzależnienia[13]

Ja ze swojej strony napiszę, że byłem na pełnym/uczciwym odwyku (czytaj: totalnym celibacie) przez okres ponad 1,5 roku. Byłem uzależniony od tego ogłupiającego "ścierwa" przez około 10 lat i (jak się później okazało) to doprowadziło mnie do bardzo silnej fobii społecznej i depresji.

Wszystko, co zostało powiedziane przez autora niniejszego filmu mogę potwierdzić w 100%. Doświadczyłem praktycznie wszystkiego o czym wspominał sam autor (nawet większego zainteresowania ze strony kobiet i zupełnie innej energii/ramy - NIE, to nie jest placebo i fantazje, ale prawdziwy FAKT). Był też flatline i bardzo mocne skutki odstawienne, które pojawiały się i znikały okresowo przez okres około 15 miesięcy. Czułem się jak ćpun na odwyku od "koki" i musiałem zmierzyć się ze wszystkimi tymi emocjami, które "znieczulałem" przez te wszystkie lata trwania w nałogu. To dopiero jest prawdziwy hardcore i najtrudniejszy okres podczas wychodzenia z uzależnienia.

Gdy odstawimy "znieczulacz" - dzięki któremu uciekamy od swoich trudnych emocji i od trudów życia codziennego - wtedy naprawdę zacznie się prawdziwa walka ze swoim umysłem. Wszystkie trudne emocje, od których uciekaliśmy w nałóg, wyjdą powtórnie na powierzchnię i staną nam na drodze, a my będziemy musli bez uciekania od nich spojrzeć im prosto w oczy i coś z nimi zrobić. Jest to bardzo trudny moment podczas walki o lepszą wersję siebie i wielu facetów niestety zalicza w tym momencie tzw. nawrót (ang. relapse).

Odwyk (walka z nałogiem i zmiana schematów zachowań) to jest taka jakby partia szachów ze swoim własnym umysłem (gadzim mózgiem). Myślę, że ten fragment filmu "Revolver" (który bardzo polecam, bo ten film to majstersztyk psychologiczny i opowiada o ludzkim EGO) bardzo dobrze to oddaje: https://www.youtube.com/watch?v=TkLPiS7bRGM

A teraz udostępnię pewien wpis, który dawno temu napisałem udzielając się kiedyś mocno na tagu nofap (na wykopie):

Jeżeli chodzi o same skutki odstawienne/flatline, to one pokazują nam jak mocno pornografia (i cała hiperstymulacja) potrafi zmieniać mózg (patrz termin: neuroplastyczność i synaptogeneza). Podczas odwyku nagle zabiera się mózgowi codzienną "dawkę narkotyku" (czytaj duże ilości dopaminy, oksytocyny i wazopresyny), dodatkowo nałóg powoduje downregulację receptorów D2 w układzie nagrody i czujesz się jakbyś był w "czarnej otchłani", z której nie widać wyjścia.


Fazy skutków odstawiennych (do których należy również tzw. faltline) zdarzają się podczas odwyku cyklicznie. I to nie jest tak, że raz się przejdzie tzw. flatline, trochę skutków odstawiennych się doświadczy i jak sytuacja się poprawi, to nagle już potem kolejne dni będę sielanką. Niestety tak to nie działa. Proces "rekalibracji" i adaptacji mózgu po odstawieniu "narkotyku" (czyli pornografii i kompulsywnej masturbacji) jest bardzo ciężkim doświadczeniem, bo człowiek czuje się jak wieloletni narkoman na odwyku.

NoFap nie istnieje bez doświadczenia potężnych skutków odstawiennych, które są dokładnie takie same jak u narkomanów. Gdy odstawiamy porno, to w określonych obszarach naszego mózgu zachodzą poważne zmiany na poziomie komórkowym i neurochemicznym. Ta cała kaskada zmian neurochemicznych związanych z odstawieniem obejmuje:

  1. Poważne zmniejszenie się poziomów dopaminy w synapsach;
  2. Zmniejszenie się poziomów opioidów i endorfin;
  3. Zmniejszenie się poziomu neuroprzekaźnika GABA, który działa przeciwlękowo (stąd odczuwamy bardzo duże lęki);
  4. Wzrost poziomów hormonów stresu w mózgu tj. kortykotropina i norepinefryna;
  5. Dodatkowo (jakby tego było mało) następuje podniesienie poziomu dynorfiny, która to jest inhybitorem dopaminy (zmniejsza jej poziom), co doprowadza, że nasz układ nagrody słabiej reaguje na czynności/rzeczy sprawiające nam przyjemność (czyli mamy zmniejszoną/osłabioną odpowiedź na przyjemność).

Powyższa kombinacja (czyli to całe "upiorne kombo", które wymieniłem) doprowadza nawet do "zabicia libido" na wiele dni. Przy obniżonym przez dynorfinę poziomie dopaminy, znieczulony (odwrażliwiony) układ nagrody może nie zapewnić wystarczającej stymulacji męskich ośrodków erekcyjnych w mózgu. Mniej stymulacji = mniejsza ilość impulsów nerwowych przemieszczających się wzdłuż rdzenia kręgowego do penisa, stąd praktycznie zerowe libido.Oczywiście okresy zerowego libido nie trwają długo, bo bardzo często są one przerywane okresami, gdzie to libido jest trochę lepiej odczuwalne - taka sinusoida.

Generalnie wszystkie uzależnienia powodują praktycznie takie same zmiany w kluczowych obszarach mózgu. Chronicznie podwyższona dopamina w układzie nagrody (nucleus accumbens) prowadzi nieuchronnie do akumulacji tzw. białka DeltaFosB i zmian w mózgu związanych z nałogiem, tj. zmniejszenie wrażliwości na dopaminę (desensytyzacja) - praktycznie nic nie sprawia nam przyjemności oprócz coraz bardziej wyrafinowanego porno.

Jednakże każda "naturalna nagroda" (np. jedzenie, wóda, miłość, sex, hobby) również ma swoje dedykowane mikroukłady w mózgu. Przykładowo, przejadanie się prowadzi do otyłości, co doprowadza też do zmian w regulacji mózgu w zakresie odżywania, metabolizmu i poczucia nasycenia. Głównym graczem tutaj jest tzw. podwzgórze - centrum kontroli wielu ważnych funkcji ciała (m.in. kontroluje uczucie głodu i pożądania seksualnego).

