Artykuł - Uroki Męskości

Z Patriarchat.pl
Wersja z dnia 21:59, 7 lip 2021 autorstwa Mateusz (dyskusja | edycje) (Utworzono nową stronę "„Uroki męskości” Krytykowany (i często słusznie z resztą) papież Franciszek – Bergoglio, z Argentyny, wspaniałomyślnie rok 2021 ogłosił rokiem św. Józ...")
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

„Uroki męskości”

Krytykowany (i często słusznie z resztą) papież Franciszek – Bergoglio, z Argentyny, wspaniałomyślnie rok 2021 ogłosił rokiem św. Józefa. Najwyraźniej aktem tym Ojciec Święty postanowił dać sygnał do walki o równouprawnienie mężczyzn. I „chwała Panu” można by rzec po „oazowemu” za ten zryw papieża – ex jezuity, będący niewątpliwie dowodem na działanie Ducha Św. (bo aż prosiło się, by restytuować zdegradowaną płeć męską). Franciszkowi (czy jak kto woli Duchowi Św.) chodzi zapewne o to, by społeczeństwu przywrócić wyraźnych, krzepkich mężczyzn o cechach św. Józefa, którego następca św. Piotra ewidentnie wskazuje panom, jako inspirację.

Inicjatywa Ojca Świętego wydaje się być strzałem w dziesiątkę, ale jest pewien problem. A polega on na tym, że chwiejący się jak trzcina na wietrze „żeńsko-katolicki” Kościół nie potrafi dziś właściwie i precyzyjnie zdefiniować, czym tak naprawdę ma być ta męskość a la św. Józef i jakie powinny być jej praktyczne konsekwencje. To znaczy dokładniej rzecz ujmując Kościół posiada już wypracowane bardzo konkretne, niedwuznaczne kanony męskości, tyle, że po te kanony nie sięga. Nie sięga zaś po nie bodaj ze względu na przyjętą „wyrafinowaną” nową strategię ewangelizacyjną („nową ewangelizację”), polegającą min. na tym żeby nie głosić nic, co mogłoby u odbiorcy wywołać jakikolwiek dyskomfort duchowy, czy dysonans poznawczy… Co prawda widać jak na dłoni, iż efektem owej strategii (polegającej w praktyce na tym, że Kościół nic już właściwie nie głosi) są pustoszejące kościoły, plaga rozwodów, na wyścigi głupiejący księża itp…. ale nie czepiajmy się, może to jakiś genialny szatański… plan ewangelizacyjny, którego prosty lud (i logika) po prostu nie jest w stanie rozgryźć…?

W każdym razie w „skarbcu” Kościoła jest już gotowy, konkretny, nierozmazany wzorzec męskości. Zdefiniujmy go, tutaj, zatem expressis verbis, bez pudrowania, bez owijania w bawełnę, skoro powołani do tego „kościelni nauczyciele” mają tak wielki problem, by to w ten bezpośredni sposób zrobić!

Kontekst zaś jest taki. W łóżku leży paralityk i udręczony swoim kalectwem modli się o śmierć. Nie wiadomo skąd, pojawia się przy nim tajemniczy mężczyzna o fizjonomii św. Józefa, który obiecuje mu uzdrowienie. Przybysz stawia jednak sparaliżowanemu pewien warunek. Warunek mianowicie jest taki, że inwalida ma postarać się o namalowanie (wg wskazówek tajemniczego mężczyzny) obrazu św. Rodziny i umieszczenie go we wskazanym kościele. I rzeczywiście! Obraz powstaje, zostaje ulokowany w kościele - wszystko się zgadza i zgodnie z obietnicą kaleki mężczyzna „staje na nogi”! Należy podkreślić, iż te niezwykłe wydarzenia nie są żadną legendą, a rozegrały się faktycznie, w XVII w. w prastarym Kaliszu (gdzie wspomniany obraz znajduje się do dzisiaj).