Długotrwałe uzależnienie od pornografii/sex-kamerek w bardzo podobny sposób zmienia głębokie struktury mózgu, które regulują męskie zachowania seksualne (podwzgórze), a także obszary mózgu związane z erekcją. Jak wiadomo, erekcje wymagają odpowiedniej ilości dopaminy w układzie nagrody i obszarach związanych z męskimi zachowaniami seksualnymi. Nie tak dawno włoscy naukowcy wykonali skany mózgu facetów z tzw. "psychogennym zaburzeniem erekcji" (czyli tych, które nie wynikają z problemów znajdujących się poniżej pasa), które ujawniły atrofię istoty szarej (ang. gray matter) układu nagrody mózgu (jądrze półleżącym) i ośrodkach seksualnych podwzgórza.

Istota szara to miejsce, w którym komunikują się ze sobą komórki nerwowe (neurony). Im mniej istoty szarej, tym mniej komórek nerwowych produkujących dopaminę i jednocześnie mniej komórek nerwowych odbierających dopaminę (bo mamy neurony "nadawcze" i "odbiorcze", które komunikują się ze sobą za pomocą uwalnianego do synaps neurotransmitera np. dopaminy). Innymi słowy, badanie dowiodło, że psychogenne zaburzenie erekcji, nie ma charakteru psychologicznego, tylko raczej fizyczne. Sprowadza się to do niskiego poziomu dopaminy i problemów z komunikacją pomiędzy neuronami, które wykorzystują dopaminę do aktywacji obwodów w układzie nagrody i podwzgórza.

Lata nadmiernej konsumpcji pornografii mogą osłabiać sygnalizację dopaminową w podwzgórzu, w sposób, który nie występuje w innych nałogach.

Obecnie bardzo wielu facetów oglądających porno zgłasza problemy związane z utratą pociągu do swoich partnerek, zmianą seksualnych upodobań, utratę libido i szereg innych dysfunkcji seksualnych tj. opóźniony wytrysk, zaburzenia erekcji, a nawet przedwczesny wytrysk z wiotkim penisem.

Faceci, którzy masturbowali się do porno potrzebują większej ilości czasu, aby wyleczyć się z flatline, w przeciwieństwie do facetów, którzy tego nie robili. Większość uzależnionych potrzebuje co najmniej roku czasu, aby wyleczyć się z zaburzeń erekcji.

Uzależnieni faceci od pornografii muszą zdać sobie sprawę z tego, że ten nałóg jest tylko symptomem głębszego problemu w nich samych. Każdy musi samodzielnie dojść do tego jaką rolę w jego życiu odgrywa pornografia. Mamy pewne niezaspokojone potrzeby emocjonalne, które "pornografia", na krótką chwilę fałszywie "zaspokaja". Oczywiście jest to droga donikąd, ponieważ to uzależnienie jeszcze bardziej pogarsza stan psychiczny i fizyczny. Facet, który ma bardzo niskie poczucie własnej wartości, nie jest w związku z kobietą (albo nigdy nie był), nie powinien oglądać porno, bo to tylko jeszcze bardziej eskaluje jego problem i oddala go od poprawy swojej sytuacji życiowej. Nałóg PMO to kiepski rodzaj kompensacji i fatalny "regulator emocji".

Mieć ciastko i zjeść ciastko

Czasy, że mężczyzna zarabiał i zapewniał byt rodzinie, się skończyły. W związku z tym kończą się czasy, w których kobiety powinny uzyskiwać dodatkowe kompensacje również muszą się skończyć, nie można zjeść ciasteczka i mieć ciasteczka.

Równe traktowanie, a nie w kółko feminazizm, który głosi, że kobieta ma mieć specjalne traktowanie, tam gdzie jej się to opłaci, a mężczyźni mają na nie zapierdalać i być poszkodowani w praktycznie każdym możliwym scenariuszu.

Jak się nic nie zmieni, to dopiero wtedy kobiety za jakiś czas zobaczą co to jest prawdziwa dyskryminacja, jak się zaraz młode pokolenie mężczyzn zacznie buntować, bo zgodnie z tym czego oczekują feminazistki, "patriarchat" nie będzie już w kulturze, tylko na kartkach historii, więc jedyne co ci młodzi mężczyźni będą jeszcze dostrzegać to rażące niesprawiedliwości i dychotomię w tym co jest mówione, a co obserwują. Z jednej strony pierdololo o wyrównywaniu nierówności, a z drugiej potem obserwują, że tu się nie dostaną, tego nie dostaną bo nie są kobietą, wejdą w formalny związek, który skończy się rozwodem to stracą wszystko i przed sądem w nosie wszyscy będą mieć opinię mężczyzny, emeryturę dostaną później, żyjąc krócej itp. Kobiety w związkach sobie nawet roszczą prawo do zarobków mężczyzny, bo jak to, on zarabia 4x tyle co kobieta, to wspólny budżet ma być proporcjonalny, kobieta guzik, mężczyzna większość. W drugą stronę to jednak nie działa i jak kobieta lepiej zarabia to już tak fajnie nie ma i jeszcze mężczyznę zwyzywa od nieudacznika i zostawi takiego "frajera" dla bardziej ogarniętego gościa, którego można lepiej drenować.

Współczesny feminizm to 100% hipokryzji, choćby już ten słynny temat aborcji czy gwałtów, jak kobieta ma decydować o aborcji to tak, super, świetnie, a jak przychodzi do tematu aborcji prawnej to śmiech, bo mężczyzna miałby o czymś decydować? Gwałt czy molestowanie na mężczyźnie przez kobietę? Nigdy w życiu, nie ma takiego zjawiska! Mężczyźni zamiast się tylko skupiać na tym by zaruchać i szerzyć te brednie, powinni jasno się postawić, że nie będą traktowani jak bydło, jakby był ciągły opór przed tym co się dzieje to już dawno takie podejście by upadło, ale potulnie się słuchają pod butem. Czas się dostosować do czasów i walczyć przeciw realnym niesprawiedliwościom, a nie udawać, że jest się męskim i to znosić jak nam plują w twarz. Życie mamy jedno i nikt nie zasługuje na to, żeby był zachęcany do popełniania samobójstwa w tym kurwidołku, bo mu nie potrzeba pomocy, bo jest mężczyzną i ma mieć twardy tyłek, by to wszystko znosić.

Oskarżenia wobec kobiet

  1. Ograniczanie wolności słowa (ktoś się poczuł urażony, słowa mogą ranić, etc.).
  2. Granie roli obserwatora zdarzeń, a nie uczestnika zdarzeń - brak odpowiedzialności za swoje postępowanie.
  3. Feminoprzywileje, np. kobietę można uderzyć tylko kwiatkiem, mężczyzna płaci.
  4. Stworzenie niezbalansowanego systemu społecznego, gdzie mężczyzna ma ponosić odpowiedzialność, jednocześnie niemając władzy.
  5. Robienie z demokracji ochlokracji.
  6. Wciąganie w "wojnę z patriarchatem" innych kobiet.
  7. Brak szacunku do mężczyzn.
  8. Tworzenie narracji historycznej według której nasi dziadkowie byli potworami, którzy nie kochali swoich żon, tylko się nad nimi znęcali.
  9. Niszczenie kultury i jakichkolwiek norm społecznych stworzonych, by system społeczny był zbilansowany.
  10. Feminocentryzm - postrzeganie świata w emocjonalny, kobiecy sposób jest jedynie słusznym postrzegane. Każdy kto się z tym nie zgadza jest nikczemnym mizoginem i nienawistnikiem.
  11. Brak zastępowalności pokoleń.
  12. Zawyżona samoocena.
  13. Brak samokrytycyzmu.
  14. Korzystanie z dobrodziejstwa świata stworzonego przez mężczyzn, nie dając im niczego wzamian.
  15. Przekonanie, że lepsza pozycja społeczno-ekonomiczna przekłada się u kobiet na lepszą pozycję na rynku matrymonialnym.
  16. Wiara w równość.
  17. Utożsamianie się z sukcesami innych kobiet.
  18. Ciałopozytywność.
  19. Utożsamianie małżeństwa z emeryturą.
  20. Brak pracy nad związkiem.
  21. Reagowanie agresją na jakąkolwiek krytykę.
  22. Pycha.
  23. Dawanie raka w Social Mediach.
  24. Opieranie wszystkiego na wyjątkach od reguły.
  25. Przedstawianie niepełnych bądź nieprawdziwych oczekiwań wobec mężczyzn.
  26. Brak pomysłu na stworzenie dobrze działającego systemu społecznego alternatywnego wobec patriarchatu.
  27. Przekonanie o wyższości ludzi z wykształceniem.
  28. Negowanie natury ludzkiej.
  29. Traktowanie ludzi jako białych czystych niezapisanych tablic.

Źródło[14]


Epidemia otyłości jest przez kobiety. Przestały gotować i teraz wszyscy żrą przetworzone jedzenie, piją słodkie napoje, tyją i chorują. Kobiety porzuciły swój obowiązek w domu.

Oskarżam kobiety o:

  • Oczekują od mężczyzn heroicznej postawy, pomocy w trudnych chwilach, podczas gdy same ulatniają się przy problemach stwierdzając, że potrzebują bezpieczeństwa i stabilizacji.
  • Mają za złe mężczyznom, że są wzrokowcami, podczas gdy same najpierw lustrują mężczyznę po jego twarzy, następnie dobranym ubraniu, czy nie jest za luźne, czy jest dopasowane, przechodząc przez wzrost, a kończąc na tym, jaką ma pozycję społeczną i ile zarabia.
  • Głoszą, że mężczyzna ma kochać kobietę, która jest "body positive", ale same nienawidzą mężczyzn z brzuszkiem.
  • Mówią, że nie zależy im na pieniądzach, podczas, gdy zależy. Oczekują, że mężczyzna będzie więcej zarabiał. Chcą otrzymywać prezenty zapominając, że ktoś musi na nie zapracować.
  • Wzniosłe święta, takie jak np. Wszystkich Świętych zmieniają w rewię mody paradując w tandetnych, acz drogich, kreacjach, koniecznie chcąc "pokazać się".
  • Deklarują swoje dobre serce, a z zazdrości wbiłyby szpilę najlepszemu przyjacielowi, czy przyjaciółce.
  • Rzekomo walczą o równouprawnienie, a tak naprawdę domagają się przywilejów.
  • Niby marzą o wielkiej miłości, a w rzeczywistości wszystko kalkulują.
  • Mówią o swojej niezależności, przy czym nie raczą wspomnieć, że stoi za tym ich ojciec, chłopak, były chłopak, lub inna grupa mężczyzn, która pomogła im się wywindować.
  • Narzekają na brak prawdziwych mężczyzn, jednocześnie wyzywając od szowinistów, gdy któryś ośmieli się być twardy, mieć swoje zdanie, nie zgodzić się z nimi.
  • Same mogą nie mieć ochoty ("boli mnie głowa"), ale gdy mężczyzna nie chce lub nie może nie kryją swojego niezadowolenia.
  • Potępiają przedmiotowe traktowanie kobiet, a jednocześnie nierzadko domagają się klepnięcia w pupę, czy przyduszenia podczas seksu.
  • Narzekają na maminsynków, same konsultując wszystko ze swoją mamą.
  • Gardzą słabymi mężczyznami, jednocześnie sobie dając prawo do płaczu, a przy tym głosząc, że dzisiaj mężczyzna może płakać - jednak zostawiając to jedynie w sferze deklaratywnej, a nie popierając tego w faktycznej rzeczywistości.
  • Nie lubią mężczyzn pijących piwo, same niejednokrotnie spędzając samotne wieczory z butelką wina.
  • Ich pozowane zdjęcia profilowe mocno odstają od rzeczywistości bez makijażu.


Dlaczego wysokie alimenty

Polskie alimenty” są najbardziej patologiczne w mojej ocenie na całym świecie i do tego nie orzekane niezgodnie z obowiązującym prawem, tylko według wypracowanej przez przemysł rozwodowy „procedury orzekania alimentów ”. Procedura którą dość nieudolnie opisuje „cfaniaczek w garniturku” zastępuje polskie prawo i głównym celem tej „procedury” jest „okradanie rodziców” a nie zabezpieczanie dzieci.** Celem tego „pseudo prawniczego wywodu ” jest sianie zamętu i przygotowanie gruntu do okradania rodziców najczęściej ojców. Tak, jest dokładanie odwrotnie niż myślisz na wysokich alimentach najbardziej zależy kaście Bo alimenty stanowią źródło dochodu kasty (wyjaśnię zaraz). Matkom też zależy na wysokich alimentach ale to ma drugorzędne znaczenie dla kasty. Kobiety są podpuszczane do konfliktu w celu uzyskania wysokich alimentów.

Opis patologii w orzekaniu alimentów którą widziałem jako widz na sali sądownej lub co do której nie mam żadnej wątpliwości zapełniłby treścią dość grubą książkę. W największym skrócie żeby nie zanudzać.

Podstawowe nieprawidłowości przy orzekaniu alimentów

Alimenty płacą praktycznie wyłącznie mężczyźni około 96%. Nie ma w polskim prawie dyskryminacji ze względu na płeć więc powinny płacić je również kobiety w około 50% podniesienie alimentów i ustanowienie alimentów jest zwolnione z opłat sądowych a obniżenie i uchylenie jest związane z opłatą. Jest to tak durnowate prawnie że tylko w poronionej głowie polskiego debila w todze mógł powstać taki pomysł. Ma to zachęcić kobiety do ciągłej „walki” o wyższe alimenty.