Powstały, w opisanych powyżej, nadzwyczajnych okolicznościach obraz naładowany jest symboliką. I tu dochodzimy do clou, gdyż dzieło to (uczynione pędzlem nieznanego malarza a wg sugestii św. Józefa) bardzo jednoznacznie, dobitnie przedstawia naturę i przeznaczenie mężczyzny.

Po pierwsze: twarz św. Józefa jest taka sama jak twarz Boga Ojca ukazanego u góry obrazu! Definiuje to mężczyznę, jako „głowę” (małżeństwa, rodziny, parafii) – reprezentanta Woli Bożej, postać fundamentalną, której słowa, czy postawa ma gigantyczny wpływ na dzieci, czy podopiecznych, (czy też na wiernych - w przypadku księdza). W jakimś sensie, zatem mężczyzna jest jakby Bogiem (sic!) i z samego już tego tytułu zasługuje na szacunek, (a poza tym także na wsparcie całego społeczeństwa – aby mógł wywiązać się ze swojej roli, co jest z korzyścią dla ogółu). Przy czym trzeba dodać, iż szacunkiem w stosunku do mężczyzn szczególnie powinny wykazywać się kobiety - a zwłaszcza żony wobec swoich mężów! Tymczasem wielu kobietom pomieszało się dziś w głowach i uważają, że jeśli np. mąż pije, czy za mało zarabia, albo tylko nie pomaga w kuchni… to można nim pomiatać, za karę nie wpuszczać do sypialni, albo nawet się z nim rozwieść…

Po drugie: na obrazie, mały Jezus idący pomiędzy swoimi rodzicami (Maryją i Józefem) - Józefa trzyma za palec wskazujący. Oznacza to, że to mężczyzna jest tym, który wskazuje drogę, nakierowuje, czy też wskazuje zagrożenia.

Po trzecie: stopa św. Józefa… Kiedyś, kontemplujący kaliski obraz pobożni pielgrzymi, zapytani zostali przez księdza o to, kto prowadzi Św. Rodzinę...? Z pokorą i bożą bojaźnią, ktoś odpowiedział po chwili, że „Jezus”. Odpowiedź ta, była rzeczywiście jak najbardziej świątobliwa i bogobojna, tyle, że… niewłaściwa! Ksiądz (który poprawną odpowiedź obiecał nagrodzić kawą i ciastkiem), z szelmowskim uśmiechem zwrócił wówczas uwagę pielgrzymów na wystawioną w przód stopę św. Józefa i wyjaśnił, że to on jest tym, który prowadzi, bo to on stawia pierwszy krok… Coś takiego (wiadomość, że to nie Bóg a jakiś mężczyzna z krwi i kości jest tym, który przewodzi, prowadzi) w katolickich uszach może brzmieć w pierwszej chwili jak bluźnierstwo…, ale kaliski obraz nie pozostawia w tej kwestii najmniejszych wątpliwości.

Reasumując. Czy się to komuś podoba, czy nie, to mężczyzna jest tym, który reprezentuje Boga, który wskazuje drogę i który prowadzi. Wszystko to wiąże się nierozerwalnie z jeszcze jednym trudnym obowiązkiem (postrzeganym niekiedy błędnie wyłącznie, jako nieuprawniony przywilej) tj. władzą… Tego ostatniego niektórzy niepotrzebnie mężczyznom zazdroszczą, gdyż męskość to w praktyce bardzo ciężka niedoceniana „robota”, wiążąca się ze sporym wysiłkiem, dużym ryzykiem, obciążeniem psychicznym, wymagająca poświęcenia dla innych.

Wojciech Urban

Do rozważań nt. „miejsca i funkcji mężczyzny we wszechświecie”, pasuje jeszcze, co prawda (i to jak ulał) niezwykle wymowny (i działający na diabła lepiej niż woda święcona) cytat: „żony bądźcie poddane mężom” itd.... ale słowa te absolutnie należy we wszelkich esejach, artykułach, wypowiedziach publicznych itp. omijać, gdyż w reakcji na nie, mogłyby, ze strony pewnych osób, a zwłaszcza słynących z rozwrzeszczanej kultury osobistej oraz wybiórczej tolerancji środowisk, posypać się gromy…