Jeśli kobieta bez powodu egzekwuje alimenty przez komornika i przynosi dochód kaście w formie opłat komorniczych jest nagradzana wyższymi alimentami.

W chwili obecnej minimalne alimenty wynoszą około 500 – 600 złotych na jedno dziecko powoduje to że na start 20% mężczyzn staje się alimenciarzami (bezrobocie waha się od 10 do 20 %)

Sąd zabezpiecza tylko dziecko pod opieką matki dziecko faceta z nowego związku sad ma totalnie w dupie może umrzeć z głodu.

W krajach cywilizowanych alimenty to ok 10% zarobku w polskich realiach płacowych alimnety powinny wynosić gdzieś pomiędzy 200 a 300 złotych. W Anglii minimalne alimenty wynoszą podobno 5 funtów tygodniowo a w uzasadnionych przypadkach stawka wynosi ZERO.


Pro-męski, a nie anty-feministyczny

Będąc antyfeministyczny, jesteś:

  1. Podatny na wpływy /reaktywny
  2. Zbytecznie angażujesz się w zbędny i „niewygrywalny” („wieczny”) konflikt.
  3. Zamiast oponować i się ścierać, lepiej jest przejąć rząd dusz i iść swoją drogą.

Chodzi o zaoferowanie pozytywnej alternatywy mężczyznom. Kobiety, czy feministki (a raczej - ich działania) są tylko ewentualnym elementem dyskursu jednak, nie stanowią jego dominanty. No i dzięki za zwrócenie mi uwagi na ten aspekt. Moim zdaniem to świetne rozwiązanie ponieważ omija ono zbędną utratę energii, która ma miejsce podczas udziału w konflikcie. No i jest z gruntu pozytywne, a to najpotężniejsza „broń”.

Kobieca Odpowiedzialność

Kobiety bardzo łatwo dyskutują o odpowiedzialności, ale tylko wtedy, gdy można ją komuś wytknąć, oczywiście głównie mężczyznom.

Wyrzekanie się jakiejkolwiek odpowiedzialności bardzo dobrze zobrazował ,,strajk kobiet", kiedy to zdecydowana większość bab opowiedziała się za aborcją na żądanie. Tak więc głośno zamanifestowały to, że za seks bez zabezpieczenia, za zdradę małżeńską, czy po prostu za spłodzenie dziecka nie chcą brać odpowiedzialności, potrafią i chcą zabić swe nienarodzone dzieci, również nie ponosząc za to odpowiedzialności i jescze bezczelnie nazywają to wyborem. Brak takiego ,,wyboru" i ponoszenie odpowiedzialności (utrzymanie ciąży, która jest konsekwencją przyjęcia spermy do pochwy) nazywa się łamaniem prawa człowieka i piekłem kobiet.

Jeśli w tak ważnej kwestii popiera się ich postulat aborcji na żądanie, to popiera się wyrzekania się odpowiedzialności. Jednak doskonale wiemy, jak one podchodzą do sprawy, jeśli to mężczyzna tak jak one ie chciałby dziecka, wyparlby się go, argumentując tymi samymi słowami, a więc że jest to ciało kobiety. W tym przypadku kobiety bezwzględnie gnoją mężczyzn i zgodnie mówią o braku odpowiedzialności (delikatnie mówiąc).

Jeśli zabicie swego nienarodzonego dziecka nazywają wyborem, to czy warto gdziekolwiek indziej doszukiwać się kobiecej odpowiedzialności za swe czyny? Ktoś kiedyś napisał na grupie, że dzisiejsze zbydlęcenie kobiet wynika głównie z braku braniu przez nie odpowiedzialności za swe czyny. Nie można się z tym nie zgodzić. Baby nie są dziś uczone bycia odpowiedzialnymi. Przecież cokolwiek zrobią źle, głaszcze się je po główce i mówi, że nic się nie stało. Widzimy to mocno w systemie, w którym żyjemy. Łatwo mogą kogoś oskarżyć o molestowanie, gwałt, znęcanie się nad nimi bo wiedzą, że kary za fałszywe oskarżenia są zbyt łagodne albo ich po prostu nie ma. Tak więc nawet w niszczeniu komuś życia nie ponoszą odpowiedzialności, bo prawo im sprzyja.

Również w pracy nie muszą być zbyt odpowiedzialne, kobietom się przecież pomaga i naprawia błędy, które popełniły bo trzeba. Jakie dziś kobiety chcą być? Co krzyczą? Siła, niezależność i wolność. A odpowiedzialność? Nie, o tym nie dyskutują. No chyba że mówią o mezczyznach, wtedy to już odpowiedzialność jest bardzo ważna. Tak więc stwierdzam, że pojęcie odpowiedzialności u kobiet zanika, bo po prostu wszędzie się je uczy, że nie muszą znać tego słowa. Pomoże im w razie kłopotów prawo, rozłożenie nóg, posiadanie odpowiedniej płci, jednak nie posiadanie odpowiedzialności.


HONOR, SZACUNEK I SPRAWIEDLIWOŚĆ

Jeśli chodzi o honor, to noe ma o czym pisać, baby nie posiadają honoru. Tego zdania zawsze będę się trzymał mocno (opisany przeze mnie brak brania na siebie odpowiedzialności jest wynikiem nieposiadania honoru).

Szacunek... No tu są dwie skrajne kwestie. Jeśli baby miałyby się wypowiedzieć o szacunku do kobiet, to tutaj włącza się samouwielbienie. Non stop przecież widzimy i słyszymy, że należy im się szacunek bez względu na wszystko, po prostu szacunek musi być, bo kobiety ma się szanować i kropka. Coraz częściej widzę, że usprawiedliwają morderstwa, znęcanie się, pobicia, prostytucję itp dokonywane przez kobiety, argumentując to tym, że należy zrozumieć każdą sytuację i tym kobietom należy się szacunek. Samouwielbienie i kult kobiety matki polki ma się wśród nich niesamowicie dobrze. Ale jest druga strona medalu. Bo jeśli mówią o szacunku do mężczyzn, to już mężczyźni zazwyczaj na niego nie zasługują i nje jest tak jak w ich przypadku. Mężczyzna na szacunek ma sobie zasłużyć. Poza tym baby nie będą nigdy wg mnie szanować mężczyzn na równi z kobietami. Są przecież uczone, że mężczyźni są gorsi. Mężczyźni również to im pokazują.

Jeśli chodzi o sprawiedliwość, to powiązany temat z odpowiedzialnością. Sprawiedliwość dla kobiet jest wtedy, kiedy mężczyzna płaci wysokie alimenty, idzie do paki za znęcanie się nad nimi, jest pobity czu po prostu cierpi za swe złe czyny, często nieudowodnione. Sprawiedliwość dla kobiet? Chyba ciężko im uświadczyć sprawiedliwości tak jak odpowiedzialności. Sprawiedliwość ich bardzo często nie dosięga. Która siedzi w więzieniu za składanie fałszywych zeznań? Która siedzi w więzieniu za celowe niszczenie życia swym byłym mężom? Nawet oburzają się nad surowymi wyrokami kar dla kobiet dokonujących morderstw i nie chcą widzieć sprawiedliwości. Sprawiedliwość jest wtedy, gdy żona zabije męża bo pewnie na to zasłużył. Jednak niesprawiedliwy jest wyrok więzienia dla morderczyni bo po co karać ją za dokonanie sprawiedliwości na mężu? Takie jest ich pojęcie sprawiedliwości.

Inna kwestia sprawiedliwości wg nich (i naszego kochanego systemu). Sprawiedliwość jest wtedy, kiedy one mają lepiej i ułatwia się im życie. Sprawiedliwość jest wtedy, kiedy ułatwia się im życie, utrudniając je mężczyznom. Przykład: jest za mało kobiet na politechnice, więc przy rekrutacji dajemy dodatkowe punkty za odpowiednią płeć. No i to jest sprawiedliwe. Bo to jest jak z równouprawnieniem. ,,Jest ono wtedy, kiedy możemy być równe z mężczyznami bo się nam ułatwia życie i pcha się nas do przodu."


Kapibara o pisemnej zgodzie na seks

Źródło: [15]

--- --- --- "Prawo w Rzeczypospolitej jest jak pajęczyna. Bąk się przebije, ugrzęźnie muszyna" Andrzej Frycz Modrzewski --- --- ---

Witajcie Robaczki i Robaczywki,

W ubiegłym tygodniu znaczna część krytyków feminizmu próbowała doszukać się sensu w lewicowym pomyśle redefinicji przestępstwa gwałtu na zgodną i spójną z Konwencją Stambulską. Czytałem sporą część tych refleksji i nie mogłem uwierzyć: jak bardzo naiwni są moi koledzy po piórze...? W każdym systemie prawnym istnieją dziwne artefakty, albo przepisy mające jeden li tylko cel - uprzykrzyć życie. W ten kraju część kierowców na ten przykład nie ma świadomości, że postój powyżej minuty z uruchomioną jednostką napędową w terenie zabudowanym jest zakazany. Jaki jest cel tego przepisu? Niewielu wie, dlatego większość - zgodnie z podpowiedzią logicznego rozumu - doń się nie stosuje, bo przepis oderwany jest od rzeczywistości. W kraju, w którym temperatury w lecie zamieniają auto w śmiercionośną saunę w przeciągu paru minut, a zimowe przymrozki wymuszają dojazd do pracy w kilkuwarstwowej cebulce odzieży taki zapis z punktu widzenia użytkownika pojazdu nie tylko nie ma sensu, jest wręcz niebezpieczny. Więc prawo jest sobie, a obywatel i tak robi jak uważa, narażając się na mandat. A po co ten mandat zapytacie? Otóż, moi kochani, wbrew temu, co się wydaje ten krajem rządzącym, mandat nie jest przychodem państwa. Jest środkiem wychowawczym mającym na celu zniechęcenie do łamania ustalonych przepisów. W założeniu powinien stanowić pozytywną siłę wzmocnienia negatywnego, jednak w przypadku egzekwowania przepisów nieżyciowych (z punktu widzenia obywatela debilnych) kara jest działaniem czysto opresyjnym, pozbawionym funkcji wychowawczej. W ten sposób obywatel uczy się, że nie dość, że przepisy są głupie, to w dodatku stróże prawa działają na jego szkodę, dlatego należy unikać z nimi kontaktu. Brzmi znajomo?

W czasach gdy strażacy miejsko-gminni mieli prawo obsługi fotoradarów i zasilania budżetów samorządowych wpływami z mandatów nierzadkim widokiem był przyczajony w rowie melioracyjnym fotopstryczek zamaskowany dla niepoznaki okrywą z gówna, mchu i liści, ustawiony zaraz za zakrętem, na ograniczeniu prędkości będącym pamiątką po budowie osiedla, które niedawno obchodziło dziesięciolecie istnienia, z okazji którego wyprawiono osiedlowy piknik, na którym do kiełby z grilla przygrywał zespół Kombi, a gwiazdą wieczoru była Natalia Kukulska, wciąż nie mogąca przeboleć tego, że nigdy nie uda jej się powtórzyć bezprecedensowego sukcesu Puszka Okruszka. W każdym razie, jako że kierowcy nie są idiotami i widzą głupie ograniczenie prędkości, to po prostu je ignorują. I do niedawna byli za to karani w sposób możliwie najmniej wychowawczy - fotą z podpierdolki. Obywatele wiedzieli, że przepisy są głupie i nieprzystające; wiedziała to też władza i na to właśnie liczyła - zarobek na obywatelskim rozsądku. Życie wojowało z prawnym absurdem, a kto miał zarobić, ten zarobił.

Właśnie w takim świetle powinniśmy widzieć proponowane przez lewoskrętnych przepisy zgody na seks - prawnego absurdu, którego założeniem nie jest zmiana świata, albo dostosowanie prawodawstwa do realiów, a tworzenie osobnej rzeczywistości w prawie, która służyć ma za antywychowawczy hak, na którym w odpowiednim momencie ktoś zawiśnie. Pokażcie mi obywatela, paragraf już czeka. Te przepisy nie mogą i nie będą wychowywać obywateli, bo nie po to zostały zaprojektowanie. Ich rolą jest tworzenie portfela narzędzi, którymi można się posłużyć w razie potrzeby. Narzędzi ostrych i dedykowanych zwalczaniu konkretnej grupy społecznej.

Nie powinniśmy mieć żadnych wątpliwości - te przepisy są antymęskie i wycelowane konkretnie w strategię seksualną menów, w zachowania będące normą. Lewerskie posłanki nie potrafią nawet utrzymać pozorów braku seksistowskich uprzedzeń, które zresztą obnażają prawdziwe intencje Konwencji Stambulskiej, rzekomo będącej bezstronnym dokumentem mającym na celu obronę ofiar, a w rzeczywistości wykluczającym mężczyzn z definicji słowa "ofiara"; podobnie jak ma to miejsce w przypadku pojęcia "dyskryminacja", które środowiska ideologiczne przekształciły i zbastardyzowały w taki sposób, by nie mieściły się w nim grupy niepodlegające lewicowej trosce.

--- --- --- Musi nastąpić radykalna zmiana, aby to nie ofiara musiała udowadniać, że zapierała się rękami i nogami, że się broniła i że nie chciała kontaktu seksualnego. Anna Maria Żukowska; rzecznik prasowy Klubu Parlamentarnego Lewicy --- --- ---

Choć posłanka wyraża troskę o "ofiary", to spod pozoru widać prawdziwą intencję wyłaniającą się z sugestii fizycznej przewagi sprawcy nad ofiarą. Tak właśnie kobieta lewicy myśli o gwałcie - silniejszy dominuje nad słabszym, który (rzekomo) w świetle przepisów musi się desperacko bronić. Oczywiście nijak ma się do rzeczywistych przepisów, które stanowią co następuje:

Art. 197:

§ 1. Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12. Przesłanka przemocy nie musi zatem występować, podobnie jak według przepisów niekonieczna jest obrona ze strony ofiary. Wystarczy sama groźba lub podstęp. Jak widać lewoskrętni wcale nie wykazują rzeczywistej troski o ofiarę w polskim systemie prawnym, cel jest zupełnie inny, dużo bardziej złowieszczy. Inteligentny manipulator, aby uniknąć bycia posądzonym o tworzenie prawa stronniczego i sprzyjającego konkretnej grupie, okopałby się w narracji troski o ofiary i w ten sposób budował przekaz. Na nasze szczęście osoby inteligentne lewica trzyma z dala od mównicy, dzięki temu antyhumanistyczne intencje ideologicznych oczadystów wychodzą na światło dzienne.

--- --- --- [Żukowska ma nadzieję, że] 2021 rok, podobnie jak 2020, uda się zakończyć kolejnymi pozytywnymi zmianami, które będą chronić kobiety przed agresją mężczyzn. --- --- ---

I to by było na tyle jeśli chodzi o "obronę ofiar" - działająca w imieniu Fundacji Feminoteka aka Feminokloaka (która to fundacja jest autorem projektu ustawy zmieniającej definicję gwałtu) lewica jest wiernym uczniem spurkistycznej szkoły seksizmu: przemoc ma płeć, ofiarą zawsze i bez wyjątku jest kobieta, a sprawcą - mężczyzna. To reprezentuje ducha tych przepisów i samej Konwencji Stambulskiej - prawo pisane pod konkretną płeć i wymierzone w konkretną płeć, którego interpretacja została przedstawiona już na etapie konferencji prasowej, tym samym sugerując kierunek orzecznictwa. Mężczyzna zgodę wyraża z domysłu, kobieta - opcjonalnie. Nie dajcie się zatem zwieść akrobacjom mającym na celu przykrycie tego, że ten projekt jest seksistowski, bo takie w najbliższym czasie z pewnością się pojawią - mężczyzna też ma prawo nie wyrazić zgody, faceci też na tym skorzystają... Nie. Nie skorzystają, bo sposób procedowania i obudowa narracyjna narzuca określony sposób interpretacji, w którym mężczyzna może wyłącznie pełnić rolę sprawcy. Zresztą sposób procedowania tych przepisów jest również doskonałym świadectwem tego, dlaczego tak mocno gardzę środowiskiem feministycznym - brak odpowiedzialności. Feministyczna Fundacja Feminokloaka dyktuje przepisy, ale samo środowisko najmniejszego zamiaru nie ma brać za nie odpowiedzialności, czy tym bardziej starać się o mandat poparcia legitymizujący ideologiczne działania. Feminizm wprowadzany jest bocznymi drzwiami, rękami osób trzecich.

Wróćmy jednak do początku wpisu, który wbrew pozorom jest całkiem istotny dla zrozumienia clou. Błędem jest próba pojmowania tego jak te przepisy mają działać, jakie są ich ograniczenia i wymogi. Ten projekt to włączony silnik w terenie zabudowanym, absurdalne ograniczenie prędkości. Twórczynie nie przewidują stosowania się do narzuconych zasad, bo są one nieżyciowe i jest to przykład stanowienia prawa, które jest oderwane od rzeczywistości, więc na poziomie użytkowym musi pozostawać martwe. Głęboko naiwne jest myślenie, że ludzie nagle dostosują swój repertuar zachowań w zakresie dość istotnej sfery jaką jest intymność do wymysłów środowiska zafiksowanego na przemocy seksualnej, którego działacze i przedstawiciele nie tylko nie posiadają wiedzy psychologicznej, ale wręcz często gęsto brak im jakiegokolwiek doświadczenia seksualnego, czy zrozumienia realiów randkowych. Prawo będzie działać sobie, a ludź i tak zrobi jak uważa. I taki właśnie jest cel tego potworka prawnego - istnienie w wymiarze prawnym, bez przełożenia na realia relacji międzyludzkich, stworzenie pozoru bycia przepisem martwym tylko po to, żeby w dogodnym momencie istniała możliwość uruchomienia maszyny prawnej i przemielenia w niej człowieka na krwawą, bezkształtną miazgę. Zgoda na seks to potężny młot, którym można zmiażdżyć każdego, właśnie dlatego, że nie przystaje do życia i przystawać nie może, nie tak została zaprojektowana. Tymi przepisami można w dowolnym momencie zniszczyć każdego oskarżeniem, dosłowny bat na połowę populacji, gruba nić w pajęczynie, której nie przebije nawet silny bąk, bo i jego można w prawie sponiewierać i zmusić do udowadniania, że nie jest wielbłądem.

Istnieje jednak drugi, ukryty wymiar tej propozycji, jeszcze bardziej złowieszczy i podły w swojej naturze: pedagogika strachu. Tworząc prawo wymierzone w konkretną grupę ludzi budujemy potężny i obrzydliwy mur odgradzający tę grupę. Z jednej strony - mur odgradzający od państwa, które staje się represjonującym wrogiem, egzekwującym nieżyciowe, dysfunkcyjne przepisy, tworem działającym przeciwko obywatelowi. Z drugiej - mur odgradzający od płci przeciwnej, będącej źródłem zagrożenia wolności i bezpieczeństwa. Lewica nawet nie ukrywa tego, że te przepisy są antymęskie i prawo ma reprezentować ideę mizoandrycznego matriarchatu, w którym każdy mężczyzna bez wyjątku jest winowajcą, który powinien bać się stąpać choćby na paluszkach. Jeśli tylko odważy się na matriarchat rękę podnieść, to bezlitosna machina prawna tę rękę urwie mu razem ze stawem barkowym i znaczną częścią klatki piersiowej. Mężczyzna ma się bać: kobiet, państwa, prawa, siebie samego. Ma żyć w permenentnym strachu, kontrolować każdy oddech i najmniejsze choćby kiwnięcie palcem, które może zostać odczytane jako atak na płeć lepszą. I to, moi kochani, jest wizja postępowa i nowoczesna - tworzenie świata oferującego mężczyznom dwa scenariusze: albo działasz intuicyjnie, licząc na to, że wymiar kobiecej sprawiedliwości nie sponiewiera cię jak szmatę, albo próbujesz sprostać absurdom, skazując się tym samym na życie w stanie ustawicznej autodiagnostyki i samokontroli, popadając w obsesję obserwacji własnych zachowań i ich adekwatności do przepisów.

Na koniec drobna anegdota na temat starcia rzeczywistości prawnej i realiów życia. Pożyczyłem grę od kolegi, on pożyczył ode mnie. W międzyczasie zdążyliśmy się poważnie posprzeczać i udajemy, że drugi nie istnieje; tym samym zwrot mienia jest nierealny. W teorii bilans gier się zgadza - on ma moją płytkę, ja mam jego. W praktyce prawnej natomiast doszło do podwójnej kradzieży.

XOXO

Kapibara


Prawica i zastępcze tematy

Źródło: [16]

Środowiska korwinowskie i narodowe nagłaśniają aferę # euroweek2018, gdzie polskie dziewczynki integrowano towarzysko z kolorowymi imigrantami, jakieś przytulanki i towarzyskie uściski próbując przedstawić jako „pedofilię”. Przejrzałem na ten temat artykuł na Mediach Narodowych i trochę stosownie oznaczonych zdjęć na Instagramie, i jako żywo ani żadnej „pedofilii”, ani niczego co by sugerowało wykorzystywanie seksualne tam nie zauważyłem. Młodzieżowa prawica zatem znowu się kompromituje próbując nieudolnie wmawiać określone fakty tam gdzie ich nie ma, a zarazem przejmując frajerski modus operandi typowy np. dla „ruchów równouprawnienia mężczyzn” - czyli: bierzemy jakieś pojęcie-straszak z lewicowego worka i przekonujemy że to tak naprawdę cecha lewaków. Żenujący kabaret młodzieżowej prawicy odegrany wokół # euroweek2018 nie oznacza jednak że impreza ta nie jest problematyczna. Jest, tylko że wskazanie i napiętnowanie faktycznego problemu byłoby za trudne dla prawicy, która jest na to po prostu zbyt tchórzliwa.

Po pierwsze, dziewczynki uczestniczące w tym „obozie integracyjnym” (podobnie zresztą jak towarzyszący im mężczyźni-Kolorowi) noszą się i najwyraźniej również zachowują jak przegniłe odpadki postmodernistycznego kapitalizmu. Chodzi między innymi o bezwstyd, ale przede wszystkim o bezguście i lejący się strumieniami konsumpcjonizm. Żaden szanujący się Europejczyk (ale również Azjata, czy Afrykanin) nie powinien akceptować tego, że jego córka (lub syn) wygląda i zachowuje się jak skrzyżowanie postaci z „Czarodziejek z Księżyca”, teledysku Alizée, i gwiazdy MTV. Nie chodzi o wciskanie wszystkich dzieci w garniturki i żakieciki, ale popatrzmy na zdjęcia uczniów lub podopiecznych na różnych dziecięcych obozach jeszcze z pierwszej połowy XX wieku i porównajmy je sobie z obecną postmodernistyczną kulturą „luzu” i materializmu.

Żaden prawicowiec oczywiście jednak na ten aspekt nie zwróci uwagi, bo przecież młodzieżowa prawica musi być „cool” i „na luzie”, nikt nie chce uchodzić za jakiegoś „sztywniaka”, „świętoszka”, „prawiczka” i „incela” co to by zwracał uwagę na przeżytki w rodzaju separacji płci, czy przyzwoitości i estetyki ubioru. Między innymi dlatego prawica jest frajerska. Druga kwestia wymaga większej subtelności w bezpiecznym a przejrzystym naświetleniu jej – szczególnie na tym portalu. Powiedzmy zatem, że każda grupa etniczna posiada prawo do bycia sobą i do różnienia się. Doprecyzujmy, że podmiotem tego prawa jest etnos, a nie jednostka. Dodajmy, że jesteśmy przeciwni rasizmowi, a mianowicie wykorzystywaniu jednych grup etnicznych przez inne. Że wykorzystywanie takie przyjmuje często formę przemocy symbolicznej, a mianowicie mniej lub bardziej dosłownego zobrazowania dominacji i intymnej bliskości mężczyzn etnosu kreowanego na dominujący wobec kobiet i dziewcząt etnosu podporządkowanego (by uspokoić podejrzliwych, śpiesznie przywołajmy przykłady jankeskiej literatury i kinematografii, przedstawiających kobiety rdzennych ludów Ameryki Północnej (lub murzyńskich niewolnic) ufnie zawierzające i zdane na łaskę mężczyzn-anglosaskich najeźdźców). Dla wszystkich chyba jest oczywiste, że zwalczać trzeba przypadki takiego obrzydliwego rasizmu – tym bardziej, że w nieobciążonej jego haniebnym dziedzictwem Polsce, są one w całości obcym importem ideologicznym z krajów Zachodu, takich jak Stany Zjednoczone AP i byłe metropolie kolonialne jak UK, których kultura przesycona jest do cna motywami rasistowskimi. W naszym kraju miejsca dla żadnego „Wuja Toma” nie ma i być nie powinno.

I teraz przechodzimy do istoty: że towarzyskie spoufalanie polskich dziewczynek, z których świadomości wypiera się zarazem kategorie przyzwoitości, skromności, moralności, piękna, samodyscypliny, wciąga je zaś permisywną, relatywistyczną i konsumpcyjną cywilizację „luzu” i pogoni za przyjemnością a'la jankeska MTV, z podobnie przeżutymi, tożsamościowo wyjałowionymi i wyplutymi przez postmodernistyczny kapitalizm mężczyznami ludów azjatyckich i afrykańskich, poniża nas jako etnos, bowiem nasze córki, będąc postawione w sytuacji intymnej poufności okazywanej im przez mających nad nimi przewagę dorosłych mężczyzn-cudzoziemców, niejako zdane zostają na dobrą wolę tych obcych mężczyzn. Poniża to również te dziewczynki, ponieważ niejako „zostają wprowadzone do namiotu innego (tzn. w tym przypadku obcego etnicznie) mężczyzny”. A w tradycyjnym społeczeństwie, niezależnie czy do czegoś zdrożnego w takiej sytuacji dochodzi czy nie, sam fakt powstania takiej intymnej zależności jest już powodem do hańby. Problem nie leży zatem w żadnej „pedofilii”. Problem, w omawianej tu swojej drugiej warstwie, leży w obcości etnicznej. Właśnie tak: dominacja (a formą dominacji jest również zezwolenie na intymną bliskość mężczyzn grupy dominującej i kobiet grupy podporządkowanej) jednego etnosu nad innym wyraża się między innymi dominacją nad kobietami i dziewczętami etnosu podporządkowanego. I schemat takiej właśnie podległości etnosu polskiego wobec etnosów pozaeuropejskich wtłacza się dziś Polakom m.in. za pośrednictwem # euroweek2018, czy widywanych ostatnio w Warszawie świątecznych reklam ubrań. Zawsze bowiem w takich „mających szerzyć otwartość i tolerancję” działaniach powiela się schemat „biała kobieta – kolorowy mężczyzna” - nigdy w drugą stronę. Tak się tymczasem składa – tak, tak, drodzy prawicowcy – że kobieta i mężczyzna zajmują inne miejsca w pionowo uwarstwionym społeczeństwie i odgrywają w nim inne role. W związku z tym, obrazek mężczyzny etnosu A z kobietą etnosu B wywiera na etnos A i jego zbiorową psychikę wpływ odmienny niż obrazek kobiety etnosu A z mężczyzną etnosu B. Tak już po prostu jest, że równość płci możliwa staje dopiero na cmentarzu.

Tego jednak, oczywiście, mianowicie znaczenia czynnika etnicznego i czynnika patriarchalnego, żaden nasz prawicowiec nie podniesie. Bo się boi. Oskarżenia o „rasizm”, „nazizm”, skojarzeń z łysym troglodytą układającym po lasach wzorki z czekoladowych wafelków. U jankesów nazywa się to „cuckservatism”. I coś takiego mamy też dziś w Polsce: prawica boi się nazywać rzeczy po imieniu, więc tworzy sobie zastępcze obiekty krytyki. Zamiast krytykować napływ obcych etnicznie imigrantów, sadzi jakieś bzdury o „islamskich terrorystach”. Zamiast protestować przeciw oddawaniu naszych córek (post)Afrykanom i (post)Azjatom, panicznie sięga do nakręcanej przez lewaków histerii polowania na „pedofilów”.

Nic w ten sposób nie zwojujecie, frajerzy - wyśmieją was, i bardzo słusznie.


Dewaluacja mężczyzn przez matki

Źródło: [17] No nie. Te cnoty znikają, bo coś nie wyszło. Mężczyźni mieli być męscy, ale też wrażliwi. A są niemęscy i narcystyczni. Uogólniona krytyka i dewaluacja mężczyzn przez matki demoluje wewnętrznie synów. Nie pozwalają młodym mężczyznom identyfikować się z własną płcią. I co wtedy mają robić? Priorytetem ich życiowej strategii staje się unikanie niezależnych, wymagających, często gardzących mężczyznami kobiet – czyli kobiet podobnych do ich matek. Ale testosteron działa, więc ich wyparta, niedojrzała seksualność realizuje się w kontakcie z internetową pornografią, w autoerotyzmie, w skłonnościach do pedofilii, a także w eksperymentach homoseksualnych. Dzieje się tak, bo kobiety nie dają im nadziei na bycie kochanymi. Z tego samego powodu mężczyźni coraz częściej nie chcą dorastać i mieszkają z mamą aż do jej śmierci, czyli do 40., a nawet 50. roku swego życia. Albo wybierają strategię casanowy, który swoją potrzebę miłości i uznania próbuje na próżno zaspokoić wykradanym, wyłudzanym seksem. Jeśli więc nadal krytyka patriarchatu będzie się przeradzać w krytykę męskości, wylejemy dziecko z kąpielą.

Codzienne dyskryminacje

"W tym roku byłem wielokrotnie molestowany przez moje koleżanki z pracy. Gdy o tym mówię, ludzie mi gratulują lub traktują to jako żart. Nikt mi nie wierzy"

"W męskiej szatni na siłowni sprząta kobieta. Wchodzi w dowolnym momencie i ignoruje prawo do intymności mężczyzn. Nie wyobrażam sobie, aby mężczyzna w ten sam sposób sprzątał damską szatnię, gdy kobiety z niej korzystają"

"Aquapark zakazał wstępu mężczyznom na saunę w każdy wtorek tygodnia. Cena karnetu dla kobiet i mężczyzn jest taka sama chociaż mężczyźni mają ograniczony dostęp do usługi"

"Byłem gnębiony i bity przez dziewczyny ze szkoły. Żaden nauczyciel nie zareagował. Do czasu, aż postanowiłem zacząć się bronić. Wtedy uznano mnie za agresora, a je za ofiary"

"Trenuję dżudo, mamy w drużynie dziewczyny i chłopaków. Gdy pokonam dziewczynę, to wszyscy mają mi za złe, że nie powinienem. Gdy przegram walkę, wszyscy się ze mnie śmieją, że kobieta mnie pokonała"

"Dziewczyna powiedziała podczas kłótni, że jak nie przystanę na jej żądania to oskarży mnie o gwałt. Zatkało mnie. Zacząłem się zastanawiać nad linią obrony - jak udowodnić swoją niewinność. Wiedziałem, że to jej uwierzą, nawet gdyby nie miała żadnych dowodów"

"Zostałem fałszywie oskarżony o przemoc domową, chociaż to ja byłem jej ofiarą. Gdy policja przyjechała nie uwierzyła mi, że to partnerka mnie uderzyła. Uwierzyli jej, choć ja nawet się nie broniłem. Teraz grozi mi eksmisja z mieszkania, jeżeli sytuacja się powtórzy"

"Była dziewczyna nęka mnie od wielu miesięcy. Śledzi mnie, nachodzi w domu. Oczernia mnie w pracy wysyłając maile, że jestem pedofilem. W wyniku jej działań musiałem odejść z pracy i przeprowadzić się do innego miasta. Policja mi nie uwierzyła"

"Na mojej uczelni zorganizowano warsztaty samoobrony tylko dla kobiet. W tym roku kilkukrotnie zostałem zaatakowany przez innych mężczyzn na ulicy, a raz mnie pobito. Moje koleżanki nie miały takich sytuacji. Ale wg władz uczelni to one zasługują na lekcję samoobrony, ja nie"

"Gdy na oddział przychodzą ciężkie kartony ze sprzętem medycznym lub płynami do dezynfekcji to ja muszę je dźwigać i rozpakować, bo jestem jedynym facetem. Już na studiach słyszałem, że mężczyzna na pielęgniarstwie nadaje się co najwyżej do noszenia kartonów i dźwigania chorych".

"Pracuję na magazynie i wykonuję cięższą pracę niż moje koleżanki na tym samym stanowisku, a dostaję taką samą wypłatę jak one"

Źródła